~Kushina~
Nazajutrz tradycyjnie poszliśmy do szkoły. Spotkałam po drodze moją przyjaciółkę, która ciągle dopytywała się o wczorajszy dzień. Na początku musiałam lekko ją okłamać i zwlekałam z wyznaniem prawdy. Cóż jest bardzo uparta. W czasie lunchu, jak siedziałyśmy w sali powiedziałam Kiyo dlaczego musiałam dłużej zostać.
- Nie wierzę! Przecież nie mogą tak zrobić! Przecież jest najlepsza z chemii- oburzyła się. Siedziała na przeciwko mnie, przez wzgląd na nasze włączone stoliki. Ja spokojnie jadłam swoją porcje ryżu.
- Jak widać nie jestem najlepsza... poza tym mogą to zrobić....- mój głos wydawał się smutny.
- Kushi-chan, nie bądź przygnębiona tym wszystkim- próbowała mnie pocieszyć. Doceniam ją za to.- Wiesz może wybierzesz inny klub?
- Inny klub?- zdziwiłam się
- No! To chyba będzie dobre wyjście. Będą żałować, że Cie wywalili. To w czym jesteś jeszcze dobra?- przyglądała mi się z ciekawością. W sumie....
- Hm...fizyka, ale nie umiem tego na tyle ile chemię i myśle, że byłoby tak samo- odpowiadam
- A jakiś sport?- moja podświadomość wiedziała, że padnie to pytanie
- Nie mogę uprawiać sportu....- szepnęłam na samo wspomnienie tego, czuje ukłucie w sercu
- Dlaczego?
- Moje zdrowie na to nie pozwala, na uprawianie jakiegokolwiek sportu- wyjaśniłam. Jej mina nie wyglądała jakby zrozumiała, więc kontynuuje- kontuzja stawów...
- Aa... to dlatego nie ćwiczysz na w-f'ie!- wskazała na mnie pałeczkami
- Między innymi.....- zaczęłam ponownie jeść
- Kushi-chan, widzisz te nową dziewczynę? Całkiem sama siedzi- Spojrzałam za siebie. Rzeczywiście nikt się do niej nie przesiadł.- Może ją spytam, czy zje z nami? W końcu chyba nie ma tu jeszcze znajomych- Kiwnęłam jej głową. Wstała i podeszła do niej. Zagadała i wskazała ręką na mnie. Ta potwierdziła i już kroczyła za Kiyo w moim kierunku.
- To jest Hanasami Kushina, Setsu-chan- wskazała na mnie
- Renji Setsuka- powiedziała krótko i podała mi rękę. Uścisnęłam ją.- Miło poznać Hanasami-san- Boże kiedy ostatnio, ktoś w moim wieku tak do mnie mówił?!
- Po prostu Kushina- uśmiechnęłam się do niej. Nie jest taka zła jak się spodziewałam. Nie wiele mówi, ale ma coś w sobie. Zabrzmiał dzwonek na kolejną lekcje. Może Kiyomi ma racje? Może powinnam przyłączyć się do nowego klubu? Spojrzałam za okno. Na boisku dziewczęta grały w siatkówkę. Znowu to tęskne ukłucie w sercu.
Do domu wróciłam sama tuż po lekcjach. W szkole zapewne trawią w zaparte zajęcia klubowe, tylko ja siedzę w domu. Po chwili słyszę dzwonek mojej komórki. SMS od Akashi'ego?
Odpisuje mu twierdząco. Po 20 minutach ponownie jestem u bram gimnazjum. Kieruje się w stronę hali gimnastycznej. Gdy w końcu tam jestem zaglądam przez otwarte drzwi w poszukiwaniu czerwonowłosego. Widzę go na końcu sali. Stoi tyłem do mnie. Z uśmiechem potruchtałam do niego.
- Akashi!- odwraca się w moją stronę. Zatrzymuje się przed nim- Przyniosłam Twoje papiery
- Dziękuję Kushina- wręczam mu kartki- Wracając do naszej rozmowy Tetsuya....- patrze się na boki.
- Do kogo mówisz?
- Do mnie.- Nagle obok mnie pojawi się jakiś chłopak. Skąd on się tu wziął, przecież go tu nie było. Chłopaki pomogli mi wstać- Jestem Kuroko Tetsuya. Miło poznać- ukłonił mi się lekko. Spojrzałam na mojego współlokator z nadzieją, że mi wyjaśni o co chodzi
- Hanasami Kushina, mnie też miło poznać- powtórzyłam jego gest
- Tetsuya jest jednym z nowych zawodników- dziękuję Akashi. Pogadali jeszcze, a potem już nie było kapitana przy nas. Zostaliśmy sam na sam.
- Kuroko-kun?- zaczęłam
- Słucham?- o co go spytać. Nagle coś wpadło mi do głowy
- Dlatego jesteś w drużynie koszykówki?- to był chyba jedyny temat o który mogę go spytać. Chyba.
- Ponieważ lubię koszykówkę.
- I tylko dlatego?- zwykle mają w tym jeszcze jakiś cel, a on po prostu ją lubi?
- To nie "tylko" lecz "aż"- jednak rozmowa zostaje przerwana, bo ktoś zawołał go, więc pobiegł na boisko. Gdy myślałam, iż mogę już wrócić do domu, spotkało mnie to....
- Kushina!- nie, tylko nie ONA. Odwracam się za siebie i zostaje zmiażdżona dosłownie przez nią
- Momoi.... dusisz mnie!
- Oj.... przepraszam. Jak tam? Co tu robisz? Nie za wcześnie jesteś? Nie masz zajęć klubowych?- czy ona musi tyle mówić na raz
- Eee... dobrze....przyniosłam coś dla Akashi'ego i nie mam zajęć klubowych- Na moje nieszczęście różowo włosa ciągnie mnie na ławkę, gdzie zaczyna rozmawiać o nowym lakierze do paznokci, który ostatnio kupiła. Jednak jak jej nie słucham i skupiam się bardziej na rozgrywającym się meczu. Analizuje po kolei, gdzie się kto znajduje. Trajektorie lotu piłki. Jakby widziała to na kartce. Do tego obliczam z jaką siłą i kątem należy podań piłkę do danego gracza. Teraz jedne z nich ma decyzje podać w prawo, czy w lewo. Myślę nad prawdopodobieństwem każdego z tych rozwiązań.
-..... w prawo....- szepnęłam
- Co?- zdziwiona Momoi patrzy tam gdzie ja. Zawodnik wybrał jednak inaczej podając w lewo, tracąc przy tym szanse na punkty.
-....ksss... mogłoby wypalić- zauważyłam, iż dziewczyna patrzy się na mnie- o... przepraszam Momoi- uśmiecham się nerwowo
- Skąd wiedziałaś, gdzie podać?
- Eeee.... obliczyłam- to nie takie dziwne.
- Tak szybko?- na jej twarzy widać zaskoczenie.
- Można powiedzieć, ze to taki mój nawyk.- chwile myśli, a na jej twarz wstępuje uśmiech
- Kushina, nie należysz do żadnego klubu?- w oczach ma dziwny blask
- Nie- teraz już nie
- To może wstąp do naszego klubu!
- Że co?! Ja w klubie koszykówki?! Nie mogę uprawiać żadnego sportu!
- Kto mówił o sporcie- teraz nie wiem o co jej chodzi- możesz mieć tę samą funkcje co ja- w sumie ma trochę racji. co mi szkodzi. Miałabym też oko na Akashi'ego nawet po lekcjach. Dobra to zaczyna się chore robić, ale.....
- Pomyśle nad tym- znowu mnie przytuliła
- Kushina! Tak sie cieszę!
-Momoi..... tlenu....!- w końcu mnie puszcza. Po treningu podchodzi do nas Akashi i wracam z nim do domu. Może go spytać o to.
- Nee~ Akashi- spojrzał się na mnie
- Coś się stało?
- No...bo.... czy są jeszcze.... miejsca w.... waszym klubie.....?- spytałam
- Tak, a co?- patrząc w moje oczy próbował odczytać moje zamiaru. Cóż... na daremno. Wzięłam głęboki oddech
- Chciałabym.....- odwagi Kushina!- Chciałabym dołączyć do klubu koszykówki!
*Kushina, jeśli jesteś w domu, to mogłabyś przynieść mi do szkoły dokumenty, są na biurku u mnie w pokoju?*
Odpisuje mu twierdząco. Po 20 minutach ponownie jestem u bram gimnazjum. Kieruje się w stronę hali gimnastycznej. Gdy w końcu tam jestem zaglądam przez otwarte drzwi w poszukiwaniu czerwonowłosego. Widzę go na końcu sali. Stoi tyłem do mnie. Z uśmiechem potruchtałam do niego.
- Akashi!- odwraca się w moją stronę. Zatrzymuje się przed nim- Przyniosłam Twoje papiery
- Dziękuję Kushina- wręczam mu kartki- Wracając do naszej rozmowy Tetsuya....- patrze się na boki.
- Do kogo mówisz?
- Do mnie.- Nagle obok mnie pojawi się jakiś chłopak. Skąd on się tu wziął, przecież go tu nie było. Chłopaki pomogli mi wstać- Jestem Kuroko Tetsuya. Miło poznać- ukłonił mi się lekko. Spojrzałam na mojego współlokator z nadzieją, że mi wyjaśni o co chodzi
- Hanasami Kushina, mnie też miło poznać- powtórzyłam jego gest
- Tetsuya jest jednym z nowych zawodników- dziękuję Akashi. Pogadali jeszcze, a potem już nie było kapitana przy nas. Zostaliśmy sam na sam.
- Kuroko-kun?- zaczęłam
- Słucham?- o co go spytać. Nagle coś wpadło mi do głowy
- Dlatego jesteś w drużynie koszykówki?- to był chyba jedyny temat o który mogę go spytać. Chyba.
- Ponieważ lubię koszykówkę.
- I tylko dlatego?- zwykle mają w tym jeszcze jakiś cel, a on po prostu ją lubi?
- To nie "tylko" lecz "aż"- jednak rozmowa zostaje przerwana, bo ktoś zawołał go, więc pobiegł na boisko. Gdy myślałam, iż mogę już wrócić do domu, spotkało mnie to....
- Kushina!- nie, tylko nie ONA. Odwracam się za siebie i zostaje zmiażdżona dosłownie przez nią
- Momoi.... dusisz mnie!
- Oj.... przepraszam. Jak tam? Co tu robisz? Nie za wcześnie jesteś? Nie masz zajęć klubowych?- czy ona musi tyle mówić na raz
- Eee... dobrze....przyniosłam coś dla Akashi'ego i nie mam zajęć klubowych- Na moje nieszczęście różowo włosa ciągnie mnie na ławkę, gdzie zaczyna rozmawiać o nowym lakierze do paznokci, który ostatnio kupiła. Jednak jak jej nie słucham i skupiam się bardziej na rozgrywającym się meczu. Analizuje po kolei, gdzie się kto znajduje. Trajektorie lotu piłki. Jakby widziała to na kartce. Do tego obliczam z jaką siłą i kątem należy podań piłkę do danego gracza. Teraz jedne z nich ma decyzje podać w prawo, czy w lewo. Myślę nad prawdopodobieństwem każdego z tych rozwiązań.
-..... w prawo....- szepnęłam
- Co?- zdziwiona Momoi patrzy tam gdzie ja. Zawodnik wybrał jednak inaczej podając w lewo, tracąc przy tym szanse na punkty.
-....ksss... mogłoby wypalić- zauważyłam, iż dziewczyna patrzy się na mnie- o... przepraszam Momoi- uśmiecham się nerwowo
- Skąd wiedziałaś, gdzie podać?
- Eeee.... obliczyłam- to nie takie dziwne.
- Tak szybko?- na jej twarzy widać zaskoczenie.
- Można powiedzieć, ze to taki mój nawyk.- chwile myśli, a na jej twarz wstępuje uśmiech
- Kushina, nie należysz do żadnego klubu?- w oczach ma dziwny blask
- Nie- teraz już nie
- To może wstąp do naszego klubu!
- Że co?! Ja w klubie koszykówki?! Nie mogę uprawiać żadnego sportu!
- Kto mówił o sporcie- teraz nie wiem o co jej chodzi- możesz mieć tę samą funkcje co ja- w sumie ma trochę racji. co mi szkodzi. Miałabym też oko na Akashi'ego nawet po lekcjach. Dobra to zaczyna się chore robić, ale.....
- Pomyśle nad tym- znowu mnie przytuliła
- Kushina! Tak sie cieszę!
-Momoi..... tlenu....!- w końcu mnie puszcza. Po treningu podchodzi do nas Akashi i wracam z nim do domu. Może go spytać o to.
- Nee~ Akashi- spojrzał się na mnie
- Coś się stało?
- No...bo.... czy są jeszcze.... miejsca w.... waszym klubie.....?- spytałam
- Tak, a co?- patrząc w moje oczy próbował odczytać moje zamiaru. Cóż... na daremno. Wzięłam głęboki oddech
- Chciałabym.....- odwagi Kushina!- Chciałabym dołączyć do klubu koszykówki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz