środa, 22 kwietnia 2015

Kuroko no Basuke~other story~(Rozdział 8 "Drugi najważniejszy w drużynie")

Mamy już ferie letnie, a chłopaki nie zagrali jeszcze żadnego meczu, boją się nas, czy co? Niedługo też rozpoczynają się mistrzostwa, z tego, co wiem, nie wygraliśmy ich od 2 lat. Mam nadzieje, że w tym roku nam się poszczęści. Kilka dni temu razem z Kiyo-chan wybrałyśmy się na zakupy i wybrała dla mnie pamiętnik. W nim zapisałam wszystko, co do tej pory mnie spotkało w Japonii. 3/4 z moich zapisek jest o koszykówce…. moje życie jest….. nie, chwila za miesiąc mam ważny konkurs no i…. eee… muszę się przygotować i…. a jednak…. moje życie jest nudne… -,-. Dobrze, że jest sobota, wolne od szkoły, w końcu chwila odpoczynku. Aktualnie jestem sama w domu, można się domyślić, co z czerwonowłosym. W sumie, ta cisza mnie nieco przeraża i trochę mi zimno (duchy ^^ – dop.autorki). Muszę stąd wyjść i to szybko. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy do torby, prócz swetra, bo, po co? Słońce jasno świeci na niebie. Poszłam powoli w stronę placyku zabaw. Idąc mijałam nie licznych ludzi, jak już to starszych. W centrum parku było więcej dzieci, które się bawiły, a ich rodzice siedzieli na kocach w cieniu drzew. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ja tak nigdy nie miałam, rodzice zawsze byli w pracy i rzadko był czas, żeby ze trójkę razem wyjść.
-Nie myśl o tym- skarciłam się cicho. Za ładny dzień, żeby źle wspominać. Ciekawe, czy trening drużyny koszykówki jeszcze trwa? Przeszłabym się, chociaż…. jak przypomnę sobie jak tam ostatnio byłam… Momoi. Pomyśleć, że ona spędza z Akashi’m więcej czasu niż ja! Zatrzymałam się w miejscu. Czy ja jestem zazdrosna przez Momoi, nie… wróć, jestem zazdrosna o Akashi’ego?!!!! Ale ja go nawet nie kocham. Chociaż… wtedy jak przyszedł do kuchni, kiedy robiłam obiad, wyglądał tak…. słodko. Potrząsałam głową na boki. Za dużo o nim myślę. Usiadłam na pobliskiej ławce. Muszę trochę ochłonąć. Zadzwonię do Kiyo-chan, może ona będzie miała trochę wolnego czasu. Wyciągnęłam telefon i wystukałam jej numer.
~Moshi moshi (jap. „halo”) - usłyszałam jej głos
-Ohayo Kiyo-chan. Masz teraz czas, żeby się spotkać?
~Ohayo Kushi-chan. Tak mam, a co? Nudzisz się?- widać, że jest w dobrym humorze
-Bardzo- zaśmiałam się
~A gdzie jesteś?
-W parku
~Ooo… to będę za 5 minut- na szczęście jest nie daleko
-Super. To do zobaczenia.
~Pa- rozłączyła się
Spojrzałam w górę. Patrzyłam się na lazurowe nieboskłon oraz w lekkie, puchate niczym poduszka, białych chmurek Kojący widok.
-Kushina!- krzyk niebieskookiej rozbudził mnie. Spojrzałam w jej stronę. Biegła i machała do mnie ręką.
-Szybka jesteś- powiedziałam
-Akurat przechodziłam, kiedy dzwoniłaś. To gdzie idziemy?
-Nie wiem. Wyszłam, tylko, dlatego, że nikogo w domu nie było- ponownie spojrzałam w górę
-A Akashi?- spytała siadając obok mnie
-Na treningu- a gdzie ma być?!
-Znowu?! Ile ma tych „treningów”?
-Praktycznie codziennie- taka prawda
-Honto ni? (jap. „na prawdę) - zdziwiła się. Ja tylko kiwnęłam głową- Wiesz, co?- podniosłam na nią wzrok- Może pójdziemy do nich na trening?- Pamiętam jak ostatnio tam poszłam, dostałam piłka od Aomine i poznałam…. Momoi- Znasz tam kogoś, prawda?
-No znam, ale na pewno chcesz tam iść?
-Hai, zawsze chciałam zobaczyć, jak tam jest- chyba się ciutkę rozmarzyła
-Dobra- mówiłam wstają- To chodźmy.
-Arigatou- podskoczyła i mnie przytuliła
Po jakiś 15 minutach byłyśmy już na miejscu. Jak zawsze drzwi były lekko uchylone. Podeszłyśmy bliżej i w tym momencie na kogoś wpadłam|
-Ups… gomen- powiedziałam z przymkniętymi powiekami
-Ooo… ohayo- nie…tylko nie to
Otworzyłam oczy i zobaczyłam różowe włosy- dawno cię tu nie widziałam
-Witaj Momoi- a ona cały czas tu jest?! Zaraz mi chyba żyłka pęknie!!
-A kto to jest?- wskazała palcem za mną
-Kiyomi- odezwała się jasnoblond
-Miło poznać. Jestem Momoi- podały sobie ręce
-Momoi, czy możemy wejść i sobie popatrzeć- spytałam
-Chyba tak….- nie skończyła
-Momoi, kim one są?- w drzwiach stał wysoki, dobrze zbudowany chłopak o zielonych włosach w okularach z grymasem na twarzy.
-To Kushina i Kiyomi koleżanki Akashi’ego- pokazała na nas ręką. Pomachałyśmy mu, a on tylko stał i patrzył, jakby nas lustrował swoimi okularami
-Shintaro Midorima- przedstawił się i poszedł
-Momoi, kto to jest?- powiedziałam po cichu, gdy już weszłyśmy do sali
-Midorima-kun jest wice-kapitanem. Można by powiedzieć, że drugim najważniejszym w drużynie- odpowiedziała z uśmiechem
-A gdzie Akashi?- zapytałam ją
-Załatwia sprawy meczu towarzyskiego
-A to nie rola trenera- wtrąciła się Kiyo-chan. Mi też się tak zdawało
-Tutaj akurat Akashi-kun to robi- zatrzymałam się. Czy ja się przesłyszałam, że ona powiedziała: „Akashi- KUN”!!!Nawet JA tak do niego ni mówię!!
-Kushina?- odwróciły się w moją stronę- Coś się stało?
-Nande monai (jap. „nic/ nie ważne”) - mówiłam przez zaciśnięte zęby
Usiadłyśmy na ławce i przyglądałyśmy się grze chłopców. W oddali zobaczyła Murasakibare-kun’a. Jak zwykle ten leniwy wzrok ciekawe czy kiedyś coś lub… ktoś to zmieni. Zaśmiałam się cichutko. Chwila, czemu jego drużyna ma o jednego zawodnika mniej? Zaraz moment…. jak ten brunet spod kosza ma piłkę, przecież była na środku boiska. Jaka szybkość! Teraz usłyszałam gwizdek trenera.
-Zbiórka!!!- niski głos mężczyzny przykuł moją uwagę. Obróciłam głowę w jego kierunku. Obok niego stał nie, kto inny jak czerwonowłosy. Na początku jak na mnie spojrzał był lekko zdziwiony, ale to trwało sekundę, a potem miał swój obojętny wyraz twarzy. Wszyscy zebrali się po kolei wokół nauczyciela
-Posłuchajcie. Niedługo zaczynają się rozgrywki do mistrzostw. Oczywiście nasza szkoła została zgłoszona, ale przed tym musimy przejść eliminacje. Akurat odbędzie się on w okolicy. Spotkanie odbędzie się za miesiąc, więc będziemy się ostro przygotowywać. Tydzień przed spotkaniem trener ogłosi skład drużyny. To na tyle. Rozejść się – jak to mówił czułam się jak w transie, serce mi momentalnie przyspieszyło. Ktoś nie zauważyłby różnicy, ale ja słyszałam taką dumę i …. i sama nie wiem, co. Po prostu mówił jak prawdziwy kapitan.

<Midorima & Leafeon ^^>


<Midorima i żabki ^^>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz