Mijały tygodnie. Mamy aktualnie już połowę maja. Zarówno ja i Akashi mieliśmy pełne ręce roboty przy naszych klubach. Kto by pomyślał, że u mnie tylko ja miałam jakieś poważne osiągnięcie, przez to czasem pod uczniom starszych kolegów i koleżanki. Za to czerwonowłosy miał ciągle treningi i to codziennie, nawet w weekend. W domu rzadko, kiedy rozmawiamy. Jedyną moją podporą była Kiyomi. Pomagałyśmy sobie nawzajem. Stała się moją przyjaciółką na dobre i na złe.
Rodziców czerwonowłosego wciąż nie było, dlatego oboje musieliśmy przejąć ich obowiązki. Ciężko nam jest pogodzić to i szkołę. Chociaż tylko tam miałam chwilę wytchnienia. Ostatnio dużo czasu spędzam w bibliotece. Pomagam tam układać książki na półkach. Dziś też to robię. Właśnie została mi ostatnia, która miała być na najwyższej półce. Próbowałam, ale nic z tego. Westchnęłam. Mam 1,63 wzrostu i nawet na palcach nie sięgam.
-Pomóc ci?- usłyszałam niski, cichy głos. Spojrzałam w górę, trochę się przestraszyłam. Osobnik miała fioletowe do połowy szyi włosy. Oczy leniwie spoglądały na mnie. Najdziwniejsze było to, że miał, co najmniej 2 METRY <no może trochę mniej>
-Ano…etto… czy mógłbyś włożyć tą książkę na półkę?- poprosiłam. Dałam mu wyżej wymienioną rzecz i grzecznie postawił ją na swoje miejsce- Jak się nazywasz?
-Atsushi Murasakibara- odpowiedział.
-Miło Cię poznać Murasakibara-kun. Ja jestem Hanasami Kushina- przywitałam się. Zamyśliłam się patrząć na niego- Wierz z twoim wzrostem idealnie byś pasował do klubu koszykówki
-Koszykówki?- spytał tym swoim <leniwym> głosem
-Hai. Zdaje mi się, że są jeszcze szukają członków- coś mi się obiło o uszy- Możesz się do nich zgłosić- w tym momencie zadzwonił dzwonek. O nie mam jeszcze lekcje!- Gomen (jap. wybacz) muszę iść, bo się spóźnię. Arigatou ( jap. dziękuję) za książkę Murasakibara-kun. Matta ne (jap. do zobaczenia) – pobiegłam szybko do klasy, na szczęście jest blisko biblioteki. A jego zostawiłam z myślami.
-Koszykówka, tak?- drapiąc się po głowie, poszedł do sali.
-Ano…etto… czy mógłbyś włożyć tą książkę na półkę?- poprosiłam. Dałam mu wyżej wymienioną rzecz i grzecznie postawił ją na swoje miejsce- Jak się nazywasz?
-Atsushi Murasakibara- odpowiedział.
-Miło Cię poznać Murasakibara-kun. Ja jestem Hanasami Kushina- przywitałam się. Zamyśliłam się patrząć na niego- Wierz z twoim wzrostem idealnie byś pasował do klubu koszykówki
-Koszykówki?- spytał tym swoim <leniwym> głosem
-Hai. Zdaje mi się, że są jeszcze szukają członków- coś mi się obiło o uszy- Możesz się do nich zgłosić- w tym momencie zadzwonił dzwonek. O nie mam jeszcze lekcje!- Gomen (jap. wybacz) muszę iść, bo się spóźnię. Arigatou ( jap. dziękuję) za książkę Murasakibara-kun. Matta ne (jap. do zobaczenia) – pobiegłam szybko do klasy, na szczęście jest blisko biblioteki. A jego zostawiłam z myślami.
-Koszykówka, tak?- drapiąc się po głowie, poszedł do sali.
![]() |
<A tu macie Murasakibarę w roli śliwki w przedszkolu ^^, by moja koleżanka Sylwia> |
![]() |
<Murasakibara & Espeon ^^> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz