-Obiecaj , że będziemy się kontaktować, dzwonić i ....i ....i w ogóle!!-płakała na moim ramieniu Ann, a ściskała jeszcze mocniej.
-Obiecuję i puść... bo.... mnie... udusisz- ledwo co mówiłam. Zluzowała uścisk.
-Wybacz, ale ty jedziesz do Japonii, a ja zostaje tutaj. Po sześciu latach, zostawisz mnie samą. To przykre- wyznała. Ja czułam się podobnie.
-Wiem o tym. - wydałam z siebie- Ale pamiętaj, że wierzę w ciebie, dasz sobie tutaj radę, a dla mnie w Ameryce nie ma miejsca. Wiesz, ze moim rodzice ciągle podróżują i zostawiają mnie samą lub u kogoś. Teraz znowu będę mieszkać u przyjaciół taty i mamy - wyjaśniłam
-U mnie zawsze jesteś mile widziana. A...ale i tak będę tęsknic- ja też byłam na skraju, żeby się rozpłakać. W tej chwili podeszli do nas Kagami i Himuro- A z wami nie muszę się żegnać- od razu zmieniła ton głosu.- Znowu będziemy razem w klasie Kagami- tym razem mówiła tylko do niego.
-My tylko chcemy pożegnać się z Kushi- powiedziała wyżej wymieniony towarzysz. Uśmiechnęłam się. Przytuliłam ich obu. Inni też się ze mną żegnali. Muszę już iść, jutro przecież mam samolot, a rozpoczęcie roku za 3 dni. Wychodząc patrzyłam na każdy przedmiot, z każdym mam jakieś wspomnienie, dobre lub złe. Zdałam sobie sprawę,że nigdy już tu nie wrócę. Opuszczając mury szkoły, spojrzałam po raz ostatni na wejście. Dużo rzeczy nasunęło mi się na myśli z ostatnich 6 lat.
-Goodbye Junior High School- powiedziałam pół szeptem. Szłam sama, bo inni się jeszcze żegnali. Skierowałam się do domu. Przebrałam się w wygodne ubrania. Spakowałam resztę rzeczy. Dopinając ostatnią walizkę, spojrzała na moje mieszkanie.
-Jutro mnie tu już nie będzie.- powiedziałam sama do siebie. Westchnęłam. Poszłam spać, muszę się wyspać.
*Nazajutrz*
Pośpiech, ciągły pośpiech. Śniadanie w biegu. Wziąć bilety i paszport. Pod domem już czekał samochód wysłany przez moich rodziców na lotnisko. Sprawdzenie biletów. Wejście na pokład samolotu. Po minucie odlot. Widziałam z góry Stany i morze. Cóż za 10 godzin będę na miejscu. Już chciałam zamknąć oczy i zasnąć, bo nie spałam całą noc, zadzwonił mój telefon. Przyszedł mi SMS od...
-Mamy ?- zdziwiłam. Zaczęłam czytać treść
Kochanie niestety nie powitamy Cię w Japonii. Jesteśmy właśnie w Belgii, przelecisz nad nią. Za to będzie tam państwa Akashi'ch u nich będziesz mieszkać. Jeszcze raz ja z tatą bardzo przepraszamy. Tęsknimy za tobą. Napisz jak będziesz coś chciała. Kocham Cię. Mama
PS. Pieniądze są na twoim koncie.
Westchnęłam.
- Jak zwykle- powiedziałam smutna. -Chwila... coś mi umknęło... jeszcze raz przeczytałam wiadomość od mamy.... u kogo... mam.... mieszkać.... Akashi..... Akashi....- zamurowało mnie.
-A... ka...shi. BĘDĘ MIESZKAĆ Z AKASHIM- krzyknęłam. Ludzie musieli mnie uspokajać. Myślałam o tym wszystkim. Przez to zasnęłam. Śniło mi się nasze pierwsze spotkanie. - Przepani .... przepani. Proszę się obudzić- znowu ktoś mnie budzi. Mamrotałam coś pod nosem- Jesteśmy już w Japonii- He.... a już wstaję- rozbudziłam się. Wyszłam z samolotu z walizkami. W oddali zobaczyła kobietę trzymającą kartkę z napisem ‚ Hanasami Kushina' oraz krzyczała moje nazwisko.
-Kushina-chan tutaj!!- wskazała ręką w jej stronę
-Konnichiwa Akashi-sama- skłoniłam się lekko wedle tradycji
-Konnichiwa- odpowiedziała również z ukłonem- Chodźmy już do samochodu. Pewnie jesteś zmęczona- przekonywała mnie
-Hai- Wpakowałyśmy walizki do samochodu i wsiedliśmy do niego. Po drodze zatrzymaliśmy się pod jakoś szkołą
-Tu będziesz chodziła do szkoły, niestety od domu tu trzeba jechać pociągiem- powiedziała. Nie powiedziała słowa o nim, może to zbieżność nazwisk.
-Jest cudna Akashi-sa...- nie dokończyłam
-Mów mi Aka-sama lub oba-san, ale nie tak oficjalnie- powiedziała
-Rozumiem- Różniej podjechaliśmy pod dom. Było ciemno, około 23, więc nie widziałam jaki to kolor, ale było 2 piętrowy. Weszliśmy do środka. Moja opiekunka wskazała mi salon, kuchnię, jadalnie. Następnie weszłyśmy na piętro.
-Tu jest twój pokój, wewnątrz jest łazienka- wskazała na pierwsze po prawej drzwi- Jakbyś czegoś potrzebowała, to pokój mój i męża jest na końcu korytarza- pokazała palcem. Już chciała iść w tamtą stronę, kiedy dodała- Aha... jeszcze jedna rzecz, jak mnie lub męża nie będzie, na przeciwko twojego pokoju jest pokój mojego syna, Seijuurou- zdziwiłam się, więc jednak- Pamiętasz go, prawda?- Dla pewności spytała
-Tak, pamiętam - ‚i o nim śnie' powiedziałam w myślach
-To dobrze. W takim razie Oyasumi- rzekła z uśmiechem
-Oyasuminassai Aka-sama.Weszłam do swojego pokoju. Duży, przestronny, w kolorze chyba pomarańczowo-żółtym. Na przeciwko drzwi, wejście na balkon. Po prawej stronie szafa i biurko, a po lewej dwuosobowe łóżko. Po obu stronach łóżka szafki nocne. Podłoga wykonana z ciemnego drewna pięknie kontrastowała z jasnymi meblami. Na środku pokoju wielki, biały, puchaty dywan.
- Kakkoi~-nie miała słów, żeby o określić. Rzuciłam się na łóżko. Walizki jutro ogarnę. Jedyne co powiedziałam przed snem to -Wróciłam Japonio.
-A... ka...shi. BĘDĘ MIESZKAĆ Z AKASHIM- krzyknęłam. Ludzie musieli mnie uspokajać. Myślałam o tym wszystkim. Przez to zasnęłam. Śniło mi się nasze pierwsze spotkanie. - Przepani .... przepani. Proszę się obudzić- znowu ktoś mnie budzi. Mamrotałam coś pod nosem- Jesteśmy już w Japonii- He.... a już wstaję- rozbudziłam się. Wyszłam z samolotu z walizkami. W oddali zobaczyła kobietę trzymającą kartkę z napisem ‚ Hanasami Kushina' oraz krzyczała moje nazwisko.
-Kushina-chan tutaj!!- wskazała ręką w jej stronę
-Konnichiwa Akashi-sama- skłoniłam się lekko wedle tradycji
-Konnichiwa- odpowiedziała również z ukłonem- Chodźmy już do samochodu. Pewnie jesteś zmęczona- przekonywała mnie
-Hai- Wpakowałyśmy walizki do samochodu i wsiedliśmy do niego. Po drodze zatrzymaliśmy się pod jakoś szkołą
-Tu będziesz chodziła do szkoły, niestety od domu tu trzeba jechać pociągiem- powiedziała. Nie powiedziała słowa o nim, może to zbieżność nazwisk.
-Jest cudna Akashi-sa...- nie dokończyłam
-Mów mi Aka-sama lub oba-san, ale nie tak oficjalnie- powiedziała
-Rozumiem- Różniej podjechaliśmy pod dom. Było ciemno, około 23, więc nie widziałam jaki to kolor, ale było 2 piętrowy. Weszliśmy do środka. Moja opiekunka wskazała mi salon, kuchnię, jadalnie. Następnie weszłyśmy na piętro.
-Tu jest twój pokój, wewnątrz jest łazienka- wskazała na pierwsze po prawej drzwi- Jakbyś czegoś potrzebowała, to pokój mój i męża jest na końcu korytarza- pokazała palcem. Już chciała iść w tamtą stronę, kiedy dodała- Aha... jeszcze jedna rzecz, jak mnie lub męża nie będzie, na przeciwko twojego pokoju jest pokój mojego syna, Seijuurou- zdziwiłam się, więc jednak- Pamiętasz go, prawda?- Dla pewności spytała
-Tak, pamiętam - ‚i o nim śnie' powiedziałam w myślach
-To dobrze. W takim razie Oyasumi- rzekła z uśmiechem
-Oyasuminassai Aka-sama.Weszłam do swojego pokoju. Duży, przestronny, w kolorze chyba pomarańczowo-żółtym. Na przeciwko drzwi, wejście na balkon. Po prawej stronie szafa i biurko, a po lewej dwuosobowe łóżko. Po obu stronach łóżka szafki nocne. Podłoga wykonana z ciemnego drewna pięknie kontrastowała z jasnymi meblami. Na środku pokoju wielki, biały, puchaty dywan.
- Kakkoi~-nie miała słów, żeby o określić. Rzuciłam się na łóżko. Walizki jutro ogarnę. Jedyne co powiedziałam przed snem to -Wróciłam Japonio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz