środa, 22 kwietnia 2015

Kuroko no Basuke ~other story~ Rozdział 15 "Wyjazd"

Od czasu mojego pierwszego meczu minęło trochę czasu. Zagraliśmy potem jeszcze 3 spotkania. Teraz czekamy na ćwierćfinał. A wraz z nim upragnione przez wszystkich uczniów wakacje. W końcu trochę odpoczynku. Mam dość siedzenia nad książkami i treningami. Miałam mało czasu dla siebie i kogokolwiek innego. Nie wliczając Akashiego. Z nim spędzałam większość mojego czasu. Zaczęliśmy więcej rozmawiać o sobie, a nie tylko co zrobić na obiad i co kupić. Dzięki treningom zbliżyliśmy się do siebie. Wobec mnie nie był taki obojętny. Częściej widziałam jego uśmiech niż inni. Czasami nawet omawiał ze mną plany na ćwiczenia treningowe. Pamiętam jak któregoś dnia przyszedł na przerwie do sali, gdzie mieliśmy omawiać szczegóły następnego treningu. W rekach miał jakaś plansze do gry. Wyjaśnił mi, że ta gra nazywa się shogi. To tradycyjna japońska gra. Trochę podobna do naszych szachów. Trochę zajęło zanim się nauczyłam nazw pionków, czy czegokolwiek innego. Na szczęście Akashi to świetny nauczyciel. Nie denerwował się, gdy zrobiłam coś źle i pochwalał, kiedy w końcu pojmowałam. Mówi się, że żółtodzioby mają farta, no cóż..... nie w tym przypadku. Na wszystkie rozegrania, przegrywałam. Oczywiście chłopak mówił, że może innym razem, co kończyło się ponowną grą. Miłe spędzone popołudnia. Tak w sumie minął mi miesiąc.

~**~

-Pamiętajcie o zgodach na poniedziałek, inaczej nie pojedziecie!- jak po każdym treningu kapitan informuje o sprawach bieżących lub przypomina o innych rzeczach. Zbliżają się koniec I semestru, a co za tym idzie wakacji. W końcu trochę odpoczniemy. No.... może nie wszyscy. Aha, żebym nie zapomniała. Pytanie kluczowe: Po co te zgody? Na obóz. Otóż klub koszykówki Teiko od kilku lat, co rok, organizuje letnie obozy treningowe. Sama byłam zdziwiona, że coś takiego jest lecz zapowiada się fajnie. 2 tygodnie nad morzem,słońce, plaża i
-Kushina, poczekasz jeszcze chwile? Muszę pogadać jeszcze z trenerem.- z myślenia wyrwał mnie jego głos.
-P-pewnie- tak, jeszcze on. Może to dziwnie brzmi, bo niby razem mieszkamy, jednak wciąż się ekscytuje.
-Kushi-chan, pamiętaj, żeby ładne bikini spakować na wyjazd- Momoi nagle wtargnęła mój umysł. Lekki rumieniec pojawił się na moich polikach
-Momoi, nie mów tego tak na głos....- skarciłam ją cicho.
-Czemu? Przecież masz ładną figurę. Trzeba eksponować swoje atuty. Musisz być pewniejsza siebie. A tak między nami, jaki chłopak nie oparłby się dziewczynie w bikini- ostatnie dodała szeptem
-Momoi!
-Satsuki, skończ już onieśmielanie Kushiny- przerwał nam czerwonowłosy
-Właśnie. Patrz, zrobiłaś z niej buraka- no jego jeszcze tu brakowało!
-Bez przesady Dai-chan, to tylko koleżeńska rada
-Dobra my się zbieramy, prawda?- to pytanie było skierowane do mnie. Nie spojrzałam na chłopaka, tylko skinęłam głową. Myśl, że on to słyszał, dobijała mnie.
-My też się już idziemy. Do poniedziałku- pozostaliśmy sami
-Wszystko w porządku?- ponownie skinęłam- Spójrz na mnie- wykonałam polecenie. Twarz miał łagodną, a w oczach widziałam to drobne rozbawienie.- Satsuki czasami gada od rzeczy. Nie zawsze należy jej słuchać- uspokoił mnie tym. Uśmiechnęłam się. Zaczęliśmy iść w kierunku wyjść. Moja twarz wróciła do normalnych barw. Do czasu- Chociaż jeśli chodzi o to ostatnie to się w pełni zgadzam
-Akashi!- w tamtym momencie po raz pierwszy usłyszałam jego śmiech.

~***~

-Ten kto wymyślił egzaminy był idiotą!
-Haha!
-Tego jest za dużo. Zaraz mózg mi wybuchnie!
-Jeszcze trochę Kiyomi. Zostały nam tylko japoński i matematyka
-Zabij mnie, proszę- W ostatnim tygodniu odbywają się egzaminy semestralne. Jest sobota, więc Kiyo zaproponowała wspólną naukę. Minęły już 4 godziny, a to jeszcze nie wszystko. Obie mamy już dość. Na szczęście moja przyjaciółka umie mnie rozśmieszyć.- Dobra, 15 minut przerwy -Zamknęła podręcznik i zeszyt z historii.- No, co u Was?
-"Was"?- spojrzałam na nią zdziwiona
-No, u Ciebie i pana doskonałego A.- miała taki dziwny uśmiech
-A co ma być?
-Kushina, mnie możesz wszystko powiedzieć. Jak całuje?
-Kiyomi!
-Co? Nie robiliście tego?
-My.... nie jesteśmy.... razem- znowu mi za ciepło.
-Ty serio? Nie jesteście? Myślałam, że w końcu coś między Wami jest
-Jest moim kolegą...
-"Kolegą" Kushi nie umiesz kłamać. Widać, że Ci się podoba i wzajemnie. To widać na pierwszy rzut oka.
-Czy ja wiem...- ja i Akashi razem?
-Pasujecie do siebie- nasze spojrzenia znowu się skrzyżowały
-Wracajmy do nauki. Jeszcze dużo nam zostało- wbiłam wzrok w książkę, co spotkało się z chichotem Kiyo.

~***~

-W końcu się skończyła ta męczarnia- szłyśmy z Nakaminą po napisanych sprawdzianach.
-Chyba historii pomyliłam ery- no akurat te epoki nie są moją mocną stroną.
-I tak na pewno lepiej napisałaś niż ja
-Nie przesadzaj- Zatrzymałyśmy się przy oknie. Była piękna, słoneczna pogoda. Aż chciało się wyjść. Spojrzałam na szkolny dziedziniec. Był tam Midorima i Akashi. Rozmawiali na ławce
-Hm... może lody na uczczenie końca semestru?
-Nie mogę. Dziś się pakuję.- dziewczyna spojrzała tam, gdzie ja
-Na ten wyjazd?- Machnęłam głową. To już w te sobotę- wszystko wyjaśnia. Ale obiecaj, że jak wrócisz, wtedy pójdziemy. Przecież mamy też inne wydarzenie do świętowania, co nie?- puściła mi oczko.

~***~

Mój oczekiwany dzień. Wszyscy się zebrali pod szkołą, w okół autokaru.
-W porządku, wkładajcie torby do luku i wchodzić do środka pojedynczo. - powiedział donośnym głosem trener. Czekałam na swoją kolej i kiedy ona nastąpiła, nie mogłam włożyć mojego bagażu. Gdy traciłam już równowagę próbując włożyć walizkę na górę, ktoś mi pomógł, trzymając mnie.
-Trzeba było poprosić o pomoc, Kushina- usłyszałam tuż przy mym uchu. Następnym razem zawołaj kogoś.
-Ok- Wziął mnie delikatnie za przedramię i pociągnął za sobą do wejścia. Weszłam pierwsza. Usiadła w 3 parze krzeseł przy lewej stronie. Po 15 minutach wszyscy już siedzieli na swoich miejscach i mogliśmy ruszyć.
-Mogę?- Zerknęłam na mojego rozmówce. Jak się spodziewałam. był to Seijuurou
-Pewnie. Nie powinieneś siedzieć z Midorimą?
-Shintaro nie jest zbyt rozmowny- zachichotał
Połowa drogi za nami, a ja byłam zmęczona. Część już śpi, a ja się do tego przymierzałam. Nie wiedziałam kiedy usnęła, ale nie poczułam zimnej szyby, tylko ciepło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz