środa, 22 kwietnia 2015

Kuroko no Basuke ~other story~ Rozdział 16 "Nieobliczalny"

~Noc. Wszędzie pełno ludzi. Światła z lampionów. Zapach smakowitego jedzenia na stoiskach. Gdzie ja jestem? Poczułam, że coś mnie ściska z tyłu. Odwróciłam się. Węzeł z obi. Zwisające rękawy z przedramion. Co ja mam na sobie? Kimono? Nie, za lekkie. Yukata. Stałam na środku kamiennej drogi prowadzącej do świątyni. Nade mną nocne niebo przykryte koronami drzew. Piękne. Ktoś mnie chwycił za rękę. Odwracam się, ale nie widzę twarzy. Ciągnie mnie w nieznane miejsce. Czemu nie krzyczę? Czemu się uśmiecham? Przekraczamy bramę wejścia. Idziemy w las, pod górę. Idę za nim. Patrze tylko na jego tył głowy. Uścisk na mojej dłoni jest silny, ale równocześnie delikatny. Jestem spokojna i... bezpieczna? Jakbym go znała. Nie męczę się wędrówką. Wprost przeciwnie moja ekscytacja zwiększa się w każdym krokiem. Oddech przyśpiesza. Czuje, że ta droga nie ma końca, jednak już po chwili za drzewami ujawnia się płaski szczyt wzniesienia. Nie daleko krawędzi znajduje się ławka zbudowana z kamienia. Idziemy dalej i siadamy na siedzisku. Skąd widać całe wydarzenie. On mówi do mnie lecz nic nie słyszę. Czuję jego uśmiech na twarzy. Coś mi każe patrzeć w niebo. Spoglądam tam. Gwiaździste niebo. Nagle zostaje pokryte kolorowymi światłami. Fajerwerki. Łowię uchem odgłos odpalania następnych i ich wybuch na sklepieniu. Przecudne zjawisko. Ponownie zerkam na towarzysza z półuśmieszkiem. Ujmuje moją rączkę łagodnie. Ciepło rozchodzi się po moim ciele, zwłaszcza po policzkach. Powtórnie przemawia do mej osoby. W tle słyszę imię. Na początku ledwo słyszalne, z czasem staje się bardziej uchwytny. Kushina... Kushina... To moje imię. Ten głos jest taki znajomy. Melodyjny i miły dla moich uszu. Coraz głośniej wymawia je. Kushina... Kushina... Obraz się zamazuje. Widzę jasne jak słońce światło przed sobą. Kroczę w jego kierunku i ogarnia mnie ciemność.~

-Kushina. Wstawaj. Zaraz dojedziemy na miejsce.- lekkie szturchnięcie w ramię przywróciło mnie do żywych. Rozchylam delikatnie powieki. Rozmazane kolory zaostrzają się. Stają się wyraźnym obrazem pochylającego się nade mną chłopaka. Jego głowa, ze sterczącymi na wszystkie strony świata włosy, akurat przysłaniały Słońce, które świeciło na mnie. Wyglądał niczym anioł. Brakowało mu co prawda aureoli, białej szaty i skrzydeł jak to w każdym banalnym opisie. On był inny. Wyjątkowy. Czas się dla mnie zatrzymał, gdy wpatrywałam się w niego. Mogłaby tak godzinami wysłuchiwać jak mówi moje i....-Kushina-....mię...Mów jeszcze....proszę....
-He? Jeszcze nie wstała? Nawet ja bym tyle nie spał.
-Czy, aby na pewno, Dai-chan?
-Ciebie nikt nie przebije w spaniu, Aomine.
-Hee~Co stoicie w przejściu~Tarasujecie drogę~Wkurzające~
I czar prysł. Zupełnie jak bańka mydlana. Żegnaj aniele, żegnaj śnie. Wracamy do normalnego życia.
-Nie krzyczcie tak i idźcie już. Zaraz będziemy- reszta kiwnęła głowami i wyszła. Powoli podniosłam głowę z szyby. Przetarłam leniwie oczy-Myślałem, że już nie wstaniesz- usłyszałam melodyjny chichot z boku.
-Przy tamtych nie da się spać, nie ważne jak bardzo by się chciało.- oboje parsknęliśmy śmiechem. Spojrzałam za okno lecz nie wiele było widać. Tylko hotel i uczniów wypakowujących swoje bagaże z bagażnika.- To już tu?
-Tak. Idziemy?- Wstał i jak gentleman podał mi rękę. Pewnie ją chwyciłam. Pociągnął mnie lekko ku górze. Również stałam na obu nogach. Oczywiście jak na Akashi'ego przystało pokazał mi gestem bym poszła pierwsza. Kiedy chciałam robić krok moja ścierpnięte kończyny odmówiły posłuszeństwa. Prawie upadałam, ale jego ramiona uniemożliwiły mi to.
-Bądź ostrożna. Nogi Ci zdrętwiały od siedzenia?
-Troszkę- odpowiedziałam
-Właśnie widzę te "troszkę". Poruszaj powoli nogą, aż będzie dobrze.- obracałam swobodnie nogą w różnych kierunkach, kurcząc przy tym mięśnie na zmianę. Po chwili bezwład minął i odsunęłam się nieco od chłopaka- Lepiej?
-O wiele lepiej. Jak zawsze miałeś racje, Akashi
-Wiem o tym. Dobra idziemy?- Skinęłam głową. Ruszyliśmy do przedniego wejścia. Jak zaczęłam schodzić po schodkach po czerwonowłosym poczułam znajomy, tępy i mocny ból w prawym kolanie. Syknęłam. Złapałam się na bolesne miejsce. Nie, tylko nie teraz....
-Kushina! Ok?- Od razu podbiegł do mnie Seijuurou. Miał zmartwioną minę
-Ok. To tylko....- Powiedzieć mu? Chyba powinnam, ale zauważyłam, że wszyscy na nas patrzą. Nie teraz, nie tutaj-...ee....tamte zdrętwienie. Nie musisz się martwić. Rozchodzę to i będzie lepiej.
-Uważaj na siebie, ok? Muszę pomóc innym składom w zakwaterowaniu. Później się spotkamy.
-W porządku, Akashi- Gdy patrzyłam się w oddalającą się sylwetkę kapitana. Przywlokłam się do kufra z walizkami. Zanim po nią sięgnęłam czyjaś ręką mnie uprzedziła. Postawiła moją własnać przede mną. Luknęłam w górę.
-Shirogane-sensei!- Co on tu jeszcze robi
-Twoje kolano, Hanasami?- Patrzył na mnie jak sęp na padlinę.
-Tak, sensei- szepnęłam cicho.
-Hmm....mam nadzieje, że pamiętasz naszą rozmowę na ten temat, prawda?
-Tak, pamiętam.

*retrospekcja*

"-Jesteś pewna, by dołączyć?
-Tak. Jestem tego pewna, sensei.-Stałam właśnie w pokoju nauczycielskim i rozmawiałam z Shorogane-sensei. Był głównym trenerem klubu koszykówki. Prosiłam, aby wziął mnie do zespołu
-A Twoja chondromalacja w kolanach? Nie będzie problemem
-Nie, sensei. Z moimi kolanami jest coraz lepiej.
-To dobrze, bo nie chce, żeby to wpłynęło negatywnie na drużynę, rozumiesz?
-Zrozumiałam.
-To Twój jedyny warunek pozostania w drużynie.
-Tak, Shirogane-sensei"


*koniec retrospekcji*

-Czyli wszystko w porządku?
-Tak, czy mogę już iść?
-Oczywiście- Na szczęście tylko na rozmowie się skończyło. Shirogane- sensei może wygląda na sympatycznego gościa lecz prawda jest taka, iż jest zupełnie inaczej. Odkąd on zostało głównym trenerem współczuje chłopakom. Jego trening" to tortury. Wyżywa się na nie tylko na pierwszoklasistach, tylko na całym zespole. Po moim pierwszym spotkaniu z nim mam do niego dystans.Skończ o nim myśleć, bo mnie krew zaleje. Wdech, wydech i ponowna fala bólu. Spróbuj iść prosto. Spróbuj iść równo. Moja mantra na najbliższy czas. Ledwo doczłapałam się do naszego lokum. Wnętrze przypominało tradycyjny japoński dom. Czuć nawet te atmosferę, chociaż psuł go trochę automat do zimnych napojów obok kontuaru. Tylko jedno mi tu nie pasowało. Nikogo prócz mnie tu nie było. Gdzie wszystkich wywiało?
-Szukasz czegoś, kochaniutka?- odezwała się starsza pani za swojego biurka. Była ubrana w tradycyjną kremową yukatę z krótkimi ramionami, opasana była wąskim oraz dość luźnym szarym obi. Siwe włosy spięte w rozwalającego koka. Twarz miała łagodną i miłą.
-Tak. Gdzie poszła grupa, który tu przed chwilą przyjechała?
-Chodzi Ci o tych koszykarzy?
-Zgadza się.
-Poszli w stronę zachodniego korytarza, ale ty jesteś dziewczyną. Co z nimi robisz?
-Pomagam im. Czy Pani widziała tu taką dziewczynę w moim wieku?
-Hm... taką w różowych włosach?- Skinęłam jej głową.- Wzięła klucz i poszła szukać swojej współlokatorki.....
-Kushina! Tu jesteś! Wszyscy myśleli gdzie się podziałaś!- Niczym grom z jasnego nieba wpadła Momoi
-Tu jestem. Miałam lekkie problemy z bagażem, więc trochę mi to zeszło.
-Panienko skoro znalazłaś swoją koleżankę odprowadź ją do pokoju, dobrze?- starsza pani powiedziała do różowowłosej. Obie udałyśmy się do wspomnianego wcześniej przez kobietę holu. Miałyśmy trzeci pokój po prawej. Momoi rozsunęła drzwi i wpuściła mnie pierwszą. Jeden duży pokój.Neutralne kolory ścian. Na podłodze maty tatami gdzie był stolik po środku. Na przeciwko drzwi duże okno. Nie, to były drzwi od małego tarasu. Podeszłam tam i przesunęłam kolejne drzwi. Widok jaki dostałam był idealny. Widok na morze i plaże. Lepszy już być nie mógł.
-Pięknie, prawda?- Nie znałam słów by opisać jak pięknie to wyglądało.- Za 30 minut mamy kolacje, więc można się trochę odświeżyć. Właśnie, musisz jeszcze łazienkę zobaczyć!- Poszłam za nią. Po przekroczeniu progu nie zobaczyłam normalnej łazienki, bardziej łaźnie. Pod ścianką były kraniki i słuchawki prysznicowe. W kącie drewniane małe krzesełka do siedzenia. Najlepszym miejscem była centralna część pomieszczenia. Gorące źródła. Żyć nie umierać.
-Wiedziałam, że Ci się spodoba, a wiesz co jest jeszcze fajniejsze?- zerknęłam na nią- Chłopaki z pierwszego składu są za tą ścianą- wskazała na lewą ściankę, która była pokryta słomą lub czymś podobnym. Chwila....
-Jak to chłopaki tam są? Którzy?!
-Dai-chan, Midorima-kun, Muk-kun,Nijimura-senpai, Haizaki-kun i Akashi-kun, nie słyszysz ich?- prawda, teraz poznałam głos Aomine... ale jak by będziemy się kąpać, a oni będą nas....
-Ee...Momoi, nie boisz się, że oni będą....wiesz
-Podglądać nas?- Przytaknęłam jej- Nie, bo jest tam Nijimura- senpai. On ich przypilnuje. Aczkolwiek, Kushina uważaj na Haizaki'ego, jest dość....nieobliczalny.
-W sumie to który to?
-Nie znasz go? Aa... to w sumie możliwe. Haizaki jest w naszym wieku. To ten w szarych włosach. Niższy skrzydłowy. Często go nie ma na treningach, czy meczach, bo zawsze daje jakieś wymówki. Poza tym gra zbyt brutalnie jak dla mnie. Podrywa każdą dziewczynę w szkole, a potem je porzuca. Dlatego Kushina nie zostawaj z nim sam na sam.
-To dlaczego gra?
-Jest dobry, tylko go trzyma na boisku. Chociaż nie gra do końca fair, ale nie ma podstaw by go wyrzucić.- Naszą rozmowę przerwało pukanie do pokoju. W wejściu stał Nijimura senpai i powiedział, że zaraz obiad. Na stołówce były wydzielone stoliki po 8 miejsc. Akurat nasze dwa miejsca znalazły się przy stole pierwszego skład. Obie usiadłyśmy koło siebie. Po jej lewej był oczywiście Aomine, a po mojej prawicy właśnie usiadł Akashi. Puste miejsce było tylko naprzeciw mnie.
-Z nogą już ok?-zapytał
-Już nie boli.
-To dobrze-
-Akashi- Midorima zwrócił naszą uwagę.- Haizaki- popatrzyliśmy na wejście. Wtedy przyszedł on. Dość aroganckim krokiem z głupim uśmieszkiem na ustach. Usiadł na wolne miejsce. Jego wzrok padł po kolei na wszystkich kończąc na mnie.
-Ciebie jeszcze nie znam, mała.
-Nie jestem mała, jasne.- zaczęłam powoli jeść nie zwracając na niego uwagi.
-Ostra. Co ty na to, żeby się bliżej poznać. Pewnie już o mnie słyszałaś. Jestem Haizaki Shougo, a ty, mała?
-Shougo, daj spokój i jedz.- zwrócił mu uwagę chłopak obok mnie.
-Nie mogę poznać naszej nowej menadżer, Akashi?- ich spojrzenie się skrzyżowało jakby mordowali się nawzajem.- To jak, mała?
-Nie jest Ci to potrzebne i powtarzam po raz kolejny nie jestem żadna mała.
-Haizaki, nie gadaj tylko jedz to co masz na talerzu, bo inaczej z Tobą się uporam- W tej chwili kroczył Nijimura i tamten ucichnął. Chociaż jak widziałam po ruchu jego warg jedno zdanie "Później pogadamy".

*************

Po wieczornym treningu chłopaków mogliśmy już iść do pokoi spać. Gdy moja tymczasowa współlokatorka wyszła. Poszłam się umyć. Wizja gorących źródeł jest zbyt kusząca jak dla mnie. Po dokładnym umyciu włosów powoli weszłam do ciepłej wody. Moje mięśnie krzyczą, a później wszystko się rozluźnia. Moje kłaki związałam, by nie przeszkadzały. Brzegi tej "wanny" były okryte kamieniami, więc położyłam na jednym z nich złożony ręcznik. Umieściłam na nim moją główkę i patrzyłam na bezchmurne nocne niebo. Łaźnia nie była kryta, więc ładnie widać sklepienie. Całkiem jak w moim śnie. Przymknęłam oczy. Rozkoszowałam się kąpielą i tamtym wspomnieniem. Rozmyślanie przerwał mi śmiech ludzi na ścianą. Odruchowo głębiej się zanurzyłam, by się zasłonić. Słuchałam ich rechotu, aż miałam uśmiech na twarzy. Gdy ich tematy zeszły na bardziej....intymne duszno mi się zrobiło, dlatego wyszłam z wody. Okryłam się dokładnie ręcznikiem. Weszłam do środka. Przebrałam się szybko w piżamę. Zaczęłam rozczesywać włosy mokre, teraz ciemno rude podchodzące pod brąz. Zaczynając od końcówek coraz wyżej. Gdy skończyłam popatrzyłam się w lustro, naprzeciw którego stałam. Sprawdziłam długość. Do łopatek. Nie jest źle. Tylko nie wzięłam suszarki, więc te, w bieżącej chwili, proste włosie, zmieni się rano w kręconą szopę. Cudownie. Pukanie wyrwało mnie z transu. Na mój pech zamiast kogoś normalnego widziałam jego.
-Haizaki, nie wiesz, że nie wchodzi się do czyjegoś pokoju bez pozwolenia?
-Nie muszę czegoś takiego mieć. Poza tym interesuje się Tobą, a nie pokojem.
-Czego chcesz?- krzyżowałam ręce na piersi i chyba to był mój błąd.
-Już mówiłem Ciebie. Co taka dziewczyna jak TY robi w klubie koszykówki?- podchodził coraz bliżej mnie. Z każdym jego krokiem ja cofałam się o tyle samo.
-Bo chciałam. Wystarczy? Teraz już idź.- Przy plecach miałam już tylko ścianę. Moja odważna postawa topniała z każdą sekundą. Zaczęłam się bać.
-A jak powiem, że nie? To co mi zrobisz?- Stał zdecydowanie za blisko mnie. Co on chce zrobić? Niech ktoś mi pomoże. Momoi, gdzie jesteś? Aomine? Mura? Ktokolwiek? Jedną ze swoich nóg przystawił pomiędzy moje. Podniósł swoją dłoń. Chciał mi przystawić do policzka, kiedy raptownie usłyszałam ten donośny głos
-Haizaki! Zostaw ją!- Odwróciłam głowę w stronę wejścia. Stał w nich Akashi. W oczach zbierały się łzy, ale nie dałam im wyjść. Shougo leniwie się ode mnie odsunął
-Co chcesz, Akashi, nie widzisz, że mi przeszkadzasz?
-Wyjdź skąd. Już.
-Tss...Z Tobą nie ma zabawy.- Zbliżał się do wyjścia. Stanął jeszcze koło czerwonowłosego.
-Nie zbliżaj się do niej. To rozkaz.
-Jesteś śmieszny. Wiesz, że jeśli czegoś chce to do dostanę. Nie ważne jak.
-Ale jej nie. Jest moja.
-Zobaczymy jeszcze- i wyszedł. Seijuurou podszedł do mnie. Patrzył na mnie jakby sprawdzał, czy wszystko mam na miejscu.
-Nic mi nie jest- powiedziałam
-Przepraszam Kushina. To nie powinno się zdarzyć. Powinienem Cię bardziej pilnować. Przepraszam.- Jego wzrok utkwił gdzieś w ścianę, ręka zgięła się w pięść, aż było widać białe kostki. Ostrożnie ją objęłam swoją dłonią. Natychmiastowo nasze oczy znowu się spotkały.
-Nic mi nie jest-powtórzyłam- Rozluźnił piąstkę nawet nie wiem w którym momencie poczułam jego rękę na ramieniu. Potem pociągnięcie, by w końcu znaleźć się bezpiecznie w jego ramionach.Twarz miałam na wysokości jego obejmującego moją szyję ramienia. Byłam mocno zaskoczona- Akashi?
-Już Ci się nie stanie krzywda. Nigdy więcej. Już ja tego dopilnuję. Obiecuje Ci, Kushina.- Znowu łzy w oczach. Odwzajemniłam uścisk.
-Dobrze.

2 komentarze:

  1. Witam!!!
    Na tym, portalu nie umiem za bardzo pisać komentarzy : )
    Wygląd bloga bardzo mi się podoba. Skromnie, ale uroczo. Kiedy przeczytałam, że się przenosicie natychmiast zapisalam w zakładach wasz blog.
    Kiedy będzie następna notka? Tęsknie za Akashi!!!! I Kushi!!!! Czyli Akakushi!!!!
    Lileea życzy weny i śle pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest minus Blogspot'u- komentarze xD
      Niedługo będzie następny rozdział, tylko muszę coś jeszcze wstawić^^
      Dobrze, że jesteś na bieżąco xD
      ~Kushi~

      Usuń