~Kushina~
To ten dzień. Mojej próby. Niby dzień zaczął się normalnie jednak Akashi'ego rano nie było w dom. Zostawił mi kartkę, że musi wyjść wcześniej. Było mi smutno, pierwszy raz od przyjazdu tutaj idę sama do szkoły. Cóż.... tak musi być. Zrobiłam i zjadłam śniadanie, wzięłam torbę i kluczę. Poszłam do szkoły. Jadąc pociągiem widziałam rozmawiających ze sobą przyjaciół, z pięć par siedzących koło siebie i dużo więcej. A ja sama.....Dziwnie mi tak było. W końcu dojechałam na miejsce i poszłam do szkoły. Miałam mieć tylko 4 lekcje, apotem konkurs i nie wracać na pozostałe lekcje. Całe szczęście. Bo bym psychicznie nie wytrzymała. A lekcje trwały, a ja nie robiłam nic [tylko] udawałam, że słyszę, ale nie mogłam się skupić. Mało się uczyłam po tym wczorajszym wydarzeniu z Akashi'm. Właśnie, czy on jest dziś? Obejrzałam się za siebie po kryjomu i zobaczyłam go. Jak zwykle uważał, był dobrym uczniem. Nagle nasze spojrzenia spotkały się, uśmiechnął się łagodnie. Od razu wcisnęłam wzrok w książkę. Już czułam rumieńce na twarzy. Ciekawe, czemu musiał wcześniej wyjść.... może miał trening? Wtedy usłyszałam głos dzwonka. Po przerwie idę. Jak zwykle boli mnie brzuch z nerwów. Da się do tego przywyknąć.
-Przygotowałaś się, Kushi-chan?- spojrzałam na Kiyomi. Stała obok mojej ławki z uśmiechem na twarzy.
-Powtórzyłam sobie tylko, bo przez przypadek zasnęłam
-Mam nadzieje, że obie się dostaniemy dalej- Oby tak było
-Kiyomi!- ktoś w drzwiach wołał moją koleżankę
-Idę! -odpowiedziała- Wybacz Kushi-chan, później pogadamy- Kiwnęłam głową, a ta podbiegła do dziewczyny i wyszły z sali. Zauważyłam, że w klasie jestem sama.
-Gomen....- odwróciłam się za siebie- że zostawiłem Cię dzisiaj samą w domu rano, musiałem coś z trenerem objaśnić- wiedziałam, ale czemu mi mówi, dlatego go nie było. Przecież to jego życie.
-Nie szkodzi- uśmiechnęłam się. Wtedy zrobił coś czego się nie spodziewałam. Mianowicie zbliżył się na poziom mojej głowy i położył tam rękę. Zanurzył dłoń w moje gęste włosy.
-Powodzenia na konkursie- powiedział szeptem, ale skąd wiedział, nic mu nie mówiłam. Chciałam coś powiedzieć, lecz nie mogłam się nawet ruszyć. A on zbliżał się do mnie coraz bliżej.
-A...ka- zdziwiona byłam. Już zamykałam oczy czekając na to co się stanie.
Dryyyńńń!!!!
Szybko ocknęłam się i otworzyłam oczy.
Seijuuro tylko westchnął, wziął swoją rękę, a siadając przy swojej ławce, usłyszałam tylko "Do kończymy to kiedy indziej". Wciąż byłam w szoku. Co by się stało, gdyby dzwonek nie zadzwonił?
-Kushi-chan!!- spojrzałam na wejście do sali- No chodź już!- krzyknęła do mnie Kiyomi
-O... HAI!!- wcięłam na szybko swoje rzeczy i mijając czerwono-włosego, widziałam jak coś mówi, lecz tak, żebym tylko ja to słyszała. Z ruchu jego warg wyczytałam słowo "Ganbatte"* .
Kiedy byliśmy już zebrani pod główną bramą szkoły, dostaliśmy ostatnie wskazówki i ruszyliśmy. Tamta szkoła była dość blisko naszej, dlatego szliśmy nie więcej jak 30 minut. Gdy tylko przeszliśmy jej próg, napotkaliśmy pełne zawiści spojrzenia otaczających nas osób. Nasi starsi koledzy i koleżanki, którzy szli przed nami, zachowywali się normalnie jakby tego nie widzieli. Cóż..... ja i Kiyomi jesteśmy najmłodsze, więc dla nas takie zachowanie było dość dziwne. Wtedy zauważyła to przewodnicząca klubu i podeszła do nas.
-Nie przejmujcie się nimi. Oni chcą specjalnie was zestresować i zdenerwować, wiedzą, że z nami szans nie mają, dlatego to ich ostatnia linia obrony. Po prostu nie zwracajcie na to uwagi, dobrze?- mówiła to tak beztrosko i tak ciekło. Ogólnie przewodnicząca jest bardzo przyjazną i miłą osobą.
-Hai!- już z uśmiechami, powiedziałyśmy jednocześnie.
-Dajcie im poznać, że nie jesteście słabe. Liczę na was- i poszła na swojej miejsce, na początek naszej grupy, prowadząc nas. Dzięki niej mam nowe siły, mam nadzieje, że się uda.
Po przejściu przez drzwi do sali, zajęliśmy określone przez sprawdzających ławki. Okazało się, że nas wszystkich po kątach rozproszyli. Mi trafił się sam środek tego wielkiego pomieszczenia. Przywykłam do tego. Wyjęłam z torby tylko mój szczęśliwy czarny długopis i czekałam, aż rozdadzą wszystkie arkusze. Później, zwyczajowo mówili: ile mamy czasy, ile stron ma konkurs, ile trzeba do kolejnego etapu, co zrobić gdy popełni się błąd itd. Osobiście nie chciało mi się tego słuchać, bo po co? Przecież każdy to powinien wiedzieć.
-Dobrze. Jest za minutę będzie 13 wtedy zaczniecie pisać- ta informacja była ważna. Patrzyłam na wielki zegar oraz czekałam ostatnie sekundy. Kiedy już wybiła pierwsza, usłyszałam tylko- Zaczynajcie! - Potem kompletna cisza. Żadnych szmerów, czy krzyków, było słychać tylko przewracane kartki. Po zlustrowaniu osób siedzących koło mnie, ja także otworzyłam i przejrzałam test. Standardowo pół zadań zamkniętych, pozostałe pół to otwarte. Z zamkniętymi nie miałam problemu w ciągu 15 minut je zrobiłam. Mam przynajmniej dużo czasu na otwarte. Przeczytałam treść jednego z nich. Potem jeszcze raz i znowu..... cóż, jakby to powiedzieć..... NIE ROZUMIEM POŁOWY ZADANIA!!! Już po mnie!
~Akashi~
Wyszła. Pełna zdziwienia i .... przerażenia? Czy dobrze zrobiłem? A może zwykle ją zostawić ? Nie wiem. Spojrzałem w okno. Widziałem jej uśmiech jak rozmawiała ze znajomymi. Chciałbym, żeby zawsze miała taki wyraz twarzy. O... już idą. Wiem, że jej się uda. Ona ma konkurs, a ja mecz i oboje damy z siebie wszystko.
Dziś lekcje dla mnie się ciągnęły oraz nie zbyt ciekawiły. Miałem wielką ochotę skąd po prostu wyjść, być przy niej, bo nie mogłem się na niczym innym skupić. Na całe szczęście dzień się kończył i został tylko trening, ale na nim też nie mogłem się w pełni koncentrować. Nawet reszta się pytała, czy nic mi nie jest. Mówiłem, że nic, przecież nie powiem, że martwię się o Kushinę, byłoby jeszcze gorzej. Po skończonym treningu, wróciłem do domu, tym razem zamkniętego. Myślałam, że jej nie ma, ale od progu usłyszałem
-Okaeri- tyle czekałem, żeby znowu go usłyszeć, mam teraz jakąś ulgę.
-Tadaima- powiedziałem z uśmiechem. Spojrzałem na salon, lecz nie widziałem dziewczyny- Kushina, gdzie jesteś?
-Na kanapie- machnęła, wyciągniętą ręką znad sofy. Podszedłem bliżej, faktycznie leżała i coś pisała. Pochyliłem się, żeby spojrzeć, ale czerwonowłosa była szybsza i zamknęła zeszyt, zanim cokolwiek zobaczyłem.|
-Akashi?!- podniosła się do siadu i zarumieniona spojrzała na mnie, trzymając w żelaznym uścisku zeszyt.
-Słucham?- zaśmiałem się, siadając na podłokietniku. Naburmuszyła się trochę, dlatego zapytałem- Co to jest?- wskazałem na rzecz w jej rękach
-Nie ważne- jeszcze bardziej się naburmuszyła i odwróciłam głowę. Więc tak pogrywa...
-No powiedz- zbliżałem się do niej coraz bliżej, dopiero, kiedy byłem tuż przy jej twarzy powiedziała cicho
-...pamiętnik...- bezgłośnie powiedziała, ale ja ją słyszałem. Potem skuliłam się w sobie
-Co? Nie słyszałem. Możesz głośniej- wtedy, widziałem, że zaraz wybuchnie i...
-PAMIĘTNIK!- dobrze, ze się trochę odsunąłem, bo pewnie słuch bym stracił
-Ale nie musisz krzyczeć- powiedziałem pełen spokoju. Jej mina wskazywała, że się trochę załamała.
~Kushina~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz