**********************
~Kushina~
Przez cały czwartek byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów. Nie spałam, nie mogłam się nad niczym skoncentrować. Bałam się o wyniki. Oczywiście w moim mniemaniu, poszło mi fatalnie, ale nigdy nie wiadomo. Powiedzieli, że będą w najbliższym czasie. Kiyomi tuż przed naszym rozstaniem dała mi jakąś paczkę, nie wiedziałam co to. Powiedziała tylko, żebym się trochę odstresowała. Łatwo jej mówić. Zawsze tak miałam, teraz nie będzie inaczej. Cieszyłam się, kiedy w końcu będę w domu. To prawda za dużo się tym przejmuje i muszę odpocząć. Po przekroczeniu drzwi, mój kochany brzuch upomniał się po całym dniu o swym istotnym istnieniu. Szczerze to nic dziś nie jadłam, nawet tego nie zauważyłam. Zaczęłam przygotowywać obiad dla mnie i Akashi'ego. Trochę to trwało, ale w końcu zjadłam i to sporo. Spoglądając na zegarek, pomyślałam, że mam jeszcze sporo czasu do jego przyjścia, dlatego zaczęłam odrabiać lekcje, no co innego mam do roboty. Kiedy spojrzałam na jedną ze stron zeszytu do fizyki, zobaczyłam jakąś datę, która była wpisana jakieś 2 tygodnie temu. PO charakterze pisma było widać moją rękę.
-Przecież to...- spojrzałam na kalendarz-... jutro.- Wróciłam znowu do tej daty i do notki napisanej niżej niej * Pierwszy mecz koszykówki^^* - No tak... oni jutro grają. - Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Tylko gdzie mam igle i nici. Pobiegłam na piętro, do swojego pokoju. W moich starych rzeczach znalazłam frotkę. Przypomniało mi się, że kiedyś chciałam trenować siatkówkę, ale nic z tego nie wyszło. Może teraz się przyda. Zaczęłam wyszywać dwa znaki, które pierwsze przyszły mi do głowy, "zwycięstwo" oraz "szczęście" . Długi mi to zajęło, lecz efekt był piękny. Spoglądając na zegarek, wybiła już 21, a jego wciąż nie ma. Zaczęłam się martwić. Zbiegłam na dół po telefon, kiedy w progu stanął, nie kto inny, jak czerwonowłosy. Ledwo co, przeszedł parę kroków, by po prostu walnąć się na sofę. Kamień spadł mi z serca, jeszcze żyje. W sumie, aż miło było popatrzeć. Uśmiechnęłam się.
-Głodny?- to było pytanie retoryczne, jeśli chodzi o niego. On tylko mruknął coś w odpowiedzi. Szybko wpadłam do kuchni i zaczęłam robić jego ulubione kanapki. Po jakiś 10 minutach powróciłam do salonu. Położyłam talerz z górą kanapek na małym stoliku naprzeciw kanapy. Chłopak jak zahipnotyzowany, usiadł i zaczął wcinać.
-Jak widzę, trening nie był lekki, prawda?- opowiedział kiwnięciem głowy- A o której jutro wychodzicie?
-Po 4 lekcji- połknął ostatni kęs- Dziękuję z kanapki- podał mi opustoszałe naczynie.
-Nie ma za co- poszłam i od razu pozmywałam, chciało. Kiedy ponownie wracałam, wycierając ręce przypomniało mnie się - Akashi tylko nie zasypiaj na kana....- spóźniłam się- .....pie - Widziałam jak spokojnie śpi z lekkim uśmiechem na ustach. Musiał być bardzo zmęczony. Pobiegłam po koc , bo się jeszcze przeziębi i co będzie. Ale cudne miejsce sobie znalazł na spanie. Jutro wszystko będzie go boleć albo zaraz się obudzi i pójdzie do swojego łóżka. Zobaczymy, na pewno ja już nic nie miałam do roboty. Chociaż miałam jeszcze tę paczkę od Kiyo. Ciekawe w ogóle, co to jest. Po otworzeniu pakunku, w sumie nie zdziwiłam się. Była to książka, którą blondynka ostatnio czytała. Pamiętam, jak chciałam ją od niej oderwać, lecz skutek był mizerny. Oczywiście pierwsze moje wrażenie dała sama okładka, a zwłaszcza to, że nie miałam napisanego tam tytułu, tylko na dole maczkiem napisany autor. Drugą ważną sprawą było to, że cała była śnieżno biała z kontrastującymi czarnymi drzewami po bokach oraz jednym, wielki, czerwonym niczym pomidor księżycem. Moje pierwsze skojarzenie było takie " nie no znowu o wampirach ;-;" Nie przepadam za książkami z takim motywem. Ale skoro dała mi ją Kiyo, to może watro, bo przecież ona nie czyta byle czego. Usiadłam sobie na podłodze koło śpiącego chłopaka, uparta o mebel.Jak się spodziewałam na początku była głęboka sentencji, która niby wprowadza w nastrój, ale jednak nie pasuje do opowieści. Prolog, jako tako wprowadził i przy okazji zostawił nie skończone wątki. Czyli, coś się będzie dziać. I tak strona, po stronie czytałam. Przed moimi oczami robiło się coraz bardziej ciemno i w konsekwencji ja również zasnęłam.
Układając plan na dzisiejszy trening, wiedziałem, że nie będzie lekko. Wprost przeciwnie, sam już czułem ten ból, lecz o to tu właśnie chodziło. Jutro są eliminacje do turnieju. Nie możemy zawieść. W końcu to mój pierwszy rok tutaj oraz jako kapitana, dlatego zrobię wszystko, żebyśmy wygrali.
-Dobra, to wszystko na dzisiaj. Widzimy się jutro. Macie nie zaspać- sam ostatkiem sił wróciłem do domu. Jednak szybko się zasnąłem. Jednak cały czas coś mnie bolało, a mianowicie plecy. Dość nie chętnie otworzyłem powieki. Widziałem tylko mrok, który mnie otacza, jednak mi było ciepło. Dopiero po chwili zauważyłem koc oraz znajome pomruki na końcu kanapy. Siedziała skuloną małą osóbkę. Widać, że nie tylko mi chciało się spać. Na podłodze obok niej leżała książka, którą zapewne czytała. Podniosłem ją i położyłem na stolik. Sam usiadłem obok czerwonowłosej i przykryłem nas materiałem. Chociaż, kiedy chciałem się lepiej ułożyć, to nie chcący trąciłem ją ramieniem. Pod tym wpływem, znalazła się na moim ramieniu. Była cała zimna, dlatego też przytuliłem ją do siebie. Głową wyglądała w zagłębieniu mojej szyi. Chyba jej nawet wygodnie było, bo odwzajemniła uścisk. Czułem jej serce, które było powoli i spokojnie, lecz moje, z każdym uderzeniem jej oddechu o moją skórę, przyśpieszało. Przechodziły mnie dziwne, przyjemne dreszcze. Widziałem jej uśmiech na twarzy. Chciałbym, żeby zawsze była tak uśmiechnięta. Dopilnuje tego.
-Przecież to...- spojrzałam na kalendarz-... jutro.- Wróciłam znowu do tej daty i do notki napisanej niżej niej * Pierwszy mecz koszykówki^^* - No tak... oni jutro grają. - Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Tylko gdzie mam igle i nici. Pobiegłam na piętro, do swojego pokoju. W moich starych rzeczach znalazłam frotkę. Przypomniało mi się, że kiedyś chciałam trenować siatkówkę, ale nic z tego nie wyszło. Może teraz się przyda. Zaczęłam wyszywać dwa znaki, które pierwsze przyszły mi do głowy, "zwycięstwo" oraz "szczęście" . Długi mi to zajęło, lecz efekt był piękny. Spoglądając na zegarek, wybiła już 21, a jego wciąż nie ma. Zaczęłam się martwić. Zbiegłam na dół po telefon, kiedy w progu stanął, nie kto inny, jak czerwonowłosy. Ledwo co, przeszedł parę kroków, by po prostu walnąć się na sofę. Kamień spadł mi z serca, jeszcze żyje. W sumie, aż miło było popatrzeć. Uśmiechnęłam się.
-Głodny?- to było pytanie retoryczne, jeśli chodzi o niego. On tylko mruknął coś w odpowiedzi. Szybko wpadłam do kuchni i zaczęłam robić jego ulubione kanapki. Po jakiś 10 minutach powróciłam do salonu. Położyłam talerz z górą kanapek na małym stoliku naprzeciw kanapy. Chłopak jak zahipnotyzowany, usiadł i zaczął wcinać.
-Jak widzę, trening nie był lekki, prawda?- opowiedział kiwnięciem głowy- A o której jutro wychodzicie?
-Po 4 lekcji- połknął ostatni kęs- Dziękuję z kanapki- podał mi opustoszałe naczynie.
-Nie ma za co- poszłam i od razu pozmywałam, chciało. Kiedy ponownie wracałam, wycierając ręce przypomniało mnie się - Akashi tylko nie zasypiaj na kana....- spóźniłam się- .....pie - Widziałam jak spokojnie śpi z lekkim uśmiechem na ustach. Musiał być bardzo zmęczony. Pobiegłam po koc , bo się jeszcze przeziębi i co będzie. Ale cudne miejsce sobie znalazł na spanie. Jutro wszystko będzie go boleć albo zaraz się obudzi i pójdzie do swojego łóżka. Zobaczymy, na pewno ja już nic nie miałam do roboty. Chociaż miałam jeszcze tę paczkę od Kiyo. Ciekawe w ogóle, co to jest. Po otworzeniu pakunku, w sumie nie zdziwiłam się. Była to książka, którą blondynka ostatnio czytała. Pamiętam, jak chciałam ją od niej oderwać, lecz skutek był mizerny. Oczywiście pierwsze moje wrażenie dała sama okładka, a zwłaszcza to, że nie miałam napisanego tam tytułu, tylko na dole maczkiem napisany autor. Drugą ważną sprawą było to, że cała była śnieżno biała z kontrastującymi czarnymi drzewami po bokach oraz jednym, wielki, czerwonym niczym pomidor księżycem. Moje pierwsze skojarzenie było takie " nie no znowu o wampirach ;-;" Nie przepadam za książkami z takim motywem. Ale skoro dała mi ją Kiyo, to może watro, bo przecież ona nie czyta byle czego. Usiadłam sobie na podłodze koło śpiącego chłopaka, uparta o mebel.Jak się spodziewałam na początku była głęboka sentencji, która niby wprowadza w nastrój, ale jednak nie pasuje do opowieści. Prolog, jako tako wprowadził i przy okazji zostawił nie skończone wątki. Czyli, coś się będzie dziać. I tak strona, po stronie czytałam. Przed moimi oczami robiło się coraz bardziej ciemno i w konsekwencji ja również zasnęłam.
~Akashi~
Układając plan na dzisiejszy trening, wiedziałem, że nie będzie lekko. Wprost przeciwnie, sam już czułem ten ból, lecz o to tu właśnie chodziło. Jutro są eliminacje do turnieju. Nie możemy zawieść. W końcu to mój pierwszy rok tutaj oraz jako kapitana, dlatego zrobię wszystko, żebyśmy wygrali.
-Dobra, to wszystko na dzisiaj. Widzimy się jutro. Macie nie zaspać- sam ostatkiem sił wróciłem do domu. Jednak szybko się zasnąłem. Jednak cały czas coś mnie bolało, a mianowicie plecy. Dość nie chętnie otworzyłem powieki. Widziałem tylko mrok, który mnie otacza, jednak mi było ciepło. Dopiero po chwili zauważyłem koc oraz znajome pomruki na końcu kanapy. Siedziała skuloną małą osóbkę. Widać, że nie tylko mi chciało się spać. Na podłodze obok niej leżała książka, którą zapewne czytała. Podniosłem ją i położyłem na stolik. Sam usiadłem obok czerwonowłosej i przykryłem nas materiałem. Chociaż, kiedy chciałem się lepiej ułożyć, to nie chcący trąciłem ją ramieniem. Pod tym wpływem, znalazła się na moim ramieniu. Była cała zimna, dlatego też przytuliłem ją do siebie. Głową wyglądała w zagłębieniu mojej szyi. Chyba jej nawet wygodnie było, bo odwzajemniła uścisk. Czułem jej serce, które było powoli i spokojnie, lecz moje, z każdym uderzeniem jej oddechu o moją skórę, przyśpieszało. Przechodziły mnie dziwne, przyjemne dreszcze. Widziałem jej uśmiech na twarzy. Chciałbym, żeby zawsze była tak uśmiechnięta. Dopilnuje tego.
*Nazajutrz*
Pierwszą rzeczą jaką poczułem po przebudzeniu to bolące plecy. W sumie nić dziwnego jak prawie całą noc śpi się na siedząco. Drugą rzeczą, która rekompensuje mi to, jest lekki ciężar na mojej klatce piersiowej oraz ciepłe ręce w okół mnie. Czyli to ne był sen, ale one mogą być wieczne, a w tej sytuacji muszę ją obudzić. Szkoda, może jeszcze kiedyś jeszcze raz będę mógł tak zasnąć.
-Kushina...- mówienie nic nie pomoże- Kushina, wstawiaj, bo się spóźnimy- potrząsanie trochę pomogło. Jednak ona była całkiem zdezorientowana.
-aha...- odpowiedziała. Ja za to poszedłem do siebie i spakowałem się na dzisiaj. Gdy skończyłem, zobaczyłem jakiś pakunek na biurku. Otworzyłem go, a w środku była frotka, ale nie byle jaka. Miała wyhaftowane znaki na niej. Spojrzałem na notkę, przyłączonej do paczuszki:
Ona nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Uśmiechałem się na tę wiadomość.
Po krótkim czasie już byliśmy w szkole. Od samego progu inni uczniowie życzyli i mojej drużynie powodzenia. Inni pytali z kim gramy. Czyli każdy wie, że to dziś. Jeszcze większa presja.
-Nie przejmuj się Akashi i tak wygracie- powiedziała moja współlokatorka z uśmiechem. Wtedy też spotkaliśmy Kiyomi-san - O... Kiyo-chan! Do zobaczenia na lekcji- i pobiegła do koleżanki. Ja musiałem jeszcze załatwić drobne formalności. A po 3 lekcji ostatni trening. Lecz mam coś w zanadrzu, coś czego inni nie mają. Mój talizman. Kurde.... zaczynam mówić jak Shintarou.
Dzisiejszego poranka bardzo ciężko było wstać, ale trzeba było. No w końcu jak Cie poganiają, to już inna sprawa. Po tej rozmowie z Akashi'm poszłam porozmawiać z Kiyo-chan. Pytała mnie o książkę. Odpowiedziałam, że jeszcze jej nie skończyłam. Zdziwiła się i żartem powiedziała, że akurat te książkę czyta się szybko. Ja chyba wolałam sobie pospać. Jednak po chwili zauważyliśmy naszą wychowawczynie jak rozmawia z jakąś uczennicą. Nie znałyśmy jej. Pewnie jest tu nowa, może dlatego. Niby wyglądała na dziewczynę w naszym wieku. Jedyne co tu nie pasowało to wzrost. Była dość niska. Włosy też miała krótkie, takie 3/4 długości szyi. Były takie ciemno brązowe, ale nie wchodzące w czarny. Oczy też były podobne do koloru włosów. Ubrana oczywiście w standardowy mundurek szkolny. Skoro rozmawia z nasza panią, to pewnie będzie w naszej klasy. Ciekawe, jaka ona jest.
-Kushina...- mówienie nic nie pomoże- Kushina, wstawiaj, bo się spóźnimy- potrząsanie trochę pomogło. Jednak ona była całkiem zdezorientowana.
-aha...- odpowiedziała. Ja za to poszedłem do siebie i spakowałem się na dzisiaj. Gdy skończyłem, zobaczyłem jakiś pakunek na biurku. Otworzyłem go, a w środku była frotka, ale nie byle jaka. Miała wyhaftowane znaki na niej. Spojrzałem na notkę, przyłączonej do paczuszki:
*Mam nadzieje, że się przyda. Powodzenia na meczu. Trzymam kciuki.
Kushina ^^*
Ona nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Uśmiechałem się na tę wiadomość.
Po krótkim czasie już byliśmy w szkole. Od samego progu inni uczniowie życzyli i mojej drużynie powodzenia. Inni pytali z kim gramy. Czyli każdy wie, że to dziś. Jeszcze większa presja.
-Nie przejmuj się Akashi i tak wygracie- powiedziała moja współlokatorka z uśmiechem. Wtedy też spotkaliśmy Kiyomi-san - O... Kiyo-chan! Do zobaczenia na lekcji- i pobiegła do koleżanki. Ja musiałem jeszcze załatwić drobne formalności. A po 3 lekcji ostatni trening. Lecz mam coś w zanadrzu, coś czego inni nie mają. Mój talizman. Kurde.... zaczynam mówić jak Shintarou.
~Kushina~
Dzisiejszego poranka bardzo ciężko było wstać, ale trzeba było. No w końcu jak Cie poganiają, to już inna sprawa. Po tej rozmowie z Akashi'm poszłam porozmawiać z Kiyo-chan. Pytała mnie o książkę. Odpowiedziałam, że jeszcze jej nie skończyłam. Zdziwiła się i żartem powiedziała, że akurat te książkę czyta się szybko. Ja chyba wolałam sobie pospać. Jednak po chwili zauważyliśmy naszą wychowawczynie jak rozmawia z jakąś uczennicą. Nie znałyśmy jej. Pewnie jest tu nowa, może dlatego. Niby wyglądała na dziewczynę w naszym wieku. Jedyne co tu nie pasowało to wzrost. Była dość niska. Włosy też miała krótkie, takie 3/4 długości szyi. Były takie ciemno brązowe, ale nie wchodzące w czarny. Oczy też były podobne do koloru włosów. Ubrana oczywiście w standardowy mundurek szkolny. Skoro rozmawia z nasza panią, to pewnie będzie w naszej klasy. Ciekawe, jaka ona jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz