~**~
-Pamiętajcie o zgodach na poniedziałek, inaczej nie pojedziecie!- jak po każdym treningu kapitan informuje o sprawach bieżących lub przypomina o innych rzeczach. Zbliżają się koniec I semestru, a co za tym idzie wakacji. W końcu trochę odpoczniemy. No.... może nie wszyscy. Aha, żebym nie zapomniała. Pytanie kluczowe: Po co te zgody? Na obóz. Otóż klub koszykówki Teiko od kilku lat, co rok, organizuje letnie obozy treningowe. Sama byłam zdziwiona, że coś takiego jest lecz zapowiada się fajnie. 2 tygodnie nad morzem,słońce, plaża i
-Kushina, poczekasz jeszcze chwile? Muszę pogadać jeszcze z trenerem.- z myślenia wyrwał mnie jego głos.
-P-pewnie- tak, jeszcze on. Może to dziwnie brzmi, bo niby razem mieszkamy, jednak wciąż się ekscytuje.
-Kushi-chan, pamiętaj, żeby ładne bikini spakować na wyjazd- Momoi nagle wtargnęła mój umysł. Lekki rumieniec pojawił się na moich polikach
-Momoi, nie mów tego tak na głos....- skarciłam ją cicho.
-Czemu? Przecież masz ładną figurę. Trzeba eksponować swoje atuty. Musisz być pewniejsza siebie. A tak między nami, jaki chłopak nie oparłby się dziewczynie w bikini- ostatnie dodała szeptem
-Momoi!
-Satsuki, skończ już onieśmielanie Kushiny- przerwał nam czerwonowłosy
-Właśnie. Patrz, zrobiłaś z niej buraka- no jego jeszcze tu brakowało!
-Bez przesady Dai-chan, to tylko koleżeńska rada
-Dobra my się zbieramy, prawda?- to pytanie było skierowane do mnie. Nie spojrzałam na chłopaka, tylko skinęłam głową. Myśl, że on to słyszał, dobijała mnie.
-My też się już idziemy. Do poniedziałku- pozostaliśmy sami
-Wszystko w porządku?- ponownie skinęłam- Spójrz na mnie- wykonałam polecenie. Twarz miał łagodną, a w oczach widziałam to drobne rozbawienie.- Satsuki czasami gada od rzeczy. Nie zawsze należy jej słuchać- uspokoił mnie tym. Uśmiechnęłam się. Zaczęliśmy iść w kierunku wyjść. Moja twarz wróciła do normalnych barw. Do czasu- Chociaż jeśli chodzi o to ostatnie to się w pełni zgadzam
-Akashi!- w tamtym momencie po raz pierwszy usłyszałam jego śmiech.
~***~
-Ten kto wymyślił egzaminy był idiotą!
-Haha!
-Tego jest za dużo. Zaraz mózg mi wybuchnie!
-Jeszcze trochę Kiyomi. Zostały nam tylko japoński i matematyka
-Zabij mnie, proszę- W ostatnim tygodniu odbywają się egzaminy semestralne. Jest sobota, więc Kiyo zaproponowała wspólną naukę. Minęły już 4 godziny, a to jeszcze nie wszystko. Obie mamy już dość. Na szczęście moja przyjaciółka umie mnie rozśmieszyć.- Dobra, 15 minut przerwy -Zamknęła podręcznik i zeszyt z historii.- No, co u Was?
-"Was"?- spojrzałam na nią zdziwiona
-No, u Ciebie i pana doskonałego A.- miała taki dziwny uśmiech
-A co ma być?
-Kushina, mnie możesz wszystko powiedzieć. Jak całuje?
-Kiyomi!
-Co? Nie robiliście tego?
-My.... nie jesteśmy.... razem- znowu mi za ciepło.
-Ty serio? Nie jesteście? Myślałam, że w końcu coś między Wami jest
-Jest moim kolegą...
-"Kolegą" Kushi nie umiesz kłamać. Widać, że Ci się podoba i wzajemnie. To widać na pierwszy rzut oka.
-Czy ja wiem...- ja i Akashi razem?
-Pasujecie do siebie- nasze spojrzenia znowu się skrzyżowały
-Wracajmy do nauki. Jeszcze dużo nam zostało- wbiłam wzrok w książkę, co spotkało się z chichotem Kiyo.
~***~
-W końcu się skończyła ta męczarnia- szłyśmy z Nakaminą po napisanych sprawdzianach.
-Chyba historii pomyliłam ery- no akurat te epoki nie są moją mocną stroną.
-I tak na pewno lepiej napisałaś niż ja
-Nie przesadzaj- Zatrzymałyśmy się przy oknie. Była piękna, słoneczna pogoda. Aż chciało się wyjść. Spojrzałam na szkolny dziedziniec. Był tam Midorima i Akashi. Rozmawiali na ławce
-Hm... może lody na uczczenie końca semestru?
-Nie mogę. Dziś się pakuję.- dziewczyna spojrzała tam, gdzie ja
-Na ten wyjazd?- Machnęłam głową. To już w te sobotę- wszystko wyjaśnia. Ale obiecaj, że jak wrócisz, wtedy pójdziemy. Przecież mamy też inne wydarzenie do świętowania, co nie?- puściła mi oczko.
~***~
Mój oczekiwany dzień. Wszyscy się zebrali pod szkołą, w okół autokaru.
-W porządku, wkładajcie torby do luku i wchodzić do środka pojedynczo. - powiedział donośnym głosem trener. Czekałam na swoją kolej i kiedy ona nastąpiła, nie mogłam włożyć mojego bagażu. Gdy traciłam już równowagę próbując włożyć walizkę na górę, ktoś mi pomógł, trzymając mnie.
-Trzeba było poprosić o pomoc, Kushina- usłyszałam tuż przy mym uchu. Następnym razem zawołaj kogoś.
-Ok- Wziął mnie delikatnie za przedramię i pociągnął za sobą do wejścia. Weszłam pierwsza. Usiadła w 3 parze krzeseł przy lewej stronie. Po 15 minutach wszyscy już siedzieli na swoich miejscach i mogliśmy ruszyć.
-Mogę?- Zerknęłam na mojego rozmówce. Jak się spodziewałam. był to Seijuurou
-Pewnie. Nie powinieneś siedzieć z Midorimą?
-Shintaro nie jest zbyt rozmowny- zachichotał
Połowa drogi za nami, a ja byłam zmęczona. Część już śpi, a ja się do tego przymierzałam. Nie wiedziałam kiedy usnęła, ale nie poczułam zimnej szyby, tylko ciepło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz