środa, 22 kwietnia 2015

"Mistrz Wushu" Tao (EXO)

-[T/I]!Spakowałaś się już?! Zaraz wychodzimy, bo samolot odleci!- krzyknęła Twoja mama z salonu. Dziś miałaś przeprowadzkę. Twa rodzicielka dostała nową pracę, niestety za granicą. Musiałaś opuścisz Polskę i jechać prawie, że na koniec świata. Nie chciałaś tego. Wolałaś jej starą posadę, swoją szkołę, znajomych, a przede wszystkim mówienie w swoim ojczystym języku.
-Już idę....- odparłaś dość niechętnie. Kiedy wyszła już z mieszkania, Ty spojrzałaś na nie ostatni raz. Wspominałaś mnóstwo chwil związanych z tym miejscem. Już czas. Pomyślałaś. Przestąpiłaś próg, zamykając drzwi. Dołączyłaś do mamy w taksówce i jechałaś na lotnisko.

*****

-Lot 230 do QingDao, odlatuje z bramki numer 5. Pasażerów proszę o udanie się wskazane miejsce- usłyszałaś głos
-To nasz samolot- powiedziała do Ciebie matula- Chodźmy już.- Po wszelkich sprawdzeniach byłaś na swoim siedzeniu na pokładzie. Gdy słyszałaś, że można już używać urządzeń elektronicznych, założyłaś słuchawki na uszy i włączyłaś swoją ulubioną muzykę. Ledwo co wystartowaliście, a zaczynałaś tęsknić. Myślałaś o tym co się wiązało ze starym domem, o przyjaciołach, o planach, których już nie dasz rady spełnić. Przez to co szybko zasnęłaś. Dopiero później zostałaś obudzona przez mamę, gdy byłyście już na miejscu. Pierwsze Twoje wrażenie? Szok. Na lotnisku było wiele ludzi mówiących dość głośno. Niby sprawiało to wrażenie normalnej codzienności, jednak był jeden ważny i pomijany aspekt. Nie znałaś języka, więc czułaś się zagubiona. Nawet nie zarejestrowałaś, kiedy wsiadłaś do taksówki i zaczęłaś następną podróż do nowego domu. Po drodze mijałaś różne budynki, pomniki oraz oczywiście reklamy w języku chińskim. Alfabet arabski zastąpiły tajemnicze znaki. Ogarnął Cię lekki strach. Ty masz się tego wszyściutkiego nauczyć? Po dotarciu na miejsce spojrzałaś okolicę. Jak się spodziewałaś dość niewielkie osiedle. Bloki w kolorze piaskowca ustawione w kształt przypominający sześciokąt. Taksówkarz był na tyle miły, że pomógł wam zanieść bagaże na 2 piętro w pierwszej klatce blokowiska. Gdy otworzyły się drzwi bałaś się wejść. Wzięłaś głęboki oddech. Wkroczyłaś w wnętrze. Szaro. W sumie to normalne, przecież trzeba zacząć od początku. Mieszkanie było duże jak na dwie osoby. Standardowo kuchnia, łazienka, salon i 2 pokoje. Poszłaś w stronę jednego z nich, który miał być od teraz Twoim. Był większy niż poprzedni i pusty. Podczas, gdy twoja mama rozmawiała z jakimś gościem, Ty wyszłaś na dwór. Przechodziłaś koło parku. Postanowiłaś do niego zajrzałaś. Dużo ludzi grających w różne dyscypliny sportowe. Starcy uprawiający jogę. Poszłaś dalej, w głąb, wśród gęstych drzew zobaczyłaś jakąś postać. Chłopaka o czarnych włosach. Zaczesana na prawo grzywka zasłaniała czoło. Był wysoki, widać, że wysportowany i przystojny. Teraz po prostu stał z zamkniętymi oczami. Trochę, cię to zdziwiło, ale po chwili wyrzucił swoją rękę do przodu, potem nogę, obracają się przy tym. On.... trenował? Zaintrygowało się to. Był niesamowity. Każdy ruch płynny i przemyślany. A sam osobnik opanowany i spokojny. Chcąc podejść bliżej nie zauważyłaś na ziemi patyka, którego nadepnęłaś, a jego dźwięk rozszedł się na około. Chłopak stanął w miejscu i spojrzał w Twoją stronę. Patrzyłaś chwilę na niego, a potem zawstydzona uciekłaś. Podbiegł za Tobą, lecz stanął i patrzył tam, gdzie zwiałaś. Kiedy odwróciłaś się za siebie, nie dostrzegłaś, iż wpadłaś na kogoś. Upadłaś na ziemię
-Ej! Uważaj gdzie leziesz!- krzyknął na pewno starszy od ciebie rosły chłopak. Oczywiście nic nie zrozumiałaś. Wstałaś i powiedziałaś cicho 'Przepraszam' na co on i jego banda spojrzeli po sobie dziwnie. Po czym powiedział jeszcze
-Co? Nie rozumiesz po chińsku? Pff.... Przyjeżdżasz sobie do obcego kraju nawet języka nie znasz!- zaśmiał się.- Poza tym spójrz na siebie, jesteś tylko tanią europejką!- nie wiedziałaś co mówili, ale zapewne kpili sobie z Ciebie. Wtedy podszedł do Ciebie i pchnął na ziemie z wielką siłą. - Lepiej wracaj tam skąd przybyłaś- i poszli sobie. Świetnie już pierwszego dnia nabawiłaś się wrogów. A kawałek od ciebie, w cieniu bloku, ktoś Ci się przygląda.

*****

Tydzień później musiałaś iść do szkoły. Nie dość, że byłaś w 1 klasie liceum to do tego to był Twój pierwszy dzień, więc przypał murowany. W klasie wszyscy się na Ciebie dziwnie patrzyli, jakby widzieli kosmitę, wtedy ty jeżdżąc wzrokiem po klasie zobaczyłaś czarne, czarne, czarne, blond, czarne.... Chwila.... Blond włosy?! Wpatrzyłaś się w nią. Była to dziewczyny, bynajmniej z Europy. Oczy miała jasno brązowe oraz w odróżnieniu od innych miała uśmiech na ustach. Twoja nauczycielka powiedziała, że ona będzie Ci pomagać w szkole, dlatego usiadłaś obok niej. Po lekcji dowiedziałaś się, że nazywa się Marta. Mieszka tu od 4 lat, wcześniej żyła w tym samym mieście co Ty. Oprowadziła Cię po szkole. Dobrze, ze byłą z Tobą, bo inaczej byś się na pewno zgubiła. Na obiedzie usiadłaś z nią i opowiedziałaś jej całą swoją historie. Myślałaś, że znalazłaś jedyną przyjaciółkę.
-Więc... twoja mama znalazła tu pracę i przyjechałaś z nią?- to była jedyna osoba, którą rozumiałaś, z czego się niezmiernie cieszyłaś. Kiwnęłaś jej głową potwierdzając. W ten do pomieszczenia weszła znana Ci już grupka ludzi. Spojrzałaś na nich, a oni na Ciebie. Od razu z uśmiechamy podeszli do Was i zrzucili Ci tacę z jedzeniem na podłogę
-A ty co? Jeszcze tu? Mówiłem Ci wczoraj, żeby wyjechała!
-Wu Fen! Odczep się od niej!- broniła Cię koleżanka
-Przymknij się! Ona tu nie pasuje nie widzisz?! Nie jest skąd! - wskazał na Ciebie
-Ja też nie! Ona jest z tego samego kraju co ja, więc co z tego?!- Kłócili się, a ty nic nie zrobiłaś tylko patrzyłaś na nich
-Ty przynajmniej umiesz się obronić- spojrzał na Ciebie- A to coś nawet słowa powiedzieć nie umie- patrzył się na Ciebie w wielką pogardą. Znowu się zaśmiał i poszedł. Teraz miałaś łzy w oczach. A Marta cię pocieszała. Na drugim końcu zobaczyłaś chłopaka. Tego z parku. Wzrok miał wlepiony w Twoją postać. Gdy spotkał Twoje oczy, odszedł w stronę drugiego wejścia.
Przez ten czas, uczyłaś się chińskiego. Nie było to łatwe, ale pomoc ze strony nauczycieli i przede wszystkim Marty dużo dała. Zawsze po lekcjach przychodziła do Ciebie, pytała, tłumaczyła gramatykę, ogólnie dużo da Ciebie zrobiła.Dzięki niej umiesz już komunikować się, normalnie rozmawiać. Jednakże nękanie Ciebie nie ustawało. Wu Fen ze swoją bandą wciąż Tobą pomiatali. Każdego dnia. Uciekałaś przed nimi lecz oni byli szybsi. Dowiedziałaś się, że są w ostatniej klasie i cała 5 trenowała Wushu, czyli tutejsze sztuki walki. Zawsze kiedy byłaś przez nich dręczona, to widziałaś tamtego chłopaka z parku. Pewnego dnia podczas przenoszenia słowników z klasy do biblioteki z Martą, zrobiłyście sobie lekką przerwę. Spojrzałaś w okno. Na boisku szkolnym odbywał się właśnie w-f. Chłopcy właśnie mieli zaliczenie z biegów. Zobaczyłaś na początku bieżni Wu Fen'a oraz....
-Marta, jak nazywa się ten chłopak, który biegnie z Wu Fen'em?- przyjaciółka spojrzała też tan
-To Huang Zitao. Chodzi do 3 klasy. A co? Spodobał Ci się?
-Wcale!
-Szkoda. Chociaż dużo dziewczyn go lubi, ale on nie zwraca na żadną uwagi. Ciągle jest sam. Nie jest zbyt przyjazny. W sumie niewiele osób wie jaki ma charakter.To chłopak zagadka.
-Zitao.....- szepnęłaś. Zobaczyłaś potem jak biegną. Tao z łatwością przegonił Wu i wygrał wyścig. Byłaś zaskoczona, nigdy nie widziałaś, że ktoś może tak szybko biegać. Chłopak jakby wiedział, że patrzysz na niego i spojrzał w akurat to okno, w którym Ty stałaś. Uśmiechnął się, a ty pogoniłaś koleżankę do biblioteki.
Pod koniec dnia cieszyłaś się, gdyż dziś ani razu nie spotkałaś Wu i jego bandy. Już miałaś wychodzić, kiedy ktoś pociągnął się w głąb szkoły za ramię.
-A ty dokąd? Skończyliśmy z Tobą?- trzymał się mocno za ramiona
-Puść mnie!!
-O! Proszę, proszę. Umiesz mówić....Może w końcu zrozumiesz, że Ciebie tu nie powinno być- kiwnął głową na swoich pomocników, którzy zabrali Twój plecak i wysypali Ci stamtąd wszystkie książki.
-To Ci nie będzie potrzebne- kopnął podręczniki na ziemie, kiedy chciałaś ją podnieść , Wu odepchnął się. Upadłaś na ziemie. Jak miał Cię uderzyć z pięści, zamknęłaś oczy, zakryłaś twarz rękami. Czekałaś na cios. Gdy po dłuższym czasie nic nie poczułaś otworzyłaś oczka.Widok jaki zobaczyłaś oszołomił Cię. Jego ręka została zatrzymana prze inną. Spojrzałaś w górę. Stał tam Wu i Zitao
-Zitao, puść mnie!
-Odwal się od niej albo pożałujesz, Wu Fen- powiedział poważnie i dość strasznie. Twój wybawca zrobił jeden ruch i wykręcił rękę Fen'owi. Wu zabrał rękę i rzucił 'jeszcze zobaczysz' Tao wstawił swoją dłoń ku Tobie, abyś ją chwyciła. Z lekkim zawahaniem podałaś mu swoją.
-Już nic Ci nie zrobią- powiedział. W tej chwili miał zupełnie inną minę. Bardziej ciepłą, zatroskaną. Byłaś dość blisko niego, by dostrzec jego ciemne worki pod oczami. Z nimi wyglądał trochę jak panda.
-Dziękuję za pomoc- szepnęłaś
-Nie ma za co, jednak mogłem wcześniej zareagować, a nie dopiero teraz- pozbierał Twoje książki i wsadził je do plecaka.- Może odprowadzić Cię do domu?- uśmiechnął się
-Nie musisz.- jednak on już szedł z Twoim plecakiem w kierunku wyjścia.- Poczekaj!- Gdy go dogoniłaś, zapytał
-Tak w ogólne, jak masz na imię?- Zatrzymał się na chwile
-[T/I].
-Miło Cię poznać. Jestem Huang Zitao, ale mów mi Tao.- Podał Ci rękę
-Ciebie również Tao- zarumieniłaś się. Poszliście dalej. Trzymał Twój plecach aż pod same drzwi mieszkania. Później powiedział tylko "Przyjdę po Ciebie rano". Wszystko inne było nie ważne. W myślach miałaś tylko niego.
Jak obiecał następnego dnia czekał na Ciebie przed blokiem. Czułaś leciutkie skrępowanie. Chociaż miało to swoje plusy, nie bałaś się już nikogo, dzięki Tao. Potem rozmawialiście długo. Bardzo długo, nawet w szkole na przerwach. Wu Fen przestał Cie dręczyć. Zawsze kiedy przychodził obok "Panda" przyciągała Ciebie do siebie. Po jakimś czasie słuch o nim zaginął, przeniósł się do innego miasta, a ty? Cóż byłaś bezpieczna, bo miałaś przy sobie swojego Tao. Tak, SWOJEGO. Wyznał Ci miłość miesiąc po tamtym wydarzeniu. Też go kochałaś, a teraz byłaś szczęśliwa. Miałaś własnego mistrza Wushu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz