Jak święta szybko przyszły, tak i minęły. Czas wrócić do szkoły i do codziennej rutyny, chociaż czy ja wiem, czy można nazwać najbliższe wydarzenia rutyną? W weekend po świętach Akashi wybrał się do ojca. Nie wiem po co, ani gdzie,ale wrócił w niedziele wieczorem. Był wyraźnie zamyślony. W nocy zauważyłam go siedzącego w kuchni samemu. Chciałam go zapytać, jednak zmienił temat, a ja nie chciałam naciskać. Potem wróciło wszystko do normy, aż do jednego pięknego czwartku tuż po treningu, były ogłoszenia dla zawodników. Mnie to w sumie mało obchodziło, więc sprzątałam dalej słuchając jednocześnie. W pewnej chwili padło to zdanie "Mecz ćwierćfinałowy". To już. Znaczy zaraz. 14 lutego. W Walentynki. Idealna data na mecz, prawda? Tak, czy siak, nasza szkołą zmierzy się z dość mocną szkołą, a mamy pewne problemy od jakiegoś czasu....
-Gdzie znowu jest ten Aomine?!
Tak. Aomine się trochę zmienił. Jakby stracił motywacje i chęć rywalizacji. To smutne, ale prawdziwe. Nie przychodzi na treningi, spóźnia się na normalne lekcje, podobno grozi mu zagrożenie z dwóch przedmiotów. Nie wiem jak on ma sobie z tym poradzić.
- Zajmę się nim.
Oczywiście Momoi wciąż się za nim tłumaczy, broni go. Pewnie dzięki niej w ogóle zda. W ogóle mam taką nadzieje.
~*~
- Słyszałaś już?!- ledwie weszłam do sali, a już Kiyo ma kolejną świeżą wiadomość
- Co takiego?
- Mają zrobić bal walentynkowy! Świetny pomysł, prawda?!
-Bal?
-No wiesz tańce, gry, noo i tańce~!
-Kiedy to będzie?
-Jak to kiedy? W Walentynki, 14 lutego~!- moja przyjaciółka, aż tryskała radością.
- To odpadam, jest wtedy mecz ćwierćfinałowy. Muszę pomóc drużynie.
-Oj, Kushi mecz jest po południu, nie?- kiwnęłam twierdząco głową- No! A bal będzie wieczorem, więc idealnie!
-No nie wiem...
-Noo proszę...! Kushi~- o nie, spojrzała na mnie tym wzrokiem małego szczeniaczka. Próbowałam nie patrzeć, ale to nic nie dało.
- A niech Ci będzie!- zasada do zapamiętania: nauczyć się nie ulegać słodkiemu spojrzeniu Kiyo.
- Spójrz też na to, możesz iść ze swoim CHŁO-PA-KIEM...
-KIYO!
~*~
Co ja z tym teraz zrobię? Na mecz na pewno pójdę, ale ten bal? I do tego z Seijuurou? Ale jak to zrobić? Zaprosić go? Jak? Myślałam nad tym chyba z 30 minut, lecz nic. No trudno, może internet mi pomoże. Wpisałam w wyszukiwarkę "jak zaprosić chłopaka na bal?". Oczywiście wyskoczyły mi głupie obrazki i filmiki z tragicznymi scenami takich akcji. Przeglądałam dalej i dalej, dalej, aż trafiłam na w miarę ogarnięte forum. Odpowiedź była prosta: "Podejdź i zapytaj". I tyle? Serio? Niby wydaje się łatwe, ale....co jeśli odmówi? Albo co gorsza wyśmieje mnie i zerwie ze mną!? Nie, nie, nie mogę do tego dopuścić! Chwila...o czym ja myślę? Przecież myśle o Seijuurou....Seijuurou, którego znam od dziecka, który jest przyjacielski, który mnie kocha.... Walnęłam głową o blat biurka. Westchnęłam.
-Więc to są problemy nastolatek, tak?
~*~
Przez następny tydzień byłam bardzo cicha, zamyślona. Nie ważne gdzie, w szkole, na treningach, w domu, jednym słowem, wszędzie. Im bliżej Walentynek tym gorzej. Wciąż nie wiem co z balem, Sei mnie o nic nie pytał, chociaż zauważył, że coś mnie trapi. Gdy już pytał to oczywiście nie mówiłam o co mi chodzi. Aczkolwiek nie tylko on to dostrzegł, Kiyo, Setsu, nauczyciele także. Nie co ponad tydzień przed tym wydarzeniem na godzinie wychowawczej powstała lista uczniów z naszej klasy, która idzie. Nie wpisałam się na nią, nie wiem czemu, lecz czułam kiedy oddawałam dalej kartkę, czułam czujny wzrok czerwonowłosego na mnie. Po lekcjach Kiyo znowu próbowała mnie wypytać.
-Kushii~
-Nic mi nie jest.
- To czemu jesteś taka małomówna? Kushi my się martwimy o Ciebie...
-My?
-Ja, Setsu, Akashi, wszyscy, a nie wiemy jak Ci pomóc... Kushina, proszę powiedz mi.- Nie chciałam by się tak o mnie zamartwiali. Dobra, mam dość... Usiadłam na najbliższej ławce ze spuszczoną głową.
- Chodzi o ten bal....- ledwo było słychać mój głos
-Ten walentynkowy?- kiwnęłam głową- Nie chcesz iść?- zaprzeczyłam- I w czym problem?
- Partner....
-Przecież masz Akashiego! Czekaj.....nie spytałaś go?- jeszcze bardziej skuliłam głowę- Kushina, przecież on ciągle czeka...- spojrzałam na nią
-Jak to?
-On chce z Tobą iść, tylko....on nie wie, czy w ogóle chce iść na ten bal...nic mu nie mówiłaś....
-Skąd wiesz?
-Powiedział mi. Kilka dni temu zaczepił mnie na korytarzu i pytał czy wiem, co Ci jest. Mówiłam, że nie mam pojęcia, że sama chciałabym wiedzieć. Zaczęliśmy rozmawiać o tym balu, wtedy się dowiedziałam....Kushina, on myśli, że to przez niego taka jesteś!- Sei... co ja mam zrobić?- Idź do niego. Jeszcze nie jest za późno.- Położyła swoją dłoń na mojej.
- Dziękuję Kiyomi.
-Od tego są przyjaciółki, prawda?- wstałam, wzięłam swoją torbę. Szybko pobiegłam na halę, zaraz zaczyna się trening, więc tam go na pewno znajdę. Gdy tylko weszłam, nie wiedziałam nikogo, pewnie się jeszcze przebierają. Jaka ja głupia...jak mogłam pomyśleć, że on mnie odtrąci, przecież....
-Kushina?- odwróciłam się i zobaczyłam mojego chłopaka wyraźnie zdziwionego. W mgnieniu oka pobiegłam do niego przytulając się do niego.
-Przepraszam, przepraszam Sei- dopiero po chwili odwzajemnił uścisk
-Za co?- szepnął w moje włosy
-Za moje ostatnie zachowanie, ja....ja nie wiedziałam co mam zrobić....z tym balem, Sei ja.....- Czerwonowłosy zauważył zbliżające się kroki innych zawodników
-Później o tym porozmawiamy, dobrze?- Kiwnęłam twierdząco głową. Uśmiechnął się i pocałował mnie szybko w policzek. Odsunęliśmy się od siebie akurat wtedy kiedy inni weszli.
-No proszę, kto tu się zabawia? Można popatrzeć?
-Chciałbyś co Haizaki?- wtrącił Aomine z niesmakiem.
-Taką lasie? Pewnie- wciąż po tej przygodzie z nim, Sei jest bardziej ostrożny, gdy Haizaki jest w pobliżu. Kiedy szarowłosy podszedł bliżej mnie, Sei szybko stanął pomiędzy nami.
-Nie waż się jej tknąć- powiedział ostro czerwonowłosy.
-A co mi zrobisz?
-HAIZAKI!- wszedł Nijimura- ile mam Ci powtarzać, żebyś przestał dokuczać innym!- ten na to tylko parsknął śmiechem. Czy on się kiedyś odwali....?
~*~
Po skończonym treningu oczywiście były bieżące informacje oraz przypomnienia. Im bliżej meczu tym dłuższe są treningi. Na szczęście potem nie miałam już akcji z Haizakim. Normalnie wracałam do domu razem z Seijuurou. Całą drogę trzymał mnie za rękę. Taki drobny gest, a tak cieszy. Po przyjściu do domu oboje usiedliśmy na kanapie, żeby porozmawiać.
- Więc?- zaczął
-Przepraszam- szepnęłam
-Nie masz za co....
-Ależ mam! Martwiliście się o mnie, Kiyo, Setsu, chłopaki z drużyny, wszyscy i ty też, Sei.... jest mi głupio, bo to taka błahostka spowodowała taką sytuację...
-Czemu mnie nie zapytałaś?
-Bo się bałam....
-Czego?
-To głupie....bałam się, że....- spuściłam głowę- że mnie wyśmiejesz i rzucisz- idiotka, teraz cię wyśmieje....
-Kushina...- Ujął mój podbródek i uniósł ku sobie. Spojrzałam prosto w jego czerwone oczy- kochasz mnie?- Kiwnęłam głową. Przytulił mnie do siebie- Proszę nie myśl tak więcej, bo ja cię też kocham, dobrze?- Poczułam jak mi kamień spada z serca, tak lekko. Złapałam się jego barków wtulając jeszcze bardziej. Trwaliśmy tak przez chwilę, jednak nic nie może trwać wiecznie
-To co z tym balem? Chcesz iść?- zapytał. Potwierdziłam jego słowa.- A chcesz iść razem ze mną, Kushina?- uśmiechnęłam się do niego.
-Tak, chce.
~*~
Ostatnie minuty meczu, drużyny idą w łeb w łeb. Jak na razie Teiko przegrywa dwoma koszami. Bardzo ostra i brutalna gra.
-To jeszcze nie koniec! Naprzód!!- kolejny kosz, a potem kolejny. Mamy remis.
Nerwowo patrzyłam co chwilę na czasomierz, została minuta. Ostatnia akcja, w ostatniej chwili podanie do Sei, wrzut i zabrzmiał sygnał kończący mecz, a piłka w locie, tylko od tego zależy....to byłą najdłuższa chwila w moim życiu....
~*~
*Ding, dong*
-Kushina, w końcu! Już myślałyśmy, że nie przyjdziesz!
-Przepraszam, ale mecz się lekko przedłużył- ciężko mi sie oddychało po biegu tutaj
-No dobra, chodź już, Setsu i ja czekamy. Masz wszystko?
-Tak- od razu weszłyśmy do pokoju Kiyo. Dziś ten bal, więc pomyślałyśmy, by razem się przygotować. Seijuurou się ten pomysł nie spodobał, bo stwierdził, że "on powinien mnie pierwszy zobaczyć", ale na tym się skończyło.
-Setsu!- akurat jak już weszłam była ubrana w lawendową sukienkę na ramiączkach z lekkimi falbankami u dołu i bardzo zdobioną górą.- ślicznie wyglądasz- powiedziałam
- Dziękuję bardzo
- Nie czas na pogaduchy, Kushi iść się przebrać, a ja pomogę Setsu z dodatkami. I tak jesteśmy spóźnione.
-Tak jest!- szybko ubrałam się w nową (kupioną pod czujnym okiem Kiyo)miętową sukienkę z lekko rozkloszowanym dołem, z krótkimi, koronkowymi rękawkami. Była na prawdę piękna. Gdy wróciłam do pokoju dziewczyny były już gotowe.
-Dobra teraz ty Kushina- posadziły mnie przed lustrem.- Lekkie upięcie?- spytała Setsu, ona kiwnęła głową. Zrobiły mi niskiego koka w lekkim nieładzie. Kilka pasemek włosków miałam na twarzy. Potem lekki makijaż i koniec.
-Czekaj, jeszcze to!- związała mi czerwoną grubszą wstążkę w pasie, tak, że z tyły powstała kokarda, a jej końce swobodnie opadły Wyglądałam...no cóż, Kiyo stwierdziła tak: "Akashi'emu opadnie szczęka jak cię tak zobaczy". To jeszcze bardziej mnie zachęciło.
-Więc idziemy?
~*~
Podobno kobiecie wypada spóźnić się 15 minut, by mieć lepsze wejście. Powiem jedno, na pewno naszą trójkę wszyscy zapamiętają, bo jako jedyne się spóźniłyśmy. Było dużo ludzi, spotkałam nawet chłopaków z klubu. Jednak nigdzie nie widziałam Seijuurou. Akurat piosenka się skończyła, a potem zaczęła brzmieć wolna piosenka. Część osób zeszłą z parkietu, a część została. Wtedy go zobaczyłam. Był w eleganckim garniturze z czerwonym krawatem. Podszedł do mnie
-Zatańczysz, moja miła?- podał mi rękę. Nawet nie wiem kiedy chwyciłam ją i już poruszaliśmy się w lekki rytm piosenki. Ja z rękami za jego szyją, a jego w mojej talii przyciągając bliżej siebie.
-Pięknie wyglądasz Kushina.- szepnął mi wprost do ucha. Zarumieniłam się.
-Ty też Sei- uśmiechnął się promiennie do mnie. Potem instynktownie zbliżyliśmy się bardziej do siebie. Pocałował mnie lekko i czule. Już nie zwracaliśmy uwagi na to co się dzieje w okół nas, liczyła się tylko ta chwila,my, tu i teraz. Jak odsunęliśmy się od siebie inni bili nam brawa. Teraz oficjalnie wszyscy wiedzą, że jesteśmy ze sobą. Resztę tego wieczoru spędziliśmy razem tańcząc do końca.
~*~
Miłe wspomnienia, prawda? Do tej pory mam wypieki na twarzy jak to wspominam. Niedługo potem Teiko zdobyło upragnione zwycięstwo. Wszyscy się cieszyli. Teraz zbliża się już koniec roku, egzaminy roczne i wyczekiwane wakacje! I już mam na nie plany podesłane, o dziwo, od ojca Seijuurou (oczywiście sponsor). Obóz konny, już kiedyś na nim byłam jako mała dziewczynka, ale ile lat temu to było. Myślałam, że Sei ze mną pojedzie, lecz
-Wybacz, ojciec mnie zabiera na miesiąc na Hokkaido, aby nauczyć mnie jak prowadzić firmę.
To tyle jeśli chodzi o nasze wspólne wakacje, JEDNAK
-Z chęcią z Tobą pojadę Kushi- Kiyo mój wybawca.- Kiedyś uczyłam się jeździć konno, fajnie byłoby do tego wrócić- Potem przyszło do mnie jeszcze jedno zaskoczenie
- Też się wybieram na ten obóz
-CO?!
-Ja tam co roku jeżdżę- Setsu też jedzie na ten sam turnus. Czyli nie będę sama!
~*~
Zakończenie roku było szybkie, poza tym nie żegnamy się na długo. Oczywiście wyróżnili klub koszykówki za zdobycie tytułu mistrza. Po skończeniu razem z dziewczynami postanowiłyśmy zrobić wspólne zdjęcie.
-Sei, zrobisz nam?- spytałam go. Oczywiście się zgodził. Wszystkie trzy uśmiechnięte od ucha do ucha.
-A teraz wy gołąbeczki~!- powiedziała do nas Kiyo. Sei przyciągnął mnie bliżej i objął w pasie.
-Uśmiech~!
~*~
-Szkoda, że nie spędzimy wakacji razem
-Też żałuję.- właśnie kończę się pakować na obóz. Wyjeżdżam jutro rano, a Sei dzień po mnie.
- Nawet nie spędziliśmy jednego dnia razem- przytulił mnie
-Jak nie?- zaczęłam się z nim droczyć
-Bez szkoły, klubu i innych- powiedział
-Zazdrosny?- zarzuciłam mu ręce za szyję.
-O Ciebie? Zawsze- pocałował mnie krótko- i o wszystkich- znowu całus tyle, że dłuższy. Później oparłam swoje czoło o jego. Oboje mieliśmy zamknięte oczy.
- Będę tęsknić- dodał
-Ja bardziej, Sei.
**********************
"We wish you a Merry Christmas;
We wish you a Merry Christmas;
We wish you a Merry Christmas
and a Happy New Year."~
Witam Wszystkich~!
Ja wiem, że mnie tu długo nie było. Bardzo Was wszystkich przepraszam, ale na prawdę mam urwanie głowy w liceum, ale na pocieszenie mam te oto (chyba) najdłuższy rozdział jaki był~! [chyba jednak nie ;___;] Szczerze mówiąc pracowałam nad nim od wakacji. Pisałam wszystko co mi do głowy przyszło albo nic, bo nie mogłam nic wymyślić, jednak w te święta stwierdziłam, że czas, aby to ujrzało światło dzienne. I się udało~! Jestem z niego dumna. W końcu kończy się pierwszy rok Kushiny w Teiko. Teraz ma upragnione wakacje, a co będzie się działo w następnym roku? Tego dowiecie się już niedługo~^^
Oczywiście jak zawsze wszystkie, uwagi, skargi, zażalenia, miłe uwagi pisać w komentarzach na dole :D
Poza tym życzę Wam miłych, spokojnych, rodzinnych świąt, bycie byli zawsze zdrowi i cierpliwy (czekając na następne notki xD). Mam nadzieje, że Mikołaj przyniósł Wam wiele pięknych prezentów ^^ Jeszcze raz w imieniu moim i Aleks Życzymy Wam Wesołych Świąt <3
~Kushi~
PS. Moją motywacją, dzięki, której skończyłam to dzieło jest wydanie OVA'y do Kuroko no Basket nr 75.5. Naprawdę polecam obejrzeć i jak ja płakać z feelsów ;;;^;;;
piątek, 25 grudnia 2015
niedziela, 30 sierpnia 2015
RPG (Part 5)
*Jesteś nowy? Odsyłam do zakładki "RPG ^^" byś przeczytał wstęp i wcześniejsze części xD*
Kto nie słyszał o Raphaelu. Przywódca nowojorskiego klanu wampirów, który nie raz pomagał Nefilim.
-Macie go mnie jeszcze jakaś sprawę - powiedział Raphael, gdy dziewczyny zbierały się do wyjścia.
-Jak zawsze dobra intuicja - stwierdziła Abi - Owszem, jest sprawa. Dotyczy ona Clary, a raczej jej cichego i bliskiego zejścia zejścia tego świata.
Wampir wydawał się zainteresowany słowami Abigail. Dziewczyna przystąpiła, więc do wyjaśniania sytuacji i roli wampirów w całym przedsięwzięciu. Po usłyszeniu wszystkiego Raphael uśmiechnął się.
-Podoba mi się pomysł i jestem chętny do współpracy, ale... - Wampir uśmiechnął się chytrze.
"Zawsze miski być jakieś 》ale《" pomyślała Abi. Z Dziećmi Nocy bez interesu się nie dogadasz.
-Wiec czego chcesz w zamian, Raphaelu? - dziewczyna była ciekawa co chłopak wymyślił.
-W zamian chce byście wydały mi Simona, oczywiście.
"No tak, teraz mamy problem" przeszło Abigail przez myśl.
Propozycja Raphaela była dość jasna. Wiedziała, że tak będzie, bo Simon jako wampir może przebywać na słońcu, dlatego jest nazywany "Chodzący za Dnia". Również odpowiedź była oczywista. Sissi pomyślała o Isabelle. Nie mogła mogła do tego dopuścić.
-Wybacz Raphaelu, ale nie możemy tego zrobić - powiedziała.
Abigail dobrze wiedziała, że nie mogą tego zrobić.
-Tak jak powiedziała Sissi, nie możemy.
Raphael pokręcił głową. Jak widać nie miały tu czego szukać.
-W takim razie nie macie nic ciekawego do zaoferowania - powiedział wampir - Miło było was spotkać. Zaraz ktoś odprowadzić was do wyjścia.
Mówiąc Mówiąc to Raphael machnął na jakiegoś wampira z boku. Dziewczyny ruszyły na nim korytarzem.
"Teraz jesteśmy w punkcie wyjścia" pomyślała Abi.
Wyszły z hotelu w milczeniu. Po raz pierwszy żadna nie wiedziała co powiedzieć, chociaż wewnętrznie wiedziały co myśli druga. Skoro wampiry odpadają to trzeba wymyślić coś innego. Sissi nie chciała śmierci Clary, tylko żeby się odsunęła. Nic więcej. Cóż....życie nastolatki jest trudne, ale życie nastoletniej Nocnej Łowczyni jeszcze gorsze. Wyszły akurat przez (o dziwo) pusty park, kiedy usłyszały krzyki. Odruchowo ruszyły w tamtym kierunku. To co ujrzały je przeraziło. Krzyk należał do dość młodego Dziecka Lilith. Można było poznać po ubiorze. Był podniesiony i duszony przez kogoś. Wysoki, dobrze zbudowany chłopak. Gole przez ramiona zdobiły runy. Gdyby ni te bardzo jasne, prawie włosy, poznaliśmy go bez zawahania. Tej osoby właśnie wszyscy szukali. Ten, który wszystkich oszukał oraz odebrał najbliższych. Obie były zaskoczone jego widokiem. Cecile powiedziała....
-Sebastian....
Znowu trzeba szukać innego sposobu. I po co baby obrazu zabijać. Słowo pozbyć może mieć koła znaczeń. Ja bym ją wysłała na księżyc jak by była taka możliwość. Nie ma więc szukamy dalej. Może jakby ją zmienić w wilkołaki to by się usunęła. Nie, który wilkołak nam pomoże. Wszyscy kochają Clary. Z zamyślenia wyrwał ją krzyk. Jak się okazało młodego czarownika. Nie trudno było poznać osobę duszącą. Te włosy, każdy Nocny Łowca je pozna. Co ty robi Sebastian? Nie miały chyba stać bezczynnie. Abi spojrzała pytający na Sissi.
Sissi miała mord w oczach. On zabił Max'a. On zabił jej młodszego braciszka. Nie mogła mu wybaczyć. Chciała zemsty.
-Jonathan!-Nazwała co prawdziwym imieniem. On odwrócił się i puścił małego czarownika. Cecilie odbyła serafinskiego ostrza. Na jego minie gościło zdziwienie. Objął wzrokiem najpierw Abi, a potem na Sissi
-Herondale....Lightwood.... - same wypowiedziane słowa z jego ust zdenerwowały Sissi. W jednej chwili Sebastian ucieka, a w drugiej zielonooka za nim pędzi. Abigail oczywiście krzyczała, żeby go zostawiła. Jednak ona jej nie posłuchała. Biegła za nim, kiedy była blisko chciała się zamachnąć. Wtedy usłyszała czyjś głos w głowie. Był znajomy...lecz to nie możliwe. Powiedział tylko "Nie...". Zatrzymała się. Miała łzy w oczach. Miała gdzieś syna Valentine. Padła na kolana. Ciężko oddychała. Wspomnienia z tamtej nocy wróciły. Czekała tam, aż przebiegła do niej Abi.
Gdy Sissi popędziła za Sebastianem pierwsze co jej wpadło do głowy to “Alec mnie zabije”. Ruszyła biegiem za swoją parabatai. Cecilie goniła chłopaka po całym parku. Naprawdę przelecieli chyba cały wszeż, wzdłuż i jeszcze na skos. W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała się gwałtownie i opadła na kolana. Abi od razu do niej podbiegła. Sissi płakała i chyba nie było z nią najlepiej. Sebastian gdzieś zniknął. Abigail pochyliła się i zaczeła uspokajać Cecilie.
Gdy w końcu się uspokoiła była trochę zła na siebie. Dała się ponieść emocjom. To się nie powinno zdarzyć. Trzeba powiedzieć reszcie, że widziały Sebastiana. Wracały właśnie w milczeniu przez mniejsze uliczki, kiedy usłyszały ciche odgłosy z końca zaułka. Sissi podeszła w tamtym kierunku. Leżało zwykle pudło. Otworzyła je lekko, a jej oczom ukazał się kot o złotawej sierści z białymi plamami i skarpetkami na nogach. Po wielkości można było stwierdzić, iż był młody. Z całego jego wyglądu najbardziej rzucali się złote niczym złoto oczy. Zza ramienia dziewczyny od razu rzuciła się Abi.
Sissi udało udaliśmy uspokoić, wiec ruszyły w drogę powrotną. W jednej z bocznych uliczek Cecilie nagle skręcił i powoli podeszła do jakiegoś pudła. Abi patrzyła jak dziewczyna je otwiera. Usłyszała, że coś w środku miałkneło. Nim Sissi zdążyła mrugnąć Abigail była była już była już przed pudełkiem podziwiając słodkiego kotka. Zachwycała się nim i jego przyjacielem. W pudełku siedział bowiem puszysty szczeniak. Przypominał haskiego, nawet jedno oko miał brązowe, a drugie niebieskie. Sama słodycz.
-Boże, jakie one są słodkie. Dwa małe cudeńka.
-One? Przecież jest tu tylko - spojrzała ponownie na pudełko i się przeraziła.- Co tu robi pies? Nie było go tu?!- szczeniak szczeknął i z machającym ogonkiem wyszedł z prowizorycznego domku. Doczłapał się małymi łapkami na kolana zielonookiej. Sissi nie mogła się oprzeć zwierzęciu. Lubiła wszystkie, ale w rywalizacji pomiędzy psami i kotami wolała tych pierwszych. Spojrzała na Abi błagalnym wzrokiem.
-Abi~
Kto nie słyszał o Raphaelu. Przywódca nowojorskiego klanu wampirów, który nie raz pomagał Nefilim.
-Macie go mnie jeszcze jakaś sprawę - powiedział Raphael, gdy dziewczyny zbierały się do wyjścia.
-Jak zawsze dobra intuicja - stwierdziła Abi - Owszem, jest sprawa. Dotyczy ona Clary, a raczej jej cichego i bliskiego zejścia zejścia tego świata.
Wampir wydawał się zainteresowany słowami Abigail. Dziewczyna przystąpiła, więc do wyjaśniania sytuacji i roli wampirów w całym przedsięwzięciu. Po usłyszeniu wszystkiego Raphael uśmiechnął się.
-Podoba mi się pomysł i jestem chętny do współpracy, ale... - Wampir uśmiechnął się chytrze.
"Zawsze miski być jakieś 》ale《" pomyślała Abi. Z Dziećmi Nocy bez interesu się nie dogadasz.
-Wiec czego chcesz w zamian, Raphaelu? - dziewczyna była ciekawa co chłopak wymyślił.
-W zamian chce byście wydały mi Simona, oczywiście.
"No tak, teraz mamy problem" przeszło Abigail przez myśl.
Propozycja Raphaela była dość jasna. Wiedziała, że tak będzie, bo Simon jako wampir może przebywać na słońcu, dlatego jest nazywany "Chodzący za Dnia". Również odpowiedź była oczywista. Sissi pomyślała o Isabelle. Nie mogła mogła do tego dopuścić.
-Wybacz Raphaelu, ale nie możemy tego zrobić - powiedziała.
Abigail dobrze wiedziała, że nie mogą tego zrobić.
-Tak jak powiedziała Sissi, nie możemy.
Raphael pokręcił głową. Jak widać nie miały tu czego szukać.
-W takim razie nie macie nic ciekawego do zaoferowania - powiedział wampir - Miło było was spotkać. Zaraz ktoś odprowadzić was do wyjścia.
Mówiąc Mówiąc to Raphael machnął na jakiegoś wampira z boku. Dziewczyny ruszyły na nim korytarzem.
"Teraz jesteśmy w punkcie wyjścia" pomyślała Abi.
Wyszły z hotelu w milczeniu. Po raz pierwszy żadna nie wiedziała co powiedzieć, chociaż wewnętrznie wiedziały co myśli druga. Skoro wampiry odpadają to trzeba wymyślić coś innego. Sissi nie chciała śmierci Clary, tylko żeby się odsunęła. Nic więcej. Cóż....życie nastolatki jest trudne, ale życie nastoletniej Nocnej Łowczyni jeszcze gorsze. Wyszły akurat przez (o dziwo) pusty park, kiedy usłyszały krzyki. Odruchowo ruszyły w tamtym kierunku. To co ujrzały je przeraziło. Krzyk należał do dość młodego Dziecka Lilith. Można było poznać po ubiorze. Był podniesiony i duszony przez kogoś. Wysoki, dobrze zbudowany chłopak. Gole przez ramiona zdobiły runy. Gdyby ni te bardzo jasne, prawie włosy, poznaliśmy go bez zawahania. Tej osoby właśnie wszyscy szukali. Ten, który wszystkich oszukał oraz odebrał najbliższych. Obie były zaskoczone jego widokiem. Cecile powiedziała....
-Sebastian....
Znowu trzeba szukać innego sposobu. I po co baby obrazu zabijać. Słowo pozbyć może mieć koła znaczeń. Ja bym ją wysłała na księżyc jak by była taka możliwość. Nie ma więc szukamy dalej. Może jakby ją zmienić w wilkołaki to by się usunęła. Nie, który wilkołak nam pomoże. Wszyscy kochają Clary. Z zamyślenia wyrwał ją krzyk. Jak się okazało młodego czarownika. Nie trudno było poznać osobę duszącą. Te włosy, każdy Nocny Łowca je pozna. Co ty robi Sebastian? Nie miały chyba stać bezczynnie. Abi spojrzała pytający na Sissi.
Sissi miała mord w oczach. On zabił Max'a. On zabił jej młodszego braciszka. Nie mogła mu wybaczyć. Chciała zemsty.
-Jonathan!-Nazwała co prawdziwym imieniem. On odwrócił się i puścił małego czarownika. Cecilie odbyła serafinskiego ostrza. Na jego minie gościło zdziwienie. Objął wzrokiem najpierw Abi, a potem na Sissi
-Herondale....Lightwood.... - same wypowiedziane słowa z jego ust zdenerwowały Sissi. W jednej chwili Sebastian ucieka, a w drugiej zielonooka za nim pędzi. Abigail oczywiście krzyczała, żeby go zostawiła. Jednak ona jej nie posłuchała. Biegła za nim, kiedy była blisko chciała się zamachnąć. Wtedy usłyszała czyjś głos w głowie. Był znajomy...lecz to nie możliwe. Powiedział tylko "Nie...". Zatrzymała się. Miała łzy w oczach. Miała gdzieś syna Valentine. Padła na kolana. Ciężko oddychała. Wspomnienia z tamtej nocy wróciły. Czekała tam, aż przebiegła do niej Abi.
Gdy Sissi popędziła za Sebastianem pierwsze co jej wpadło do głowy to “Alec mnie zabije”. Ruszyła biegiem za swoją parabatai. Cecilie goniła chłopaka po całym parku. Naprawdę przelecieli chyba cały wszeż, wzdłuż i jeszcze na skos. W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała się gwałtownie i opadła na kolana. Abi od razu do niej podbiegła. Sissi płakała i chyba nie było z nią najlepiej. Sebastian gdzieś zniknął. Abigail pochyliła się i zaczeła uspokajać Cecilie.
Gdy w końcu się uspokoiła była trochę zła na siebie. Dała się ponieść emocjom. To się nie powinno zdarzyć. Trzeba powiedzieć reszcie, że widziały Sebastiana. Wracały właśnie w milczeniu przez mniejsze uliczki, kiedy usłyszały ciche odgłosy z końca zaułka. Sissi podeszła w tamtym kierunku. Leżało zwykle pudło. Otworzyła je lekko, a jej oczom ukazał się kot o złotawej sierści z białymi plamami i skarpetkami na nogach. Po wielkości można było stwierdzić, iż był młody. Z całego jego wyglądu najbardziej rzucali się złote niczym złoto oczy. Zza ramienia dziewczyny od razu rzuciła się Abi.
Sissi udało udaliśmy uspokoić, wiec ruszyły w drogę powrotną. W jednej z bocznych uliczek Cecilie nagle skręcił i powoli podeszła do jakiegoś pudła. Abi patrzyła jak dziewczyna je otwiera. Usłyszała, że coś w środku miałkneło. Nim Sissi zdążyła mrugnąć Abigail była była już była już przed pudełkiem podziwiając słodkiego kotka. Zachwycała się nim i jego przyjacielem. W pudełku siedział bowiem puszysty szczeniak. Przypominał haskiego, nawet jedno oko miał brązowe, a drugie niebieskie. Sama słodycz.
-Boże, jakie one są słodkie. Dwa małe cudeńka.
-One? Przecież jest tu tylko - spojrzała ponownie na pudełko i się przeraziła.- Co tu robi pies? Nie było go tu?!- szczeniak szczeknął i z machającym ogonkiem wyszedł z prowizorycznego domku. Doczłapał się małymi łapkami na kolana zielonookiej. Sissi nie mogła się oprzeć zwierzęciu. Lubiła wszystkie, ale w rywalizacji pomiędzy psami i kotami wolała tych pierwszych. Spojrzała na Abi błagalnym wzrokiem.
-Abi~
piątek, 7 sierpnia 2015
KnB ~other story~ Rozdział 19.5 "Szczęśliwe święta z dodatkiem smutku"
~*~
-Haa~! Tyle tu fajnych rzeczy, prawda Kushina?!
-Prawda, a do tego te promocje w sklepach....
-...i jedzenie na stoiskach!- roześmiałyśmy się obie. Tydzień przedświąteczny to najbardziej ruchliwe dni w mieście. Skuszone sklepowymi obniżkami wybrałyśmy się z Kiyo na małe...no dobra, większe zakupy. Mamy już 20 grudnia, więc najwyższa pora nabyć dla wszystkich prezenty gwiazdkowe i nie będą mnie tyle kosztować. W tym roku rodzina moja i Sei będą razem świętować, dlatego to dla mnie duża szansa na zaciśnięcie się wspólnych więzów. Bardzo się z tego cieszę, bo przez trzy lata pod rząd ten czas spędzałam sama. Wspólne święta...jak to brzmi. Właśnie, jeśli chodzi o wigilie to mam jeszcze jedno ważne święto. Zapomniałam o tym! Przecież dwa dni wcześniej są....
-Kiyo pójdziemy do innych sklepów, muszę kupić jeszcze jeden prezent
-Pewnie, a dla kogo kupujesz?- zarumieniłam się lekko
-...
-Nie kupiłaś mu już?
-To nie na święta.
~*~
-Dobra- patrzę ponownie na tę samą stronę- Jeszcze 2 łyżeczki cukru waniliowego i jajko- Wykorzystuje ostatnią wolną chwilę, by to upiec. To już jutro. Całą noc szukałam tego przepisu, więc musi być idealnie. Nie mogło być za słodkie, bo niezbyt przepada.
-Kushina?- W pierwszej chwili pomyślałam, że to moja mama, ale nie, ten głos był bardziej delikatny, jak kołysanka grana na fortepianie. Odwróciłam się powoli w kierunku drzwi lekko zdziwiona, przecież nie powinno być nikogo w domu. Ostatnio to bardzo trudne przebywać samemu w domu. Odzwyczaiłam się mieszkać z tyloma osobami, no Sei to wyjątek. Wracając do postaci w progu, poznałam te mowę.
-Akashi-san, co Pani tak wcześnie jest w domu?
-Wcześniej wróciłam- Podeszła bliżej mnie. Czasami zastanawiałam się, jak ona to robi, że wygląda tak pięknie i młodo. Ciekawe jak by wyglądała jej córka, gdyby ją miała, na pewno miała by po niej urodę.- Robisz ciasto Kushina?- Uśmiechnęła się do mnie, a ja przytaknęłam- Ucieszy się
-S-skąd Pani wie, że....
-chodzi o mojego syna?- Widać po kim Sei tak na prawdę odziedziczył logiczne myślenie.- To dość proste, poza tym są jutro jego urodziny. Pewnie sam o nich zapomniał, więc jestem uszczęśliwiona, iż o tym pamiętasz Kushina
-Jak mogłabym zapomnieć, w końcu on pamiętał o moich.
-Opowiadał mi- ŻE CO?! Mówił jej?! Dobra za gorąco mi na twarzy, rumieńcu znikaj mi z twarzy!- Kushina, pamiętaj o takich chwilach, każda z nich jest cenniejsza niż największe skarby świata, nawet te mało znaczące. Zachowaj je w sercu i pielęgnuj, a wyrosną z nich wspaniałe wspomnienia oraz jeszcze jednak ważna rzecz...
~*~
Dochodzi 16, za godzinę powinien przyjść. Sama siebie zdziwię, ale mam dość siedzenia samej w domu. Nawet Sei musi jeszcze załatwić rzeczy związane z klubem, jednak to ostatni taki dzień. Nie mam już nic do roboty, wszystko przygotowane, teraz czekam tylko na niego, bo będzie pierwszy. Postawiłam jeszcze tort na stole, który moim skromnym zdaniem wyszedł świetnie jak na pierwszy raz z takim złożonym przepisem. Przekładany tort miętowy z musem owocowym, przyozdobiony orzechami. Podziękuję potem Setsu za książkę, gdzie to znalazłam. Obok tego dzieła sztuki ustawiłam mój prezent. Usiadłam na krześle z rękoma skrzyżowanymi na stole, na nich była także moja głowa. Wpatrywałam się w to, co przygotowałam. Czy się ucieszy? Będzie zaskoczony? A może będzie zły? Zawahałam się na chwilę lecz potem przypomniałam sobie słowa jego matki. Na pewno się ucieszy. Przymknęłam powieki. Kto by pomyślał, że przy zrobieniu takiej małej rzeczy traci się tyle energii. Zastanawiałam się, jak by to było, gdyby ja i Sei...razem, ale jak...małżeństwo. Jego mama, byłaby wtedy też moją, wszyscy byśmy byli jedną dużą rodziną. Tak, te marzenia porwały mnie w krainę Morfeusza.
~*~
~Seijuurou~
Zostało mi tylko kilka podpisów pod papierami i mogę iść do domu. Trzeba w końcu pomóc w ostatnich przygotowaniach. Wziąłem kurtkę oraz czapkę, wyszedłem ze szkolnego kantorka. Na dworze było zimno, ale bez śniegu, szkoda. W pociągu odczytałem wiadomość od mamy, że trochę się dziś spóźni, a także, że Kushina mi pomorze. Przed te kilka dnia zauważyłem, iż obie się do siebie zbliżyły. Więcej rozmawiają i spędzają radośnie czas. Im więcej czasu przebywają ze sobą, tym więcej widzę podobieństwa. Może nie z wyglądu, a z charakteru. Gdy wróciłem zauważyłem światła dochodzące z kuchni. Poszedłem bliżej w tamtym kierunku to, co zobaczyłem zaskoczyło mnie. Na stole stał apetycznie wyglądający tort, prezent, a obok głowa, a raczej rude włosy Kushiny zasłaniające twarz. Wtedy dopiero przypomniałem sobie o urodzinach, a ona o nich pamiętała. Uśmiechnąłem się na ten widok. Potem chyba mnie usłyszała, bo podniosła głowę i zaspanym, słodkim głosem powiedziała
-Wszystkiego Najlepszego Sei.
~*~
~Kushina~
-Wszystko było przepyszne
-Podziękuj swojej córce, gdyby mi nie pomogła nic bym nie zrobiła
-Akashi-san to była dla mnie czysta przyjemność mogąc Pani pomóc.
-Dobrze, może zacznijmy rozdawać prezenty.- mój tata zawsze wpadnie na dobry pomysł. Zgodnie z tym każdy z nas dostał od każdego prezent, aczkolwiek brak obecności ojca Akashiego była dość smutna. Jego żona tłumaczyła =, mówiąc, że prowadzenie dość dużego przedsiębiorstwa wiążę się w wyrzeczeniami. Trochę przykre. Wracając, najpierw podarowałam rzeczy obojgu moich rodziców, potem matkę Sei, a na końcu jego samego. To on do mnie podszedł i szarmancko włożył mi w dłoń upominek. Rozejrzał się, czy rodzice nas nie widzą, ucałował mnie w policzek
-Wesołych świąt Kushina
-Dziękuję Sei, wesołych świąt i jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin
-Dziękuję Bardzo- Przez te zapatrywanie sobie w oczy nie zorientowaliśmy się, że zostaliśmy sami w pokoju. Rozejrzeliśmy się na boki, a Sei popatrzył górę z uśmieszkiem. Odruchowo zrobiłam to samo. Pod sufitem wisiała jedna, głupia, zielona cholera.
-Jemioła?
-Wiesz, co się robi wedle tradycji, gdy się stanie z kimś pod jemiołą, prawda Kushina?- Może pominę scenę o całowaniu...
~*~
Kiedy była w swoim pokoju po tym dość długim dniu marzyłam tylko o moim miękkim łóżku. Jednak odgłos pukania mi rozwiał moje plany. Zastanawiałam się, kto to może być o tak później porze.
-Proszę- Przez moment myślałam, ze to Sei, ale pomyliłam się o jedno pokolenie w tył.
-Dobry wieczór Kushina.
-Akashi-san, coś się stało?- Czemu była ubrana jakby gdzieś wychodziła, ja byłam w mojej ulubionej piżamie w króliczki.
-Chciałam tylko z Tobą porozmawiać. Mogę?- Kiwnęłam jej potakująco głową. Usiadła obok mnie na małej ławeczce przed toaletką.
-Chciałam Ci podziękować Kushina.
-Mnie? Za co?
-Za to jak opiekujesz się Seijuurou.- mówiła to takim spokojnym głosem
-Ja się wcale....
-Ależ ta, Kushina. To widać, że jesteście sobie bliscy i jak bardzo się wspieracie. Jak Ty go wspierasz. Niestety mnie oraz mojego męża nie ma zawsze obok, więc radzi mnie fakt, iż to właśnie Ty przy nim jesteś. Jestem z tego powody niezwykle szczęśliwa, że wybrał Ciebie. Może jeszcze tego nie dostrzegasz, ale odkąd ze sobą mieszkacie stał ię bardziej radosny, a to dzięki Tobie
-Ale ja nic nie zrobiłam...
-Po prostu jesteś. To się liczy. Oh, Kushina, ja Cię znam od małego i cieszę się, że rośniesz na piękną, mądrą i kochającą kobietę. Jesteś dla mnie jak córka, a w głębi serca chciałabym być dla Ciebie jak matka- Czy ona chce, żebym...-Ale mam też jedną prośbę
-Jaką?
-Bądź przy Seijuurou, niezależnie od sytuacji. On potrzebuje Ciebie.
-Jeśli....-odwagi Kushi!- jeśli będzie tego chciał, to go nigdy nie zostawię.
-To dobrze. Przynajmniej mogę być spokojna, że zostawię go w Twych rękach. Właściwie mam jeszcze jedną sprawę.
-Co takiego?- Sięgnęła do kieszeni płaszcza, wyjmując coś z niego. Było to małe, eleganckie, bordowe pudełko. Wzięła moją dłoń i na płasko położyła przedmiot.
- Otwórz- Rozchyliłam wieko, a oczom ukazał mi się owalne broszka. Była cała ze złota, wzór wydawał się skomplikowany, a jednak bardzo symetryczny. Posiadała małe diamenciki umiejscowione jak na róży kierunków oraz jeden wielki rubin po środku, ten kamień był przytrzymywany przez złote listki. Widać, że była to stara rzecz i niesamowicie droga. Od razu pokręciłam przecząco głową
-Akashi-san, ja....ja nie mogę jej przyjąć....
-Kushina, ta broszka jest w tej rodzinie od wieków, przykazywana z pokolenia na pokolenie. Dostałam ją od swojej świętej pamięci teściowej jak wchodziłam do tej rodziny. Powiedziała mi, bym kiedyś ją przykazała dalej, więc tak robię.
-Skąd Panie, wie, że ja....
-Kushina, obiecałaś mi, że będziesz trwać przy Seijuurou, prawda?- Kiwnęłam głową, a ona się uśmiechnęła- Właśnie dlatego Ci ją daje.- Spojrzałam ponownie na broszkę. Nie wiem, czy da mi szczęście, czy tylko zniewolenie.- Nie bój się. Ja miałam prawie tyle samo lat, co Ty, gdy ją dostałam. Nie mówię, że wiążę ze sobą olbrzymie brzemię, ale wierzę, iż dasz radę Kushina- Złapała lekko mój podbródek i uniosła ku górze. Spojrzałam jej w oczy, były takie radosne.- Pamiętaj, gdy nadejdzie pora przykaż ją następnemu pokoleniu. To twój obowiązek.
~*~
Jest środek nocy, a ja wciąż nie mogę zasnąć, po ten sprawie z broszką. Teraz leży na mojej szafce nocnej. Jutro ją głębiej schowam. Wyszłam z pokoju do kuchni po sok pomarańczowy, zawsze mi pomaga a bezsenność. Gdy miałam już wejść do salony usłyszałam przyciszone głosy. Stanęłam w połowie kroku na schodach. Te głosy należą do Sei i jego matki.
-Jeszcze raz przepraszam, że tak wcześnie wyjeżdżam Seijuurou.- jak to wyjeżdża?!
- Nie szkodzi, przynajmniej byłaś na kolacji, w porównaniu do innych.
-Nie win ojca, bardzo ciężko pracuje w firmie, byś mógł ją kiedyś przejąć.
- Rozumiem
-Mam coś dla Ciebie, Seijuurou- Usłyszałam dźwięk otwieranego pudełka, a potem coś na podobieństwo dzwonków
- Gwizdek?
-Przyda Ci się w roli kapitana.
-Dziękuje mamo.
-Nie ma za co synku- Na zegarze wybiła 3 nad ranem.- Muszę już iść.
-Uważaj na siebie, mamo- Przytuliła go do siebie.
-Ty też synku. Pamiętaj, że Cię kocham i nie tylko ja.
Gdy już wyszła chciało mi się płakać, ale będę silna. Sei wciąż stał przy drzwiach. Nie pamiętam w którym momencie do niego podeszłam i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Wróci- powiedziałam
-Dziękuję Kushina, za wszystko.
~*~
Następnego dnia oboje z Sei nakrywaliśmy do stołu na obiad. Moi rodzice jeszcze nie wrócili ze sklepu, bo oczywiście musieli zapomnieć kilka składników. Kiedy brałam się za następne kompletowaniu sztućców, zadzwonił telefon Sei. Nic sobie z tego nie robiłam, więc odwróciłam się do niego plecami.
- Słucham?...Tak, przy telefonie....Jaką?....-była tam dłuższa chwila cieszy kiedy nagle usłyszałam trzask talerza o podłogę. Szybko się odwróciłam w jego stronę. Stał niby normalnie, ale w jego oczach widziałam co innego- Do widzenia
- Co się stało Sei?!- spojrzał na mnie
-Nic, Kushina, nic
- A stłuczony talerz to nic?!
-Wróciliśmy~! Ojej, co się tu stało?
-Przez przypadek upadł mi talerz. Przepraszam.
-No trudno. Poza tym to tylko talerz.- zerknęłam na chłopaka. Miał mały uśmiech na twarzy, ale czemu mi się wydawało, że to tylko maska, a pod nią skrywa się coś o wiele gorszego?
********************
Hiii~! Kushi's back~!!
Na wstępnie wybaczcie mi brak rozdziały, ale serio wi fi na moim obozie marny i przy okazji telefon nie lubi pisać długich notek ;______;
Ale jest, 19,5~! W końcu była jedna ze scen, które miałam już zaplanowane od początku istnienia myśli na to opowiadanie. Ktoś zgadnie o którą chodzi~?^^ Albo ktoś wpadnie na pomysł o co chodzi w tytułem? Wszystkie teorie możliwe xD
Ogólne bardzo długo zajęło mi same wymyślenie tej notki, może być? Taaa....a wzięłam się za nią, gdy jest największy gorąc. Ile u Was jest stopni? U mnie 33, ale z pomocą wiatraka, nie wytrzymałabym ;___________;
Mam nadzieje, że się podoba~ Jakieś uwagi, życzenia, zażalenia na moje lenistwo, proszę w komentarzach~^^
rozpływająca się jak nutella w mojej lodówce
~Kushi~
[EDIT] Jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego jeszcze nie mogłam nic napisać, niech piszę w komentarzu z chęcią opowiem, co się stało biednej Kushi, gdy walczyła z instruktorem xDD
[EDIT2] LBA no. 3~! {dodaje tutaj xD}
1. Od kiedy blogujesz?
Od mniej więcej 2 lat~ (według wpisu prologu na starym blogu)
2. Kolekcjonujesz coś?
Hm....Kiedyś zbierałam kapsle, ale teraz nic~
3. Skąd pomysł na prowadzenie bloga?
Pytać Aleks xD
4. Jakiej piosenki najbardziej nie lubisz?
Exo- Two moons ;_______;
5. Na jakie strony internetowe wchodzisz codziennie?
Było już takie pytanie~
6. Wymień dwa ulubione słodycze
Czekolada z oreo i dorayaki z nadzieniem z anko <3
7. Masz swojego ulubionego bloga?
Mam kilka~
8. Masz zwierzęta?
Jeszcze nie, ale niedługo~^^
9. Wolisz owoce, czy warzywa?
OWOCE <3 <3
10. Ile czasu codziennie przeznaczasz na swojego bloga?
Może nie na samym blogu jako witrynie, ale w zeszycie pisząc nowe notki to spędzam przynajmniej po 2-3 godzinki~
11. Czy ty lub twój blog znajduje się jeszcze w innych miejscach w Internecie? Twitter, Facebook, Ask?
Jako osoba prywatna tak, mam fb, twittera, aska, epenpal'a, a blog jest jeszcze na wattpad'zie ^^
~*~
-Haa~! Tyle tu fajnych rzeczy, prawda Kushina?!
-Prawda, a do tego te promocje w sklepach....
-...i jedzenie na stoiskach!- roześmiałyśmy się obie. Tydzień przedświąteczny to najbardziej ruchliwe dni w mieście. Skuszone sklepowymi obniżkami wybrałyśmy się z Kiyo na małe...no dobra, większe zakupy. Mamy już 20 grudnia, więc najwyższa pora nabyć dla wszystkich prezenty gwiazdkowe i nie będą mnie tyle kosztować. W tym roku rodzina moja i Sei będą razem świętować, dlatego to dla mnie duża szansa na zaciśnięcie się wspólnych więzów. Bardzo się z tego cieszę, bo przez trzy lata pod rząd ten czas spędzałam sama. Wspólne święta...jak to brzmi. Właśnie, jeśli chodzi o wigilie to mam jeszcze jedno ważne święto. Zapomniałam o tym! Przecież dwa dni wcześniej są....
-Kiyo pójdziemy do innych sklepów, muszę kupić jeszcze jeden prezent
-Pewnie, a dla kogo kupujesz?- zarumieniłam się lekko
-...
-Nie kupiłaś mu już?
-To nie na święta.
~*~
-Dobra- patrzę ponownie na tę samą stronę- Jeszcze 2 łyżeczki cukru waniliowego i jajko- Wykorzystuje ostatnią wolną chwilę, by to upiec. To już jutro. Całą noc szukałam tego przepisu, więc musi być idealnie. Nie mogło być za słodkie, bo niezbyt przepada.
-Kushina?- W pierwszej chwili pomyślałam, że to moja mama, ale nie, ten głos był bardziej delikatny, jak kołysanka grana na fortepianie. Odwróciłam się powoli w kierunku drzwi lekko zdziwiona, przecież nie powinno być nikogo w domu. Ostatnio to bardzo trudne przebywać samemu w domu. Odzwyczaiłam się mieszkać z tyloma osobami, no Sei to wyjątek. Wracając do postaci w progu, poznałam te mowę.
-Akashi-san, co Pani tak wcześnie jest w domu?
-Wcześniej wróciłam- Podeszła bliżej mnie. Czasami zastanawiałam się, jak ona to robi, że wygląda tak pięknie i młodo. Ciekawe jak by wyglądała jej córka, gdyby ją miała, na pewno miała by po niej urodę.- Robisz ciasto Kushina?- Uśmiechnęła się do mnie, a ja przytaknęłam- Ucieszy się
-S-skąd Pani wie, że....
-chodzi o mojego syna?- Widać po kim Sei tak na prawdę odziedziczył logiczne myślenie.- To dość proste, poza tym są jutro jego urodziny. Pewnie sam o nich zapomniał, więc jestem uszczęśliwiona, iż o tym pamiętasz Kushina
-Jak mogłabym zapomnieć, w końcu on pamiętał o moich.
-Opowiadał mi- ŻE CO?! Mówił jej?! Dobra za gorąco mi na twarzy, rumieńcu znikaj mi z twarzy!- Kushina, pamiętaj o takich chwilach, każda z nich jest cenniejsza niż największe skarby świata, nawet te mało znaczące. Zachowaj je w sercu i pielęgnuj, a wyrosną z nich wspaniałe wspomnienia oraz jeszcze jednak ważna rzecz...
~*~
Dochodzi 16, za godzinę powinien przyjść. Sama siebie zdziwię, ale mam dość siedzenia samej w domu. Nawet Sei musi jeszcze załatwić rzeczy związane z klubem, jednak to ostatni taki dzień. Nie mam już nic do roboty, wszystko przygotowane, teraz czekam tylko na niego, bo będzie pierwszy. Postawiłam jeszcze tort na stole, który moim skromnym zdaniem wyszedł świetnie jak na pierwszy raz z takim złożonym przepisem. Przekładany tort miętowy z musem owocowym, przyozdobiony orzechami. Podziękuję potem Setsu za książkę, gdzie to znalazłam. Obok tego dzieła sztuki ustawiłam mój prezent. Usiadłam na krześle z rękoma skrzyżowanymi na stole, na nich była także moja głowa. Wpatrywałam się w to, co przygotowałam. Czy się ucieszy? Będzie zaskoczony? A może będzie zły? Zawahałam się na chwilę lecz potem przypomniałam sobie słowa jego matki. Na pewno się ucieszy. Przymknęłam powieki. Kto by pomyślał, że przy zrobieniu takiej małej rzeczy traci się tyle energii. Zastanawiałam się, jak by to było, gdyby ja i Sei...razem, ale jak...małżeństwo. Jego mama, byłaby wtedy też moją, wszyscy byśmy byli jedną dużą rodziną. Tak, te marzenia porwały mnie w krainę Morfeusza.
~*~
~Seijuurou~
Zostało mi tylko kilka podpisów pod papierami i mogę iść do domu. Trzeba w końcu pomóc w ostatnich przygotowaniach. Wziąłem kurtkę oraz czapkę, wyszedłem ze szkolnego kantorka. Na dworze było zimno, ale bez śniegu, szkoda. W pociągu odczytałem wiadomość od mamy, że trochę się dziś spóźni, a także, że Kushina mi pomorze. Przed te kilka dnia zauważyłem, iż obie się do siebie zbliżyły. Więcej rozmawiają i spędzają radośnie czas. Im więcej czasu przebywają ze sobą, tym więcej widzę podobieństwa. Może nie z wyglądu, a z charakteru. Gdy wróciłem zauważyłem światła dochodzące z kuchni. Poszedłem bliżej w tamtym kierunku to, co zobaczyłem zaskoczyło mnie. Na stole stał apetycznie wyglądający tort, prezent, a obok głowa, a raczej rude włosy Kushiny zasłaniające twarz. Wtedy dopiero przypomniałem sobie o urodzinach, a ona o nich pamiętała. Uśmiechnąłem się na ten widok. Potem chyba mnie usłyszała, bo podniosła głowę i zaspanym, słodkim głosem powiedziała
-Wszystkiego Najlepszego Sei.
~*~
~Kushina~
-Wszystko było przepyszne
-Podziękuj swojej córce, gdyby mi nie pomogła nic bym nie zrobiła
-Akashi-san to była dla mnie czysta przyjemność mogąc Pani pomóc.
-Dobrze, może zacznijmy rozdawać prezenty.- mój tata zawsze wpadnie na dobry pomysł. Zgodnie z tym każdy z nas dostał od każdego prezent, aczkolwiek brak obecności ojca Akashiego była dość smutna. Jego żona tłumaczyła =, mówiąc, że prowadzenie dość dużego przedsiębiorstwa wiążę się w wyrzeczeniami. Trochę przykre. Wracając, najpierw podarowałam rzeczy obojgu moich rodziców, potem matkę Sei, a na końcu jego samego. To on do mnie podszedł i szarmancko włożył mi w dłoń upominek. Rozejrzał się, czy rodzice nas nie widzą, ucałował mnie w policzek
-Wesołych świąt Kushina
-Dziękuję Sei, wesołych świąt i jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin
-Dziękuję Bardzo- Przez te zapatrywanie sobie w oczy nie zorientowaliśmy się, że zostaliśmy sami w pokoju. Rozejrzeliśmy się na boki, a Sei popatrzył górę z uśmieszkiem. Odruchowo zrobiłam to samo. Pod sufitem wisiała jedna, głupia, zielona cholera.
-Jemioła?
-Wiesz, co się robi wedle tradycji, gdy się stanie z kimś pod jemiołą, prawda Kushina?- Może pominę scenę o całowaniu...
~*~
Kiedy była w swoim pokoju po tym dość długim dniu marzyłam tylko o moim miękkim łóżku. Jednak odgłos pukania mi rozwiał moje plany. Zastanawiałam się, kto to może być o tak później porze.
-Proszę- Przez moment myślałam, ze to Sei, ale pomyliłam się o jedno pokolenie w tył.
-Dobry wieczór Kushina.
-Akashi-san, coś się stało?- Czemu była ubrana jakby gdzieś wychodziła, ja byłam w mojej ulubionej piżamie w króliczki.
-Chciałam tylko z Tobą porozmawiać. Mogę?- Kiwnęłam jej potakująco głową. Usiadła obok mnie na małej ławeczce przed toaletką.
-Chciałam Ci podziękować Kushina.
-Mnie? Za co?
-Za to jak opiekujesz się Seijuurou.- mówiła to takim spokojnym głosem
-Ja się wcale....
-Ależ ta, Kushina. To widać, że jesteście sobie bliscy i jak bardzo się wspieracie. Jak Ty go wspierasz. Niestety mnie oraz mojego męża nie ma zawsze obok, więc radzi mnie fakt, iż to właśnie Ty przy nim jesteś. Jestem z tego powody niezwykle szczęśliwa, że wybrał Ciebie. Może jeszcze tego nie dostrzegasz, ale odkąd ze sobą mieszkacie stał ię bardziej radosny, a to dzięki Tobie
-Ale ja nic nie zrobiłam...
-Po prostu jesteś. To się liczy. Oh, Kushina, ja Cię znam od małego i cieszę się, że rośniesz na piękną, mądrą i kochającą kobietę. Jesteś dla mnie jak córka, a w głębi serca chciałabym być dla Ciebie jak matka- Czy ona chce, żebym...-Ale mam też jedną prośbę
-Jaką?
-Bądź przy Seijuurou, niezależnie od sytuacji. On potrzebuje Ciebie.
-Jeśli....-odwagi Kushi!- jeśli będzie tego chciał, to go nigdy nie zostawię.
-To dobrze. Przynajmniej mogę być spokojna, że zostawię go w Twych rękach. Właściwie mam jeszcze jedną sprawę.
-Co takiego?- Sięgnęła do kieszeni płaszcza, wyjmując coś z niego. Było to małe, eleganckie, bordowe pudełko. Wzięła moją dłoń i na płasko położyła przedmiot.
- Otwórz- Rozchyliłam wieko, a oczom ukazał mi się owalne broszka. Była cała ze złota, wzór wydawał się skomplikowany, a jednak bardzo symetryczny. Posiadała małe diamenciki umiejscowione jak na róży kierunków oraz jeden wielki rubin po środku, ten kamień był przytrzymywany przez złote listki. Widać, że była to stara rzecz i niesamowicie droga. Od razu pokręciłam przecząco głową
-Akashi-san, ja....ja nie mogę jej przyjąć....
-Kushina, ta broszka jest w tej rodzinie od wieków, przykazywana z pokolenia na pokolenie. Dostałam ją od swojej świętej pamięci teściowej jak wchodziłam do tej rodziny. Powiedziała mi, bym kiedyś ją przykazała dalej, więc tak robię.
-Skąd Panie, wie, że ja....
-Kushina, obiecałaś mi, że będziesz trwać przy Seijuurou, prawda?- Kiwnęłam głową, a ona się uśmiechnęła- Właśnie dlatego Ci ją daje.- Spojrzałam ponownie na broszkę. Nie wiem, czy da mi szczęście, czy tylko zniewolenie.- Nie bój się. Ja miałam prawie tyle samo lat, co Ty, gdy ją dostałam. Nie mówię, że wiążę ze sobą olbrzymie brzemię, ale wierzę, iż dasz radę Kushina- Złapała lekko mój podbródek i uniosła ku górze. Spojrzałam jej w oczy, były takie radosne.- Pamiętaj, gdy nadejdzie pora przykaż ją następnemu pokoleniu. To twój obowiązek.
~*~
Jest środek nocy, a ja wciąż nie mogę zasnąć, po ten sprawie z broszką. Teraz leży na mojej szafce nocnej. Jutro ją głębiej schowam. Wyszłam z pokoju do kuchni po sok pomarańczowy, zawsze mi pomaga a bezsenność. Gdy miałam już wejść do salony usłyszałam przyciszone głosy. Stanęłam w połowie kroku na schodach. Te głosy należą do Sei i jego matki.
-Jeszcze raz przepraszam, że tak wcześnie wyjeżdżam Seijuurou.- jak to wyjeżdża?!
- Nie szkodzi, przynajmniej byłaś na kolacji, w porównaniu do innych.
-Nie win ojca, bardzo ciężko pracuje w firmie, byś mógł ją kiedyś przejąć.
- Rozumiem
-Mam coś dla Ciebie, Seijuurou- Usłyszałam dźwięk otwieranego pudełka, a potem coś na podobieństwo dzwonków
- Gwizdek?
-Przyda Ci się w roli kapitana.
-Dziękuje mamo.
-Nie ma za co synku- Na zegarze wybiła 3 nad ranem.- Muszę już iść.
-Uważaj na siebie, mamo- Przytuliła go do siebie.
-Ty też synku. Pamiętaj, że Cię kocham i nie tylko ja.
Gdy już wyszła chciało mi się płakać, ale będę silna. Sei wciąż stał przy drzwiach. Nie pamiętam w którym momencie do niego podeszłam i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Wróci- powiedziałam
-Dziękuję Kushina, za wszystko.
~*~
Następnego dnia oboje z Sei nakrywaliśmy do stołu na obiad. Moi rodzice jeszcze nie wrócili ze sklepu, bo oczywiście musieli zapomnieć kilka składników. Kiedy brałam się za następne kompletowaniu sztućców, zadzwonił telefon Sei. Nic sobie z tego nie robiłam, więc odwróciłam się do niego plecami.
- Słucham?...Tak, przy telefonie....Jaką?....-była tam dłuższa chwila cieszy kiedy nagle usłyszałam trzask talerza o podłogę. Szybko się odwróciłam w jego stronę. Stał niby normalnie, ale w jego oczach widziałam co innego- Do widzenia
- Co się stało Sei?!- spojrzał na mnie
-Nic, Kushina, nic
- A stłuczony talerz to nic?!
-Wróciliśmy~! Ojej, co się tu stało?
-Przez przypadek upadł mi talerz. Przepraszam.
-No trudno. Poza tym to tylko talerz.- zerknęłam na chłopaka. Miał mały uśmiech na twarzy, ale czemu mi się wydawało, że to tylko maska, a pod nią skrywa się coś o wiele gorszego?
********************
Hiii~! Kushi's back~!!
Na wstępnie wybaczcie mi brak rozdziały, ale serio wi fi na moim obozie marny i przy okazji telefon nie lubi pisać długich notek ;______;
Ale jest, 19,5~! W końcu była jedna ze scen, które miałam już zaplanowane od początku istnienia myśli na to opowiadanie. Ktoś zgadnie o którą chodzi~?^^ Albo ktoś wpadnie na pomysł o co chodzi w tytułem? Wszystkie teorie możliwe xD
Ogólne bardzo długo zajęło mi same wymyślenie tej notki, może być? Taaa....a wzięłam się za nią, gdy jest największy gorąc. Ile u Was jest stopni? U mnie 33, ale z pomocą wiatraka, nie wytrzymałabym ;___________;
Mam nadzieje, że się podoba~ Jakieś uwagi, życzenia, zażalenia na moje lenistwo, proszę w komentarzach~^^
rozpływająca się jak nutella w mojej lodówce
~Kushi~
[EDIT] Jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego jeszcze nie mogłam nic napisać, niech piszę w komentarzu z chęcią opowiem, co się stało biednej Kushi, gdy walczyła z instruktorem xDD
[EDIT2] LBA no. 3~! {dodaje tutaj xD}
1. Od kiedy blogujesz?
Od mniej więcej 2 lat~ (według wpisu prologu na starym blogu)
2. Kolekcjonujesz coś?
Hm....Kiedyś zbierałam kapsle, ale teraz nic~
3. Skąd pomysł na prowadzenie bloga?
Pytać Aleks xD
4. Jakiej piosenki najbardziej nie lubisz?
Exo- Two moons ;_______;
5. Na jakie strony internetowe wchodzisz codziennie?
Było już takie pytanie~
6. Wymień dwa ulubione słodycze
Czekolada z oreo i dorayaki z nadzieniem z anko <3
7. Masz swojego ulubionego bloga?
Mam kilka~
8. Masz zwierzęta?
Jeszcze nie, ale niedługo~^^
9. Wolisz owoce, czy warzywa?
OWOCE <3 <3
10. Ile czasu codziennie przeznaczasz na swojego bloga?
Może nie na samym blogu jako witrynie, ale w zeszycie pisząc nowe notki to spędzam przynajmniej po 2-3 godzinki~
11. Czy ty lub twój blog znajduje się jeszcze w innych miejscach w Internecie? Twitter, Facebook, Ask?
Jako osoba prywatna tak, mam fb, twittera, aska, epenpal'a, a blog jest jeszcze na wattpad'zie ^^
~*~
piątek, 31 lipca 2015
RPG (Part 4)
*Jesteś nowy? Odsyłam do zakładki "RPG ^^" byś przeczytał wstęp i wcześniejsze części xD*
-Sissi, moja stela chyba uciekła - dziewczyna Popatrzyła z delikatnym uśmiechem na swoją parabatai I jak się okazało jej gościa.
- Nie dawałaś jej Clary, prawda?- poczuła piorunujące spojrzenie brata- No co? Ona je zgubi.-pokręcił głową. Wzięła oddech na uspokojenie emocji.
-Daj Abi ja Ci zrobie- opowiedział chłopak. Wziął stele siostry i ponownie robił znaku na przedramionach Abigail. Cecilie za to poszła już na dół. To co zobaczyła tozerwali jej serce na pół. Jace oraz Clary w namietnym pocałunku. Nie wiedziala co czuć. Stała jak drzewo nawet nie zaczerpneła powietrza. To koniec, myślała. On woli ją, a nie mnie. Nic już na to nie poradzimy. Czuła się bezsilna. Wróciła do swojego ciała, gdy ktoś położył jej rękę na ramieniu. Odwróciła głowę i zobaczyła Abi. Miała współczujące spojrzenie. Rzadko takie miała i tylko jej parabatai je widziała.
- Jace mógł być nie przy ludziach.-skomentowała zachowanie młodszego rodzeństwa.
-Nie, raczej jest gdzieś u mnie w pokoju. Gdzieś...
Po zrobieniu znaków przez Aleca dziewczyna podziękowała i ruszyła na dół.
Widząc brata z amebą zniesmaczyła się. Po jej komentarzu Clary momentalnie doskonała od Jace’a cała czerwona i wbija wzrok w ziemię za to jej brat tylko wzruszył ramionami. "Eh.. co ja ziemię nim mam". Wtedy do holu weszli Alec i Izzy. Chłopak zabrała Jace’a i Clary, a Izzy tylko nam pomagała i wyszła. Najpewniej przed instytutem czekał Simon.
-To idziemy? - spytała Abi.
Kiwnęła głową na tak.
Wyszli z budynku. Zielonooka wciąż była zamyślona i nieswoja. Próbowała skupić się na misji szukania Sebastiana, ale wtedy przed oczami miała tamtą scenkę. Płakała, lecz wewnątrz siebie. Nocny Łowca nie może płakać. To kiedyś powiedział jej tata. Tego się trzymała. Przy końcu ulicy rozdzielili się. Dziewczyny ruszyły w kierunku dobrze im znanym. Hotel Du Morte.
Emocje Sissi wręcz ja przytłaczały. Musiała się trochę skupić by przestały ja tak rozpraszać. "Mój brat jest jednak idiotą, ma kiepski gust do dziewczyn i jest ślepy. Załamać się można". Każdy poszedł w swoją stronę. One z kursem na rezydencje wampirów miały kawałek drogi.
-Nie załamuj się. Jezu, jakim Jace jest idiotą. Mam ślepego brata-amebę, rozchmurz się, ty masz o wiele lepiej. Masz Aleca. Właśnie... dziś też mamy później wrócić? - spytała z uśmiechem starając się na wszystkie sposoby pocieszyć Sissi.
Próbowała ją pocieszyć. W połowie jej się udało, bo pojawił się lekki uśmiech na twarzy.
-Z tego co wiem to nie, ale z Magnusem nigdy nie wiadomo- miała rację z dwojga złego Alec jest bardziej... ogarnięty. Tylko czemu musiała akurat w nim się zakochać? Podobno miłość nie wybiera. I tym Sissi się doskonale przekonała.
Droga minęła im szybciej niż się spodziewały. Nowy York jest pełen ludzi, ale co to za zabawa gdy Cię nie widzą. Raz w zaułki jej uwagę na chwilę przykuło jakieś pudełko, ale szybko o nim zapomniała bo najpewniej był to tyko śmieć jak ich wiele w tym mieście.
W samym hotelu jak zawsze było ciemno. Godzina była wczesna, więc wszystkie wampiry najpewniej spały.
-Trzeba zrobić trochę chałasu i ich pobudzić. nie będą zadowoleni - dziewczyna rozejrzała się po holu. Była tu już kilka razy. Jedyne co się zmieniło to rosnąca warstwa kurzu. "Czy wampiry naprawdę nie mogą czasami posprzątać."
-To co robimy?- spytała. Na prawdę wewnątrz nawet pokój Abi byłby uznany za perfekcyjnie czysty. Stanęły. Sissi przez chwilę myślała jak tu obudzić śpiące wampiry.
Abigail nie miała wątpliwości jak ich obudzić. Uniosła magiczny kamień który zapłonął jasnym światłem i ruszyła w głąb hotelu szukając jego lokatorów. Przetrząsały pomieszczenie za pomieszczeniem. Oczywiście Abi nie wysłała się z szukaniem za to robiła "trochę" chałasu. Przeszły może cztery pomieszczenia gdy przed dziewczynami wyrosły trzy sylwetki. Abi wyżej Podniosła magiczny kamień. Komitetem powitalnym były jakieś nieznane jej wampiry. Bez słowa odwróciły się i poszły krętymi korytarzami hotelu na tyle wolno by goście mogli za nimi nadążyć.
Nie zdziwiła się, gdy zobaczyła komitet powitalny. Ruszyły za nim. Szły krętymi korytarzami, aż doszły do "gniazda". Było tam ciemno i duszno.
"Nie ma czym oddychać. No tak... walory nie oddychają".
Nagle po środku pojawiła się postać mężczyzny z białą koszula i czarnymi spodniami. Miał bladą skórę. Sissi zdziwiło najbardziej to , że był mniej więcej jej wzrostu (165~) i wyglądał na może czternaście lat.
Wampir, który się przed nimi pojawił uśmiechnął się. Abi obrazu odpowiedziała mu również uśmiechem. -Witajcie Nefilim. Co sprowadza was w nasze zacne progi - spytał.
-Raphael - Abigail kiwnęła mu głową. Jej nie dziwił wygląd wampira. W przeciwieństwie do Sissi dziewczyna widywała go częściej częściej miała z nim dość dobre kontakty.
Abi zaczęła wykładać sprawę, z którą oficjalnie przyszły, a mianowicie pytać o Sebastiana. Raphael zastanowił się chwile nad odpowiedzią, w końcu jednak pokręcił głową.
Sissi nie miała dużo kontaktu z wampirami z dwóch powodów: 1. Alec i 2. nie przepadała za nimi w przeciwieństwie do Abi. Nie czuła się swobodnie, ale nie okazywała tego. Aczkolwiek słyszała o Raphaelu. Nie dużo, chociaż informacji było tyle by znała mniej więcej jego osobowość. Co do wyglądu... no pomyliła się. Wracając Wracając do sprawy. Przez to, iż jej parabatai była starsza, ona zadowala pytania o prawdziwego brata Ameby. W tym czasie Cecilie obserwowała jego zachowanie. Z Dziećmi Nocy nigdy nie wiadomo. Wampir zamyślona się na chwilę, a potem zaprzeczył by cokolwiek wiedział. Gdy miały już iść zatrzymał je głos Raphaela.
środa, 22 lipca 2015
Kushi ma urlop~
Moi kochani czytelnicy,
jako, że jutro z samego rana wyjeżdżam na obóz mogą być problemy z nową notką, ale nie martwicie się rozdział na pewno się pojawi! Wracam 4 sierpnia, więc pod moją nieobecność bloga będzie pilnować Aleks~^^
Poza tym mam nadzieje, że dobrze mijają Wam wakacje~ Opowiecie coś~? Z chęcią poczytam jakieś historyjki~^^.
Dobra idę się dalej pakować, może zdążę do północy, a o 4 muszę wstać ;W;
Do zobaczenia później~ ^o^
~Kushi~
jako, że jutro z samego rana wyjeżdżam na obóz mogą być problemy z nową notką, ale nie martwicie się rozdział na pewno się pojawi! Wracam 4 sierpnia, więc pod moją nieobecność bloga będzie pilnować Aleks~^^
Poza tym mam nadzieje, że dobrze mijają Wam wakacje~ Opowiecie coś~? Z chęcią poczytam jakieś historyjki~^^.
Dobra idę się dalej pakować, może zdążę do północy, a o 4 muszę wstać ;W;
Do zobaczenia później~ ^o^
~Kushi~
piątek, 17 lipca 2015
RPG (Part 3)
*Jesteś nowy? Odsyłam do zakładki "RPG ^^" byś przeczytał wstęp i wcześniejsze części xD*
-Sissi, Sissi, Sissi - powiedziała kręcąc głową - coś się wymyśli. Opowiedz mi na jedno ważne pytanie…
Tu zrobiła dramatyczną pauzę, ale większego efektu zaczynając się kręcić po pokoju jakby czegoś szukała. Po chwili się zatrzymała i uśmiechnęła.
-Czy jakiś mój plan się kiedyś nie udał?
-Twoje plany? Powinnaś spytać, czy którykolwiek kiedyś któryś się udał.- zaśmiała się.-Nie- powiedziała z poważną miną.
-A ten... - "ma mnie", ale teraz musi się udać. Rozejrzała się gorączkowo po pokoju szukając pomocy - Daj mi trochę czasu - powiedziała w końcu - coś wymyśli i to się uda - w jej głosie brzmiała pewność.
-Mam się już bać? - "Abi i pomysły nie powinny znajdować się w jednym zdaniu, ale dam jej czas. Może z jej myśli i ja coś stworze" - Dobra, idę do siebie Dobranoc, Abi - dziewczyna wyszła. Gdy pokonywania korytarz myśląc o tym co mówiła Abi, wpadła na kogoś. Spojrzała w górę - Um... Wybacz Jace.
Gdy Sissi wyszła dziewczyna rzuciła się na łóżko. Musiała wymyślić coś co sprawi, że Clary zniknie na dobre, ale będzie to wyglądało na wypadek, a Jace nigdy się nie dowie, że maczały w tym palce. Była jednak tak zmęczona tym dniem, że zanim jakikolwiek pomysł zawitał do jej głowy ona odpłynęła.
-Abi jest w pokoju? - spytał Jace.
-Chyba już śpi. Była bardzo zmęczona dzisiejszym polowaniem na demony - "Spróbuj się nie jąkać, spróbuj się nie jąkać". To co chwila pojawiało się w głowie Sissi.
-Rozumiem - chłopak odwrócił wzrok. Brunetka zrobiła to samo. Była między nimi nieznaczna cisza - A jak z tobą? - spojrzała w jego złote oczy zatracając się. Dopiero po chwili dotarło do niej pytanie.
-A! Um... może być.
-To dobrze. Dobranoc Sissi - poszedł do swojego pokoju.
-Dobranoc Jace.
Oczywiście Abigail nie byłaby sobą gdyby przy śniadaniu nie ponarzekała na to, że się nie wyspała wiadomo przez kogo. Oczywiście Alec znosił to ze stoickim spokojem i burakiem na twarzy.
Od kiedy dziewczyna się obudziła gorączkowo myślała nad jakimś sposobem na amebę. Pewien zamysł już nawet miała tylko może być za trudny do zrealizowania. Włożyła ten pomysł do planów awaryjnych. Może należy zacząć od czegoś prostego. Na przykład znalezienie kogoś kto w równym stopniu jej nie lubi. Pytanie "kto?" bo w ich otoczeniu takich osób nie było.
Podczas śniadania, gdy dokuczanie Alecowi jej się znudziło, znowu odpłynęła myślami szukając rozwiązania.
Od samego rana Abi dziwnie się zachowywała. Ciągle zamyślona. Ona naprawdę chce coś zrobić. Sissi się martwiła. Jak czarnowłosa coś wymyśli to się przy tym uprze i zrobi, a wraz z nią Sissi. Przy śniadaniu miała tego dość.
-Abi! - pstryknęła palcami przed jej twarzą - Na anioła, ziemia do Abigail! Słuchasz nas? - Na szczęście obudziła się - Alec powtórzysz?
-Ekh... Jak już mówiłam trzeba zacząć szukać Sebastiana. Trzeba trochę osób popytać. Ja i Jace spytam wilkołaki, Isabelle faerie, a Abi i Sissi wampiry. Może być?
Gdy została oburzona próbowała się skupić na tym co mówił Alec.
-Tak , może być - opowiedziała obojętnie. Zaraz jednak się rozpromieniła. To jest to! Wampiry, dlaczego nie pomyślałam od razu. Spojrzała na Sissi z szerokim uśmiechem i szybko skończyła śniadanie.
-To my będziemy się już zbierały - gdy wraz z Cecilie opuszczały jadalnię żegnały ich zdziwiony spojrzenia. Abi nie przejęła się nimi, zaciągnęła Sissi do swojego pokoju I zamknęła drzwi.
-To jest to. Raphael!
Najpierw poker face, potem wybuch emocji. Cała Abi. Gdy nagle wyciągnęła dziewczynę z jadalni do pokoju, żadne prośby by się zatrzymać nie pomogły. Kiedy były już w środku jej parabatai chodziła chodziłam te i z powrotem. Jak się zatrzymała I powiedziała Raphael już wiedziała, że to się źle skończy.
-Serio? Wampiry?! Raphael! Na prawdę chcesz nas wpędzić w kłopoty, prawda?
-Tak wampiry. To są silni sprzymierzeńcy - powiedziała jednocześnie szykując się sieci wyjścia - Wiem, że z moich pomysłów zawsze są kłopoty, ale teraz może będzie inaczej. Idź się szykuj.
Machnęła na Sissi nie przerywając przygotowań. Była bardzo podekscytwana tym wszystkim.
Potem dosłownie wyrzuciła ją z pokoju. Przez chwilę stała zaskoczona przed drzwiami. Miała złe przeczucia. Bardzo złe. Ruszyła do swoich czterech ścian. Idąc usłyszała dźwięk pianina. Pewnie Jace znowu gra. Gdy weszła do siebie podeszła do szafy. Otworzyła ja i ściągnęła z wieszaka swoją ulubioną czarną kurtkę bezrękawów. Założyła ją. Na dnie leżała, dość sporych rozmiarów, skrzynia. Podniosła wieko. Jej oczom ukazał się bogaty arsenał broni Nocnych Łowców. Na wierzchu leżała specjalny pasem z przegródkami. Wyjęła trzy serafińskie ostrza i włożyła je na miejsce. Zamknęła mebel. Podeszła do stolika nocnego. Znajdowały się tam zdjęcie stare rodzinne wraz z Abi i Jace oraz jej stella. Nie lubiła robienia run na skórze, ale trzeba. Usiadła na łóżku. Zaczęła rysować pierwszą. Była bardzo skupiona by nie zrobić pomyłki. W międzyczasie słyszała kroki pod drzwiami. Rozległy się pukanie. W wejściu stanął Alec.
-Sissi, Clary idzie z nami.- sam dźwięk jej imienia wystarczył by omsknęła się jej stela. Skóra mocniej zapiekła. Syknęła z bólu. Brat od razu do niej pobiegł.- Mogłaś przyjść do mnie bym Ci pomógł z runami.- Nadopiekuńczy brat się odezwał.
- Dam sobie radę Alec. Jestem już duża.
-Ale nie dorosła.- wziął stela dziewczyny i skończył znak- Widzisz, skończone. Widzimy się za chwilę na dole, ok?
-Aha- świadomość, że znowu zobaczy tę amebę ją dobijała. Niech to się już skończy.
-Sissi, Sissi, Sissi - powiedziała kręcąc głową - coś się wymyśli. Opowiedz mi na jedno ważne pytanie…
Tu zrobiła dramatyczną pauzę, ale większego efektu zaczynając się kręcić po pokoju jakby czegoś szukała. Po chwili się zatrzymała i uśmiechnęła.
-Czy jakiś mój plan się kiedyś nie udał?
-Twoje plany? Powinnaś spytać, czy którykolwiek kiedyś któryś się udał.- zaśmiała się.-Nie- powiedziała z poważną miną.
-A ten... - "ma mnie", ale teraz musi się udać. Rozejrzała się gorączkowo po pokoju szukając pomocy - Daj mi trochę czasu - powiedziała w końcu - coś wymyśli i to się uda - w jej głosie brzmiała pewność.
-Mam się już bać? - "Abi i pomysły nie powinny znajdować się w jednym zdaniu, ale dam jej czas. Może z jej myśli i ja coś stworze" - Dobra, idę do siebie Dobranoc, Abi - dziewczyna wyszła. Gdy pokonywania korytarz myśląc o tym co mówiła Abi, wpadła na kogoś. Spojrzała w górę - Um... Wybacz Jace.
Gdy Sissi wyszła dziewczyna rzuciła się na łóżko. Musiała wymyślić coś co sprawi, że Clary zniknie na dobre, ale będzie to wyglądało na wypadek, a Jace nigdy się nie dowie, że maczały w tym palce. Była jednak tak zmęczona tym dniem, że zanim jakikolwiek pomysł zawitał do jej głowy ona odpłynęła.
-Abi jest w pokoju? - spytał Jace.
-Chyba już śpi. Była bardzo zmęczona dzisiejszym polowaniem na demony - "Spróbuj się nie jąkać, spróbuj się nie jąkać". To co chwila pojawiało się w głowie Sissi.
-Rozumiem - chłopak odwrócił wzrok. Brunetka zrobiła to samo. Była między nimi nieznaczna cisza - A jak z tobą? - spojrzała w jego złote oczy zatracając się. Dopiero po chwili dotarło do niej pytanie.
-A! Um... może być.
-To dobrze. Dobranoc Sissi - poszedł do swojego pokoju.
-Dobranoc Jace.
Oczywiście Abigail nie byłaby sobą gdyby przy śniadaniu nie ponarzekała na to, że się nie wyspała wiadomo przez kogo. Oczywiście Alec znosił to ze stoickim spokojem i burakiem na twarzy.
Od kiedy dziewczyna się obudziła gorączkowo myślała nad jakimś sposobem na amebę. Pewien zamysł już nawet miała tylko może być za trudny do zrealizowania. Włożyła ten pomysł do planów awaryjnych. Może należy zacząć od czegoś prostego. Na przykład znalezienie kogoś kto w równym stopniu jej nie lubi. Pytanie "kto?" bo w ich otoczeniu takich osób nie było.
Podczas śniadania, gdy dokuczanie Alecowi jej się znudziło, znowu odpłynęła myślami szukając rozwiązania.
Od samego rana Abi dziwnie się zachowywała. Ciągle zamyślona. Ona naprawdę chce coś zrobić. Sissi się martwiła. Jak czarnowłosa coś wymyśli to się przy tym uprze i zrobi, a wraz z nią Sissi. Przy śniadaniu miała tego dość.
-Abi! - pstryknęła palcami przed jej twarzą - Na anioła, ziemia do Abigail! Słuchasz nas? - Na szczęście obudziła się - Alec powtórzysz?
-Ekh... Jak już mówiłam trzeba zacząć szukać Sebastiana. Trzeba trochę osób popytać. Ja i Jace spytam wilkołaki, Isabelle faerie, a Abi i Sissi wampiry. Może być?
Gdy została oburzona próbowała się skupić na tym co mówił Alec.
-Tak , może być - opowiedziała obojętnie. Zaraz jednak się rozpromieniła. To jest to! Wampiry, dlaczego nie pomyślałam od razu. Spojrzała na Sissi z szerokim uśmiechem i szybko skończyła śniadanie.
-To my będziemy się już zbierały - gdy wraz z Cecilie opuszczały jadalnię żegnały ich zdziwiony spojrzenia. Abi nie przejęła się nimi, zaciągnęła Sissi do swojego pokoju I zamknęła drzwi.
-To jest to. Raphael!
Najpierw poker face, potem wybuch emocji. Cała Abi. Gdy nagle wyciągnęła dziewczynę z jadalni do pokoju, żadne prośby by się zatrzymać nie pomogły. Kiedy były już w środku jej parabatai chodziła chodziłam te i z powrotem. Jak się zatrzymała I powiedziała Raphael już wiedziała, że to się źle skończy.
-Serio? Wampiry?! Raphael! Na prawdę chcesz nas wpędzić w kłopoty, prawda?
-Tak wampiry. To są silni sprzymierzeńcy - powiedziała jednocześnie szykując się sieci wyjścia - Wiem, że z moich pomysłów zawsze są kłopoty, ale teraz może będzie inaczej. Idź się szykuj.
Machnęła na Sissi nie przerywając przygotowań. Była bardzo podekscytwana tym wszystkim.
Potem dosłownie wyrzuciła ją z pokoju. Przez chwilę stała zaskoczona przed drzwiami. Miała złe przeczucia. Bardzo złe. Ruszyła do swoich czterech ścian. Idąc usłyszała dźwięk pianina. Pewnie Jace znowu gra. Gdy weszła do siebie podeszła do szafy. Otworzyła ja i ściągnęła z wieszaka swoją ulubioną czarną kurtkę bezrękawów. Założyła ją. Na dnie leżała, dość sporych rozmiarów, skrzynia. Podniosła wieko. Jej oczom ukazał się bogaty arsenał broni Nocnych Łowców. Na wierzchu leżała specjalny pasem z przegródkami. Wyjęła trzy serafińskie ostrza i włożyła je na miejsce. Zamknęła mebel. Podeszła do stolika nocnego. Znajdowały się tam zdjęcie stare rodzinne wraz z Abi i Jace oraz jej stella. Nie lubiła robienia run na skórze, ale trzeba. Usiadła na łóżku. Zaczęła rysować pierwszą. Była bardzo skupiona by nie zrobić pomyłki. W międzyczasie słyszała kroki pod drzwiami. Rozległy się pukanie. W wejściu stanął Alec.
-Sissi, Clary idzie z nami.- sam dźwięk jej imienia wystarczył by omsknęła się jej stela. Skóra mocniej zapiekła. Syknęła z bólu. Brat od razu do niej pobiegł.- Mogłaś przyjść do mnie bym Ci pomógł z runami.- Nadopiekuńczy brat się odezwał.
- Dam sobie radę Alec. Jestem już duża.
-Ale nie dorosła.- wziął stela dziewczyny i skończył znak- Widzisz, skończone. Widzimy się za chwilę na dole, ok?
-Aha- świadomość, że znowu zobaczy tę amebę ją dobijała. Niech to się już skończy.
piątek, 10 lipca 2015
Liebster Blog Award no.2~
Witam Was serdecznie, tu Wasza kochana Kushi~!^^
Jak sam tytuł dzisiejszej mini-notki mówi, zostałam ponownie nominowana do nagrody LBA~ <3 Tu z całego serca dziękuję Natria za nominację <333 Na prawdę nie spodziewałam się tego ponownie xDD
Zasad nie będę pisać, bo już to robiłam ostatnio, więc po protu przejdziemy do meritum tej sprawy, czy pytania~
1. Cytat, przez który ciągle chce Ci się śmiać?
Mój ulubione:
-"Jak można pić jakąś białą lurę wyciśniętą z krowy?!" (Edward Elric, FMA) 4EVER xDD
- "Jestem wielkim fanatykiem pokojówek. Wszystkie książki jakie czytam są o nich, zbieram tez figurki. Gram w gry z nimi, a nawet sam się za nie przebieram" (Usui Takumi, Kaichou wa maid-sama) Usui mój mistrz xDD
- "Chce być matką twoich dzieci!!" [chyba nie muszę mówić, kto to powiedział xDD] ( Grell Sutcliff, Kuroshitsuji)
-"Jestem bohaterem historii, w której dwie Nany robią sobie ze mnie jaja" (Nobu Terashima, NANA) XDD
1. Cytat, przez który ciągle chce Ci się śmiać?
Mój ulubione:
-"Jak można pić jakąś białą lurę wyciśniętą z krowy?!" (Edward Elric, FMA) 4EVER xDD
- "Jestem wielkim fanatykiem pokojówek. Wszystkie książki jakie czytam są o nich, zbieram tez figurki. Gram w gry z nimi, a nawet sam się za nie przebieram" (Usui Takumi, Kaichou wa maid-sama) Usui mój mistrz xDD
- "Chce być matką twoich dzieci!!" [chyba nie muszę mówić, kto to powiedział xDD] ( Grell Sutcliff, Kuroshitsuji)
-"Jestem bohaterem historii, w której dwie Nany robią sobie ze mnie jaja" (Nobu Terashima, NANA) XDD
-"Czy ja go naprawdę kocham? AAA!!! Jakie to lamerskie! Brzmiałem zupełnie jak ta rażona miłością dziewica!!!" (Misaki Takashi, Junjou Romantica) [Sporo jest jego cytatów, które uwielbiam xD]
- "Konan...mogę powiedzieć, że będziesz na prawdę piękną kobietą. Przyjdź zobaczyć się ze mną jak skończysz 18" (Jiraiya, Naruto)
Dobra tyle chyba wystarczy~ xDD
2. Piosenka, przy której zawsze chce Ci się płakać?
EXO- Promise (najbardziej wersja chińska) <3
3. Do jakiego kraju chciałabyś pojechać (na wakacje/na zawsze/na cokolwiek)?
Noo...chciałabym zwiedzić Japonię, Koreę, Chiny, Francję, Kanadę i Belgię. Trochę sporo, ale dam radę je zwiedzić ^^
4. Skąd bierzesz pomysły na opowiadania?
Hmm... w sumie ze wszystkiego. Z filmów, dram, seriali, innych opowiadań (ale nie ściągam pomysłów!), własnego życia, myśli, marzeń, pragnień.
5. Ulubiona książka/film/anime/manga (co kto woli xd)?
Książka- kiedyś wspominałam o "Darach Anioła", teraz chce dodać też serię "Rywalki", która nie długo w jakiś sposób pojawi się na blogu~^^
Film- hmm.... produkcje Disney'a <3
Anime- kurde dużo tego xD, ale mogę wyodrębnić moje ponad czasowe, które oglądałam milion razy : Shaman King, Dragon Ball, Sailor Moon, Naruto, Sukitte ii na yo, Fairy Tail, Kuroko no Basket, Fullmetal Alchemist, NANA i wiele, wiele innych
Manga- Ao haru Ride, Dengeki Daisy, Black Bird, Hiyokoi~
6. Pięć rzeczy, bez których nie potrafisz żyć?
1. Komputer z wi fi
2. Jedzenie i picie
3. Przyjaciele, w tym Aleks
4. Książki
5. Muzyka
7. Masz jakieś hobby (prócz pisania :D)?
Lubię śpiewać, tańczyć do k-pop'ów i j-pop'ów, rysować (chociaż mi nie wychodzi xD), robić pluszaki z filcu, czytać i gotować ^^
8. Należysz do jakiegoś fandomu?
No...fandom M&A i do tego kpop'owe~ jak EXO-L, ARMY, BABY, Elvis, VIP, Best Friend, St☆rlight, a do tego książkowe~~
9. Twoje największe marzenie?
Mieć dobrą pracę, duży dom, cudownego męża i szczęśliwą rodzinę.
10. Ulubiony sport (nie to, że trzeba umieć w to grać)?
Siatkówka~
11. Czy to Twój pierwszy blog? Jeśli nie, to który?
Znaczy to jest kontynuacja starego bloga, ale niech będzie tu link : http://opowiadania-i-historie.blog.onet.pl/
To wszystko~
Nikogo nie nominuje xDD
~Kushi~
PS! : Niedługo pojawi się nowa notka ^^
piątek, 3 lipca 2015
RPG (Part 2)
*Jesteś nowy? Odsyłam do zakładki "RPG ^^" byś przeczytał wstęp i wcześniejsze części xD*
-Albo to już trzecia, czy czwarta-zadziała się. - Też bym chciała spać tej nocy, więc jak jest już dorosły to może też odpowiedzialny za swoje młodsze rodzeństwo- O wilku mowa, akurat do kuchni weszła Isabell wyraźnie radosną.- Jaka szczęśliwa Izzy.-spojrzała porozumiewawczo z Abi. Dziewczyna usiadła z reszta- Co u Simona?
Abigail widząc spojrzenie rozpromienionej jak słońce Izzy już doskonale wiedziała co działo się u Simona. Dlaczego wszyscy mają obiekty westchnień, jakiekolwiek amebowate by mnie były, a ona nie. Tak Abi powoli łapała doła ze zmęczenia. Co było zrozumiałe. Była prawie pierwsza w nocy, wszyscy są rozbudzenie jak w południe, a temat rozmowy to czy Magnus zostanie jutro na śniadaniu. Dziewczyna mimowolnie ziewnęła.
-Jeszcze nie skończyli?-spytała Izzy. Jej siostra zaprzeczyła.
-Jak jesteś głodna to jest obiad- młodsza Lightwood'owa zrobiła jak siostra powiedziała. Jadły w milczenie. Chwile później zakończyły się jęki, za to słyszała kroki.
- Przez Ciebie nie mam już sił i tyłek mnie boli- żalił się Alec
-Sam chciałeś więcej. Rano będzie lepiej- objął chłopaka ręka w pasie. Weszli do kuchni. Popatrzyła na dziewczyny- Mówiłeś, ze się sióstr pozbyłeś. Patrzyły się na nich. Oboje ubrani tylko w spodniach z mierzwionymi włosami. Już Alec miał coś powiedzieć, lecz Abi zaczęła.
-Po pierwsze: niezłe zerżnięcie Magnus.
Alec cały czerwony zaczął zabijać ją wzrokiem. Magnus za to uśmiechnął się kocio.
-Dzięki - odparł.
-Po drugie - tu spojrzała na nich dobitnie - czy to jak trzasnęłam drzwiami nie było dość wymowne, że już jesteśmy.
Alec dalej w kolorze dorodnego pomidora patrzył wszędzie tylko nie na zebranych w pokoju. Magnus natomiast widząc spagetti bezceremonialnie i bez najmniejszego skrepowania wziął trochę przysiadł się do dziewczyn.
-Abigail!-powiedział oburzony jej zachowaniem. Później spojrzał na Izzy.
-Na mnie nie patrz, nie dawno przyszłam - uspawiedliwiła się. Ostatecznie wzrok stanął na drugiej siostrze
-Cecilia....- oho. ...zaczął pełnym imieniem, znaczy, ze zaczyna się gadanie.-miałaś byś później.
- Nie moja winą, ze skończyliśmy wcześniej niż myślałam. I tak wam nie przeszkadzałyśmy.-jest tylko rok starszy, a zachowuje się jakby był 10 lat starszy. Jak Magnus z nim wytrzymuje.
-Alexandrze daj im spokój i tak długo ich nie było.- Bane z prośbą spojrzał na kochanka.
-Nie piekl się tak Alec. Złość piękności szkodzi - powiedziała Abi całkowicie ignorując jego mordercze spojrzenia. Byli w tym samym wieku. On ledwie miesiąc starszy, a ma się za nie wiadomo kogo. Oczywiście po słowach Magnusa uspokoił się i usiadł koło niego. Abigail znowu ziewnęłą słuchając wznowionej rozmowy Sissi i Izzy.
Rozmowy z Izzy są świetne. Zawsze się dogadywały. Aczkolwiek kiedy spojrzała na Ani zrozumiała, że jest zmęczona i to bardzo. Wstała od stołu i wzięła po skończonym posiłku naczynia. Położyła je z pozostałością do zlewu. Jutro ktoś to posprząta.
-Dobra Abi, Izzy idziemy spać już późno.- Herondale pokazała jej dziękując uśmiech. Wstała od stołu i wyszły z kuchni. Ruszyły na piętro do pokoi, gdy akurat wchodził Jace. Pewność siebie Sissi obniżył się natychmiastowo. Miała do niego słabość. Chociaż ich początki nie były łatwe. W przeciwieństwie do swojej siostry Sissi nie mogła go bliżej poznać, by się otworzył. Dopiero Alec tego dokonał. A Cecilia zaprzyjazniła się z Abigail i zostały parabatai. W następnym roku ich bracia także tego dokonali. Wtedy Jessi ją irytować, a od pewnego czasu te uczucie zmieniło się. Myślała, że da radę mu powiedzieć. Jednakże wtedy pojawiła się ona.
Tak, była bardzo wdzięczna Sissi. Widząc swojego brata uśmiechnęła się i złapała go zanim ten skierował się do kuchni.
-Zanim tam pójdziesz chcę cię tylko poinformować, że mamy gościa - powiedział dobrze wiedząc, że Jace zrozumie. Nie pomyliła się bo brat zaraz zrobił w tył zwrot i zniknął na piętrze. Wtedy dopiero Abi się skrzywiła.
-Boże, coś mnie skręca gdy myślę, że był u tej ameby - tu spojrzała na swoją parabatai. Doskonale wiedziała co tu się kroi i, że ich wspólna nienawiść do Clary dodaje dziewczynie sił.
Zielonooka ciężko westchnęła. Chciała powiedzieć parę rzeczy na głos, ale się powstrzymała. Nie to, że nie lubiła Clary tylko weszła w nasze życie jakby nigdy nic i myśli, że tak jest super. Była trochę zazdrosna, bo odkąd "przyszła" Jace mało czasu spędza z rodziną. Fakt faktem plotka, że Jace to jej brat okazał się kłamstwem zaniepokoiło ją. Gdy jeszcze myślała, iż są spokrewnieni cieszyła się, teraz po powrocie z Idrisu stała się bardziej markotna. Nie tylko z powodu śmierci najmłodszego brata, ale i Jace'a.
Widząc to jaka Sissi stała się osowiała zgarnęła ją do swojego pokoju i zamknęła drzwi. Ona nie lubiła Clary całym sercem. Nie dość, że wyskakuje znikąd to potem ten strach, że jest jej siostrą. Co prawda o bracie nie miała wysokiego mniemania, ale to był jej brat. Jednak widziała to jak cała sytuacja boli brązowowłosą. Proszę was, w przeciwieństwie do Jace’a, Abi nie była ślepa. Nawet jakby była to Cecilie była jej parabatai, czuła to co się dzieje.
-Dobra koniec. Pomogę ci - powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
Wiedziała, że Abi nie znosila Clary. Zdziwiła się, kiedy pociągnęła ją do swojego pokoju. Tym bardziej słowa 'pomogę Ci'.
- Co? W czym?
-Nie oszukasz mnie. Widzę jak patrzysz na mojego brata. Tak się składa, że ja nie lubię ameby, znaczy Clary, a tobie jej obecność jest nie na rękę. Jako wspierający się parabatai razem się jej pozbądźmy - powiedziała z tym swoim uśmiechem zwiastującym kłopoty. Gwoli ścisłości jej pomysły zawsze wpędzały je obie w duże tarapaty.
Przejrzala ją. Powiedziała całą prawdę. Chciałaby, żeby tak było, ale nie można się tak po prostu pozbyć.
-Jakbyś to zrobiła, co? Nie da się normalnie "się kogoś pozbyć"- zkrzyżowała ramiona na piersi. Jak Abi coś wymyśli to zwiastuje nie szczęście.
-Albo to już trzecia, czy czwarta-zadziała się. - Też bym chciała spać tej nocy, więc jak jest już dorosły to może też odpowiedzialny za swoje młodsze rodzeństwo- O wilku mowa, akurat do kuchni weszła Isabell wyraźnie radosną.- Jaka szczęśliwa Izzy.-spojrzała porozumiewawczo z Abi. Dziewczyna usiadła z reszta- Co u Simona?
Abigail widząc spojrzenie rozpromienionej jak słońce Izzy już doskonale wiedziała co działo się u Simona. Dlaczego wszyscy mają obiekty westchnień, jakiekolwiek amebowate by mnie były, a ona nie. Tak Abi powoli łapała doła ze zmęczenia. Co było zrozumiałe. Była prawie pierwsza w nocy, wszyscy są rozbudzenie jak w południe, a temat rozmowy to czy Magnus zostanie jutro na śniadaniu. Dziewczyna mimowolnie ziewnęła.
-Jeszcze nie skończyli?-spytała Izzy. Jej siostra zaprzeczyła.
-Jak jesteś głodna to jest obiad- młodsza Lightwood'owa zrobiła jak siostra powiedziała. Jadły w milczenie. Chwile później zakończyły się jęki, za to słyszała kroki.
- Przez Ciebie nie mam już sił i tyłek mnie boli- żalił się Alec
-Sam chciałeś więcej. Rano będzie lepiej- objął chłopaka ręka w pasie. Weszli do kuchni. Popatrzyła na dziewczyny- Mówiłeś, ze się sióstr pozbyłeś. Patrzyły się na nich. Oboje ubrani tylko w spodniach z mierzwionymi włosami. Już Alec miał coś powiedzieć, lecz Abi zaczęła.
-Po pierwsze: niezłe zerżnięcie Magnus.
Alec cały czerwony zaczął zabijać ją wzrokiem. Magnus za to uśmiechnął się kocio.
-Dzięki - odparł.
-Po drugie - tu spojrzała na nich dobitnie - czy to jak trzasnęłam drzwiami nie było dość wymowne, że już jesteśmy.
Alec dalej w kolorze dorodnego pomidora patrzył wszędzie tylko nie na zebranych w pokoju. Magnus natomiast widząc spagetti bezceremonialnie i bez najmniejszego skrepowania wziął trochę przysiadł się do dziewczyn.
-Abigail!-powiedział oburzony jej zachowaniem. Później spojrzał na Izzy.
-Na mnie nie patrz, nie dawno przyszłam - uspawiedliwiła się. Ostatecznie wzrok stanął na drugiej siostrze
-Cecilia....- oho. ...zaczął pełnym imieniem, znaczy, ze zaczyna się gadanie.-miałaś byś później.
- Nie moja winą, ze skończyliśmy wcześniej niż myślałam. I tak wam nie przeszkadzałyśmy.-jest tylko rok starszy, a zachowuje się jakby był 10 lat starszy. Jak Magnus z nim wytrzymuje.
-Alexandrze daj im spokój i tak długo ich nie było.- Bane z prośbą spojrzał na kochanka.
-Nie piekl się tak Alec. Złość piękności szkodzi - powiedziała Abi całkowicie ignorując jego mordercze spojrzenia. Byli w tym samym wieku. On ledwie miesiąc starszy, a ma się za nie wiadomo kogo. Oczywiście po słowach Magnusa uspokoił się i usiadł koło niego. Abigail znowu ziewnęłą słuchając wznowionej rozmowy Sissi i Izzy.
Rozmowy z Izzy są świetne. Zawsze się dogadywały. Aczkolwiek kiedy spojrzała na Ani zrozumiała, że jest zmęczona i to bardzo. Wstała od stołu i wzięła po skończonym posiłku naczynia. Położyła je z pozostałością do zlewu. Jutro ktoś to posprząta.
-Dobra Abi, Izzy idziemy spać już późno.- Herondale pokazała jej dziękując uśmiech. Wstała od stołu i wyszły z kuchni. Ruszyły na piętro do pokoi, gdy akurat wchodził Jace. Pewność siebie Sissi obniżył się natychmiastowo. Miała do niego słabość. Chociaż ich początki nie były łatwe. W przeciwieństwie do swojej siostry Sissi nie mogła go bliżej poznać, by się otworzył. Dopiero Alec tego dokonał. A Cecilia zaprzyjazniła się z Abigail i zostały parabatai. W następnym roku ich bracia także tego dokonali. Wtedy Jessi ją irytować, a od pewnego czasu te uczucie zmieniło się. Myślała, że da radę mu powiedzieć. Jednakże wtedy pojawiła się ona.
Tak, była bardzo wdzięczna Sissi. Widząc swojego brata uśmiechnęła się i złapała go zanim ten skierował się do kuchni.
-Zanim tam pójdziesz chcę cię tylko poinformować, że mamy gościa - powiedział dobrze wiedząc, że Jace zrozumie. Nie pomyliła się bo brat zaraz zrobił w tył zwrot i zniknął na piętrze. Wtedy dopiero Abi się skrzywiła.
-Boże, coś mnie skręca gdy myślę, że był u tej ameby - tu spojrzała na swoją parabatai. Doskonale wiedziała co tu się kroi i, że ich wspólna nienawiść do Clary dodaje dziewczynie sił.
Zielonooka ciężko westchnęła. Chciała powiedzieć parę rzeczy na głos, ale się powstrzymała. Nie to, że nie lubiła Clary tylko weszła w nasze życie jakby nigdy nic i myśli, że tak jest super. Była trochę zazdrosna, bo odkąd "przyszła" Jace mało czasu spędza z rodziną. Fakt faktem plotka, że Jace to jej brat okazał się kłamstwem zaniepokoiło ją. Gdy jeszcze myślała, iż są spokrewnieni cieszyła się, teraz po powrocie z Idrisu stała się bardziej markotna. Nie tylko z powodu śmierci najmłodszego brata, ale i Jace'a.
Widząc to jaka Sissi stała się osowiała zgarnęła ją do swojego pokoju i zamknęła drzwi. Ona nie lubiła Clary całym sercem. Nie dość, że wyskakuje znikąd to potem ten strach, że jest jej siostrą. Co prawda o bracie nie miała wysokiego mniemania, ale to był jej brat. Jednak widziała to jak cała sytuacja boli brązowowłosą. Proszę was, w przeciwieństwie do Jace’a, Abi nie była ślepa. Nawet jakby była to Cecilie była jej parabatai, czuła to co się dzieje.
-Dobra koniec. Pomogę ci - powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
Wiedziała, że Abi nie znosila Clary. Zdziwiła się, kiedy pociągnęła ją do swojego pokoju. Tym bardziej słowa 'pomogę Ci'.
- Co? W czym?
-Nie oszukasz mnie. Widzę jak patrzysz na mojego brata. Tak się składa, że ja nie lubię ameby, znaczy Clary, a tobie jej obecność jest nie na rękę. Jako wspierający się parabatai razem się jej pozbądźmy - powiedziała z tym swoim uśmiechem zwiastującym kłopoty. Gwoli ścisłości jej pomysły zawsze wpędzały je obie w duże tarapaty.
Przejrzala ją. Powiedziała całą prawdę. Chciałaby, żeby tak było, ale nie można się tak po prostu pozbyć.
-Jakbyś to zrobiła, co? Nie da się normalnie "się kogoś pozbyć"- zkrzyżowała ramiona na piersi. Jak Abi coś wymyśli to zwiastuje nie szczęście.
wtorek, 23 czerwca 2015
KnB ~other story~ Rozdział 19 "Jesienozimowe chwile"
-Ile jeszcze będziemy musiały tak stać i czekać?!
-Spokojnie Kiyo, niedługo przyjdą.
-Kushina ma racje Kiyomi, cierpliwości.
Jednak to nie wystarczyło, aby zapobiec jękom Kiyo. Czekałyśmy właśnie na Festiwalu Naukowym. Jak co roku każda klasa robiła swoje projekt w obszarze jednego przedmiotu. Nam przypadła geografia, więc nie było aluzji co do naszej pracy. Pytanie tylko: czemu zaczęli od ostatniej klasy? Przez to my czekamy i stoimy jak kołki. Na szczęście miałam stoisko koło Kiyo, a jednocześnie jej współczuje, bo jej "partner" ją wystawił, dlatego jest sama. No....nie taka sama, ma mnie i Setsu. Wychylałam się co jakiś czas w poszukiwaniu pracy Akashi'ego.
-No idź do niego.- spojrzałam na Kiyo. Miała zadziorny uśmiech na ustach.
-Do kogo?- Spytała Setsuka. No tak, nie mówiłam jej.
-Jak to "do kogo". Do chłopaka, który nazywa się A-KA-SHI!
-Kiyomi!- Krzyknęłam na nią. Powtarzałam jej milion razy, żeby tak nie robiła i tak mnie nie słucha.
- Akashi Seijuurou?- Te słowa były skierowane do mnie- To twój chłopak?-Czemu to było takie zawstydzające? Wtedy przypomniałam sobie słowa czerwonowłosego. Kiwnęłam jej twierdząco głową, a ona mianowicie się uśmiechnęła- Pasujecie do siebie.
-Serio?!- Zdziwiło mnie to.
- Co nie? Słodcy są!- Kiyo i jej wyobraźnia nie zna granic, tylko nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Ostatecznie śmiech wygrał. Ta chwila beztroski zastąpił szept Nakaminy.
-Pss...Kushi- Gestem ręki wskazała bym się odwróciła. Za sobą zobaczyłam wyżej wspomnianego chłopaka
-Sei! Nie strasz mnie tak.- Z ulgą położyłam rękę na sercu, by uspokoić trochę szybko bijące serce.
-Wybacz, ale zobaczyłem, że się śmieje i zastanawiałem się z jakiego powodu. Oświecisz mnie?- Ten wyraz twarzy. On to wiedział i perfidnie chce bym mu powiedziała. Czyli...on wszystko słyszał!
-Umm...
-Widzisz, nawet mówi mu po imieniu~- Dziewczyny szeptały miedzy sobą, co sekundę się śmiejąc. Posłałam im mordercze spojrzenie.
-Ummm...po prostu coś nas rozbawiło... i tyle.
-Rozumiem aluzje. I przy okazji zgadzam się z Kiyomi.
-Ha! Mówiłam!
-Sei!- I on przeciwko mnie?! Całe nasze grono parsknęło śmiechem. Sielanka wraca.
- Wesołe miasteczko! Idziemy, prawda?!- Westchnęłam. Całą przerwę rozmawiałyśmy o całym wyjściu.
-Dobra, idziemy tylko my, czy kogoś jeszcze bierzemy ze sobą?- Nakamina popatrzyła się na mnie, za jej przykładem poszła Renji.
-Serio? Na prawdę chcecie bym go zabrała?
-Pamiętaj, że nie które atrakcje mogą być tylko w parach, a nas jak na razie jest nie parzyście.
-Ale....
-Żadnych 'ale'! Kto jest za?- Podniosły obie ręce.- Kto przeciw?- Szybko opuściły ramiona.- Widzisz? Przegłosowane.
-Przeklęta demokracja.
-Czemu nie? Będzie fajnie. Chyba, że ty nie chcesz, Kushina?
-Nie! Ja chce iść, tylko....
-Tylko co?- Położył mi delikatnie dłoń na ciepłym policzku.
- Chodź, bo się spóźnimy!- Wyciągnęłam go z domu. Była sobota, więc z godnie z umową wybieramy się do Wesołego Miasteczka. Do ostatniej chwili zwlekałam z zaproszeniem Seijuurou. Klamka zapadła. Idziemy właśnie na stacje pociągu do centrum miasta, tam pod zegarem mamy się spotkać. W połowie drogi poczułam ciepło na dłoni. Skierowałam tam swój wzrok. Złapał mnie za rękę.
-Przeszkadza Ci to?- Zapytał. Zaprzeczyłam cicho- To dobrze.- Właśnie tak szliśmy przez całą drogę. W pociągu niestety było bardzo tłoczno, więc dosłownie byłam dociśnięta do Akashiego. On chronił mnie przez potencjalnym uderzeniem obejmując mnie do siebie jeszcze bardziej. Wtedy zrozumiałam, że urósł. Na początku roku byłam niewiele od niego wyższa, a aktualnie jesteśmy równi, jak nie mnie nie przerasta. No tak....chłopcy później dorastają. W ostatnim momencie opuściliśmy pojazd, zostało nam jeszcze 10 minut drogi spacerkiem. Kiyo i Setsu już na nas czekały z głupowatymi uśmiechami, widząc nas trzymających się za dłonie. Skierowaliśmy się w kierunku widowiska. Na jego terenie przebywało sporo ludzi.
-W porządku, to od czego zaczynamy?- Tak się zaczęło krążenie od atrakcji do atrakcji. Od rollercoastera, przez samochodziki, aż po dom luster. W tej chwili staliśmy przy strzelaniu z pistoletu wodnego do celu. Toczył się pojedynek pomiędzy Akashim, a Kiyo. Chłopak znacznie wygrywał, ale Setsu zagrzewała ją do walki, ja w głębi siebie kibicowałam im oboje. Seijuurou wygrał, w nagrodę mógł wybrać coś na starganie. Przybliżył się do mnie.
-Który Ci się podoba?- Zaskoczył mnie, chciał mi podarować swoją wygrane. Przejechałam wzrokiem po całym asortymencie i jakby grom z jasnego nieba pojawił się pewien pluszak
- Ten w kształcie lwa- Szepnęłam mu na ucho. Staruszek, który pilnował swojego biznesu podał go najpierw Akashiemu, a on potem mnie. Był milusi. Nie dziwie się, dlaczego akurat lew. Mój znak zodiaku i w sumie ulubione zwierzę, chociaż lubię też inne, on jakoś wydawał mi się ponad wszystkie. Potem skierowaliśmy się w innym kierunku, zobaczyłam zniszczony budynek na pozór domostwa z szyldem "Dom Stachów". Dziewczyny już się rwały do wejście, a ja stanęłam w miejscu.
-Kushi?- Kiyo spojrzała na mnie.
-Nie wejdę tam.
-Boisz się?- Zaniepokoił się Sei. Przegryzłam wargę. Przytaknęłam. Miałam nie miłe wspomnienia związane z taki miejscami i nie chce ich pamiętać.
-Trzeba było tak od razu. To co zrobimy?
- Co nam jeszcze zostało?- Spytał czerwonowłosy
- Diabelski młyn, a co?
-Mam plan. Ja i Kushina pójdziemy już tam, a Wy dołączycie do nas jak zwiedzicie.
-Nie chcesz tam iść?- Wbiłam w niego wzrok.
-Nie zostawię Cię tu samej- Ponownie złączył nasze dłonie.
-Ekhmm....zakochani darujcie to sobie.- Zarumieniłam się- W sumie plan jest ok.
- W taki razie ustalone. Widzimy się później!- Rozeszliśmy się w obie strony. Po drodze zaczął się temat lęków.
-Dlaczego nie chciałaś wejść?
-Jak jeszcze mieszkałam w Stanach, w czwarte klasie poszliśmy ze znajomymi też do wesołego miasteczka. Akurat wszyscy poszli do domu strachów, a Ci co nie chcieli wejść po prostu wyśmiewano. Ja nie chciałam, ale wepchali mnie do środka, a potem kazali iść. To było straszne. Nigdy tego nie zapomnę.- Ścisnął mocniej moją dłoń dodając mi otuchy.
-Już nic Ci się takiego nie stanie- Staliśmy w kolejce rozmawiając o wszystkim i o niczym. Bardzo dobrze nam się rozmawia, aż w mgnieniu oka byliśmy już na pokładzie tej kapsuły. Powoli ruszyliśmy w górę. Z każdej strony były lustra, które umożliwiały patrzenie na widok z góry. Akurat Słońce już zachodziło, nie wiem, kiedy minął ten czas. Koszykarz stało obok mnie także rozkoszując się tym widokiem.
-Dziękuję, że ze mną poszedłeś, Sei- Odwróciłam się do niego.
-Zawsze do usług- Pociągnął mnie do siebie całując delikatnie, a w tle zachodzące słoneczko zmieniało niebo z pomarańczu na czerwień.
-Jakoś mnie jeszcze nie bierze na świętowanie.
-Zostały jeszcze trzy tygodnie do świąt, trzeba by się zacząć przygotowywać, tak?
-Jeszcze mam czas. Poza tym i tak muszę czekać na przyjazd rodziców.
-Przyjeżdżają?
-W końcu, dawno ich nie widziałam.
-To może pójdziemy na zakupy przedświąteczne? Wiesz...teraz zaczynają się promocje, a potem nie będzie problemu z prezentami.
-Zgoda
-Dobra. Jeszcze znajdę Setsu i pójdziemy razem na babskie zakupy.
********************
Salut~!
Jak tam lenistwo przed końcem roku? Kto wczoraj/dziś/jutro idzie do szkoły? No przyznać się! xD Ja wczoraj poszłam, ale zostałam odesłana do domu przed pierwszą lekcją xD (uwielbiam mojego wychowawce ^^), a Aleks siedziała najpierw w szkole, potem u mnie i znowu w szkole, biedactwo u_u. Wracając do końca roku szkolnego....jakie średnie? Ja się mogę pochwalić moja 4,5 w liceum (。・ω・。) Było ciężko ( ̄(エ) ̄), ale jest~! ヽ(‘ ∇‘ )ノ
W ogóle macie jakieś plany na wakacje? Ja mam obóz na przełomie lipca i sierpnia i nie mogę się doczekać (ノ≧∀≦)ノ
~Kushi~
|EDIT|: Zachęcam do czytania mojego i Aleks RPG'a w klimatach The Mortal Instruments, czy Darów Anioła~^^
-Spokojnie Kiyo, niedługo przyjdą.
-Kushina ma racje Kiyomi, cierpliwości.
Jednak to nie wystarczyło, aby zapobiec jękom Kiyo. Czekałyśmy właśnie na Festiwalu Naukowym. Jak co roku każda klasa robiła swoje projekt w obszarze jednego przedmiotu. Nam przypadła geografia, więc nie było aluzji co do naszej pracy. Pytanie tylko: czemu zaczęli od ostatniej klasy? Przez to my czekamy i stoimy jak kołki. Na szczęście miałam stoisko koło Kiyo, a jednocześnie jej współczuje, bo jej "partner" ją wystawił, dlatego jest sama. No....nie taka sama, ma mnie i Setsu. Wychylałam się co jakiś czas w poszukiwaniu pracy Akashi'ego.
-No idź do niego.- spojrzałam na Kiyo. Miała zadziorny uśmiech na ustach.
-Do kogo?- Spytała Setsuka. No tak, nie mówiłam jej.
-Jak to "do kogo". Do chłopaka, który nazywa się A-KA-SHI!
-Kiyomi!- Krzyknęłam na nią. Powtarzałam jej milion razy, żeby tak nie robiła i tak mnie nie słucha.
- Akashi Seijuurou?- Te słowa były skierowane do mnie- To twój chłopak?-Czemu to było takie zawstydzające? Wtedy przypomniałam sobie słowa czerwonowłosego. Kiwnęłam jej twierdząco głową, a ona mianowicie się uśmiechnęła- Pasujecie do siebie.
-Serio?!- Zdziwiło mnie to.
- Co nie? Słodcy są!- Kiyo i jej wyobraźnia nie zna granic, tylko nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Ostatecznie śmiech wygrał. Ta chwila beztroski zastąpił szept Nakaminy.
-Pss...Kushi- Gestem ręki wskazała bym się odwróciła. Za sobą zobaczyłam wyżej wspomnianego chłopaka
-Sei! Nie strasz mnie tak.- Z ulgą położyłam rękę na sercu, by uspokoić trochę szybko bijące serce.
-Wybacz, ale zobaczyłem, że się śmieje i zastanawiałem się z jakiego powodu. Oświecisz mnie?- Ten wyraz twarzy. On to wiedział i perfidnie chce bym mu powiedziała. Czyli...on wszystko słyszał!
-Umm...
-Widzisz, nawet mówi mu po imieniu~- Dziewczyny szeptały miedzy sobą, co sekundę się śmiejąc. Posłałam im mordercze spojrzenie.
-Ummm...po prostu coś nas rozbawiło... i tyle.
-Rozumiem aluzje. I przy okazji zgadzam się z Kiyomi.
-Ha! Mówiłam!
-Sei!- I on przeciwko mnie?! Całe nasze grono parsknęło śmiechem. Sielanka wraca.
~*~
Wraz z nadejściem jesieni Akashi'ego coraz częściej nie było w czasie lekcji. Mecze stawały się praktycznie codziennością, bywały też takie dni, kiedy były dwa spotkania pod rząd. Pod takim znakiem stanął cały październik, lecz opłacało się, wygrali w swojej prefekturze, także przeszli dalej w mistrzostwach. To poważny etap, bo od niego wszystko zależy. Aczkolwiek mamy teraz jeszcze do niego czas. Członkowie zespołu wracają do standardowych godzin treningu, a nie z dodatkowymi zajęciami. Robiło się zimno. Krótkie, letnie mundurki zastąpiły bardziej zakryte i cieplejsze, zawitały też kurtki, okazyjnie także czapki. Idzie zima. Ciekawe, kiedy spadnie śnieg? Dawno nie widziałam tej pory roku w Japonii. Tak dawno temu, to było. Heh....prawda jest taka, że na początku będzie fajnie, a potem będę nienawidzić tego mrozu i chłodu. Moje rozmyślenia zostały przerwane przez huk o moją ławkę. Nade mną stałą Kiyo z dzikim uśmiechem. Rękę miała na moim stoliku, więc ona to spowodowała. Zerknęłam na jakiś papier, który niezwłocznie chciała mi pokazać. Obok blondynki znalazła się też Setsu. Był to plakat. Już po nagłówku wiedziałam o co chodzi.- Wesołe miasteczko! Idziemy, prawda?!- Westchnęłam. Całą przerwę rozmawiałyśmy o całym wyjściu.
-Dobra, idziemy tylko my, czy kogoś jeszcze bierzemy ze sobą?- Nakamina popatrzyła się na mnie, za jej przykładem poszła Renji.
-Serio? Na prawdę chcecie bym go zabrała?
-Pamiętaj, że nie które atrakcje mogą być tylko w parach, a nas jak na razie jest nie parzyście.
-Ale....
-Żadnych 'ale'! Kto jest za?- Podniosły obie ręce.- Kto przeciw?- Szybko opuściły ramiona.- Widzisz? Przegłosowane.
-Przeklęta demokracja.
~*~
-Jesteś pewien, że chcesz iść?-Czemu nie? Będzie fajnie. Chyba, że ty nie chcesz, Kushina?
-Nie! Ja chce iść, tylko....
-Tylko co?- Położył mi delikatnie dłoń na ciepłym policzku.
- Chodź, bo się spóźnimy!- Wyciągnęłam go z domu. Była sobota, więc z godnie z umową wybieramy się do Wesołego Miasteczka. Do ostatniej chwili zwlekałam z zaproszeniem Seijuurou. Klamka zapadła. Idziemy właśnie na stacje pociągu do centrum miasta, tam pod zegarem mamy się spotkać. W połowie drogi poczułam ciepło na dłoni. Skierowałam tam swój wzrok. Złapał mnie za rękę.
-Przeszkadza Ci to?- Zapytał. Zaprzeczyłam cicho- To dobrze.- Właśnie tak szliśmy przez całą drogę. W pociągu niestety było bardzo tłoczno, więc dosłownie byłam dociśnięta do Akashiego. On chronił mnie przez potencjalnym uderzeniem obejmując mnie do siebie jeszcze bardziej. Wtedy zrozumiałam, że urósł. Na początku roku byłam niewiele od niego wyższa, a aktualnie jesteśmy równi, jak nie mnie nie przerasta. No tak....chłopcy później dorastają. W ostatnim momencie opuściliśmy pojazd, zostało nam jeszcze 10 minut drogi spacerkiem. Kiyo i Setsu już na nas czekały z głupowatymi uśmiechami, widząc nas trzymających się za dłonie. Skierowaliśmy się w kierunku widowiska. Na jego terenie przebywało sporo ludzi.
-W porządku, to od czego zaczynamy?- Tak się zaczęło krążenie od atrakcji do atrakcji. Od rollercoastera, przez samochodziki, aż po dom luster. W tej chwili staliśmy przy strzelaniu z pistoletu wodnego do celu. Toczył się pojedynek pomiędzy Akashim, a Kiyo. Chłopak znacznie wygrywał, ale Setsu zagrzewała ją do walki, ja w głębi siebie kibicowałam im oboje. Seijuurou wygrał, w nagrodę mógł wybrać coś na starganie. Przybliżył się do mnie.
-Który Ci się podoba?- Zaskoczył mnie, chciał mi podarować swoją wygrane. Przejechałam wzrokiem po całym asortymencie i jakby grom z jasnego nieba pojawił się pewien pluszak
- Ten w kształcie lwa- Szepnęłam mu na ucho. Staruszek, który pilnował swojego biznesu podał go najpierw Akashiemu, a on potem mnie. Był milusi. Nie dziwie się, dlaczego akurat lew. Mój znak zodiaku i w sumie ulubione zwierzę, chociaż lubię też inne, on jakoś wydawał mi się ponad wszystkie. Potem skierowaliśmy się w innym kierunku, zobaczyłam zniszczony budynek na pozór domostwa z szyldem "Dom Stachów". Dziewczyny już się rwały do wejście, a ja stanęłam w miejscu.
-Kushi?- Kiyo spojrzała na mnie.
-Nie wejdę tam.
-Boisz się?- Zaniepokoił się Sei. Przegryzłam wargę. Przytaknęłam. Miałam nie miłe wspomnienia związane z taki miejscami i nie chce ich pamiętać.
-Trzeba było tak od razu. To co zrobimy?
- Co nam jeszcze zostało?- Spytał czerwonowłosy
- Diabelski młyn, a co?
-Mam plan. Ja i Kushina pójdziemy już tam, a Wy dołączycie do nas jak zwiedzicie.
-Nie chcesz tam iść?- Wbiłam w niego wzrok.
-Nie zostawię Cię tu samej- Ponownie złączył nasze dłonie.
-Ekhmm....zakochani darujcie to sobie.- Zarumieniłam się- W sumie plan jest ok.
- W taki razie ustalone. Widzimy się później!- Rozeszliśmy się w obie strony. Po drodze zaczął się temat lęków.
-Dlaczego nie chciałaś wejść?
-Jak jeszcze mieszkałam w Stanach, w czwarte klasie poszliśmy ze znajomymi też do wesołego miasteczka. Akurat wszyscy poszli do domu strachów, a Ci co nie chcieli wejść po prostu wyśmiewano. Ja nie chciałam, ale wepchali mnie do środka, a potem kazali iść. To było straszne. Nigdy tego nie zapomnę.- Ścisnął mocniej moją dłoń dodając mi otuchy.
-Już nic Ci się takiego nie stanie- Staliśmy w kolejce rozmawiając o wszystkim i o niczym. Bardzo dobrze nam się rozmawia, aż w mgnieniu oka byliśmy już na pokładzie tej kapsuły. Powoli ruszyliśmy w górę. Z każdej strony były lustra, które umożliwiały patrzenie na widok z góry. Akurat Słońce już zachodziło, nie wiem, kiedy minął ten czas. Koszykarz stało obok mnie także rozkoszując się tym widokiem.
-Dziękuję, że ze mną poszedłeś, Sei- Odwróciłam się do niego.
-Zawsze do usług- Pociągnął mnie do siebie całując delikatnie, a w tle zachodzące słoneczko zmieniało niebo z pomarańczu na czerwień.
~*~
-Idą święta! Idą święta!- Mam wrażenie, że od samego początku dnia Kiyo coraz bardziej się nakręca.- Kushi, nie cieszysz się?!-Jakoś mnie jeszcze nie bierze na świętowanie.
-Zostały jeszcze trzy tygodnie do świąt, trzeba by się zacząć przygotowywać, tak?
-Jeszcze mam czas. Poza tym i tak muszę czekać na przyjazd rodziców.
-Przyjeżdżają?
-W końcu, dawno ich nie widziałam.
-To może pójdziemy na zakupy przedświąteczne? Wiesz...teraz zaczynają się promocje, a potem nie będzie problemu z prezentami.
-Zgoda
-Dobra. Jeszcze znajdę Setsu i pójdziemy razem na babskie zakupy.
~*~
Któregoś dnia kiedy wracaliśmy z Akashim z kluby, zobaczyliśmy nowe płaszcze na kołkach, inne buty niż nasze, a także żywą rozmowę w kuchni. Popatrzyliśmy na siebie i ruszyliśmy w tamtym kierunku. Widok jaki ujrzeliśmy ujął nas do końca. Wpadłam w ramiona swoich rodziców, a Akashi też został uściśnięty przez swoją matkę. Była piękną, zadbaną, przemiłą osobą. Zawsze umiała się dostosować do otoczenia. Bardzo ją lubiłam, ale teraz moja cała uwaga skierowana była na moją mamę i tatę. W końcu byliśmy w komplecie.********************
Salut~!
Jak tam lenistwo przed końcem roku? Kto wczoraj/dziś/jutro idzie do szkoły? No przyznać się! xD Ja wczoraj poszłam, ale zostałam odesłana do domu przed pierwszą lekcją xD (uwielbiam mojego wychowawce ^^), a Aleks siedziała najpierw w szkole, potem u mnie i znowu w szkole, biedactwo u_u. Wracając do końca roku szkolnego....jakie średnie? Ja się mogę pochwalić moja 4,5 w liceum (。・ω・。) Było ciężko ( ̄(エ) ̄), ale jest~! ヽ(‘ ∇‘ )ノ
W ogóle macie jakieś plany na wakacje? Ja mam obóz na przełomie lipca i sierpnia i nie mogę się doczekać (ノ≧∀≦)ノ
~Kushi~
|EDIT|: Zachęcam do czytania mojego i Aleks RPG'a w klimatach The Mortal Instruments, czy Darów Anioła~^^
piątek, 19 czerwca 2015
RPG (Part 1)
*Przed przeczytaniem zajrzyjcie do zakładki "RPG ^^" i przeczytajcie nasz wstęp xD*
-Nie wiem jak Ty, ale ja jestem padnięta~! Myślałam, że szybciej się z tym uwiniemy, a tu jeszcze więcej się tego nabrało!- marudziła młoda dziewczyna ubrana całkowicie na czarno. Miała na sobie dopasowaną czarną podkoszulek
, spodnie i kurtkę bez rękawów. Włosy związane
w wysokiego kucyka sięgały do polowy pleców. Na dworze było ciemno. Godzina mogła wskazywać godzinę dwunastą w nocy.
-Padam... Dlaczego akurat te demony musiały być w grupie- oczywiście marudziły obie. Co się dziwić po tak męczącym polowaniu, dziewczyny miały dość. Abigail ubrana była tylko w czarny t-shirt i spodnie tego samego koloru wlokła się za swoim parabatai przeczesując ręką swoje krótkie, czarne włosy.
-Instytut, nareszcie!- wykrzyknęła na widok starej budowli.
Gdy doszły do drzwi Instytutu Cecilia chwyciła za klamkę. Kiedy chciała je otworzyć w ostatnim momencie się powstrzymała.
-Co jest?-spytała jej przyjaciółka
-Która godzina?
-Około północy
-Zapomniałam.-odwróciła się do czarnowłosej.-obiecałam bratu, że później wrócimy.
Chciała już pędzić do swojego łóżka, ale dlaczego życie ma być proste. Urosła barw.
-Obiecałaś bratu tak- powiedziała stając w drzwiach instytutu z wielkim uśmiechem. Ona już doskonale wiedziała co się dzieje~
-No bo.....powiedział, że chce mieć instytut dla siebie. Izzy jest u Simona, a Jace U tej ameby- wkurzyła się na samą myśl o niej.- Ale wiesz co się tak dzieje.- spojrzała na Abi, taaa ...ona wiedziała co jej brat właśnie robi i z KIM.
No tak Jace mówił, że idzie do Clary. Skrzywiła się na samą myśl o niej.
-Znając Aleca... - mówiąc to ruszyła do przodu odliczając kroki - Raz, dwa, trzy... - w tym momencie usłyszała z wnętrza instytutu głośny jęk. Tak to nie była trudna zagadka. Odwróciła się do Sissi z uśmiechem - to idziemy odpocząć czy będziemy miłe?
-Znając mojego brata....- jęk Aleca z daleka można poznać. Nie miała nic przeciwko tego, ze spotyka się z Magnusem, ale mógł by nie przesadzać z odgłosami! Chyba Bane umie wyciszyć pokój. A biedny braciszek nie wie, ze ja już nie raz widziałam co wyprawiają w pokoju. A wszystko przez Abi, która ich po prostu uwielbia.
- Ja bym odpoczęła, ale Ty byś coś innego zrobiła, prawda Abi?- zadziorny uśmiech zawitał na jej twarzy.
Dziewczyna zrobiła niewinne oczy i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Nie wiem o co ci chodzi. Zresztą jestem zbyt padnięta by robić cokolwiek. I dodatkowo jestem głodna - to mówiąc odwróciła się i ruszyła w stronę kuchni. Po kilku krokach zatrzymała się jednak, zawróciła, wciągnęła do środka Cecilie i zatrzasnęła dość głośno drzwi. Potem jakby nigdy nic wznowiła wyprawę do kuchni, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Ty zawsze jesteś głodna- Po odgłosie zatrzaśniętych drzwi wiedziała, że potem brat znowu da jej reprymendę. Cóż, jednak Abi ma rację. Jedzenie ważniejsze. Ruszyła za nią do kuchni. Przed wejściem stanęła przed swoją parabatai i założonymi rękami. Czarnowłosa wywróciła oczami.
-Dobrze wiesz, ze masz dożywotni zakaz wstępu do kuchni.
Nadęłam policzki patrząc nad jej ramieniem na kuchnie. Gotowanie wcale nie szło mi tak źle. No dobra nie oszukujmy się… Już Izzy lepiej gotuje ode mnie. Ona przynajmniej nie wysadza kuchni. Uniosłam ręce w geście poddania się.
-To ty coś przygotuj, a ja idę się ogarnąć do pokoju. Jak wrócę chce jeść. Jak nic nie będzie to sama zrobię - pogroziłam.
To nie tak, ze Abi źle gotuję… no może. Chodzi o to, ze raz jak gotowała wysadzila cała kuchnie. Od tamtej pory ma zakaz tak na wszelki wypadek. W tym domu tylko Maryse i właśnie Cecile gotowała. Pod nieobecność matki młodsza wypełniała ten obowiązek.
-Chcesz coś konkretnego?-rzuciła do przyjaciółki.
Abigail po prostu nigdy nie musiała sama gotować to i nie ma tej umiejętności. Inna sprawa, że jakoś nikt nie garnął się by ją tego uczyć, więc co ona będzie się wysilać. Nad zadanym jej pytaniem musiała się chwile zastanowić. W końcu machnęła ręką.
-Wiesz co lubię - powiedziała tylko i zniknęła w korytarzu.
Słowo 'wszystko' byłoby dobrym określenie na to co lubi Abigail. Chociaż ona też ma coś szczególnego i łatwego wręcz. Wzięła garnek, wlała wodę i gotowała. Dorzuciła makaron. Podsmażyła mięso na patelni. Dodała pomidory z puszki, przyprawy i mieszała przez chwilę. Mniejsza ilość makaronu dała do zielonej miski, większą na talerz, polała po równo sosem. Resztę zostawiła dla reszty. Może się skuszą. Brudne naczynia włożyła do zlewu. Jest zbyt zmęczona by teraz zmywać.
Abi w tym czasie przemierzała korytarze instytutu. Tak, nie byłaby sobą gdyby nie przeszła przy okazji koło pokoju Alec’a gdzie panowała teraz cisza. Mimo zmęczenia uśmiech znowu zawitał na jej ustach. Gdy już mniej więcej wyglądała jak człowiek wróciła do kuchni gdzie stało gotowe danie.
-Jak zawsze strzał w dziesiątkę - pochwaliła łapiąc talerz.
- W końcu myślimy tak samo.-usiadła przy stole. Zaczęła mieszać sos z makaronem w przeciwieństwie do Abi. Niby robią praktycznie to samo, ale niektóre nawyki mają różne.
-Ciszej się zrobiło, nie?- I ponownie głośny lęk Aleca. Kurde Magnus jest niewyżyty.- Cofam to. Chyba druga runda…
Wesoło zajadała się makaronem. Słysząc jęki pokręciła głową.
-Mam nadzieję, że trzeciej nie będzie, jednak mam ochotę spać tej nocy - wtedy coś zwróciło jej uwagę - Ok, pozbył się Izzy, Jace’a i nas, ale jak nakłonił Maryse by zostać sam w instytucie?
Kolejne jęki zaczęły denerwować Abi i potęgowały chęć by wparować im do pokoju. Co jak co, ale zmęczona Abigail to zła Abigail.
-Nie wiem jak Ty, ale ja jestem padnięta~! Myślałam, że szybciej się z tym uwiniemy, a tu jeszcze więcej się tego nabrało!- marudziła młoda dziewczyna ubrana całkowicie na czarno. Miała na sobie dopasowaną czarną podkoszulek
, spodnie i kurtkę bez rękawów. Włosy związane
w wysokiego kucyka sięgały do polowy pleców. Na dworze było ciemno. Godzina mogła wskazywać godzinę dwunastą w nocy.
-Padam... Dlaczego akurat te demony musiały być w grupie- oczywiście marudziły obie. Co się dziwić po tak męczącym polowaniu, dziewczyny miały dość. Abigail ubrana była tylko w czarny t-shirt i spodnie tego samego koloru wlokła się za swoim parabatai przeczesując ręką swoje krótkie, czarne włosy.
-Instytut, nareszcie!- wykrzyknęła na widok starej budowli.
Gdy doszły do drzwi Instytutu Cecilia chwyciła za klamkę. Kiedy chciała je otworzyć w ostatnim momencie się powstrzymała.
-Co jest?-spytała jej przyjaciółka
-Która godzina?
-Około północy
-Zapomniałam.-odwróciła się do czarnowłosej.-obiecałam bratu, że później wrócimy.
Chciała już pędzić do swojego łóżka, ale dlaczego życie ma być proste. Urosła barw.
-Obiecałaś bratu tak- powiedziała stając w drzwiach instytutu z wielkim uśmiechem. Ona już doskonale wiedziała co się dzieje~
-No bo.....powiedział, że chce mieć instytut dla siebie. Izzy jest u Simona, a Jace U tej ameby- wkurzyła się na samą myśl o niej.- Ale wiesz co się tak dzieje.- spojrzała na Abi, taaa ...ona wiedziała co jej brat właśnie robi i z KIM.
No tak Jace mówił, że idzie do Clary. Skrzywiła się na samą myśl o niej.
-Znając Aleca... - mówiąc to ruszyła do przodu odliczając kroki - Raz, dwa, trzy... - w tym momencie usłyszała z wnętrza instytutu głośny jęk. Tak to nie była trudna zagadka. Odwróciła się do Sissi z uśmiechem - to idziemy odpocząć czy będziemy miłe?
-Znając mojego brata....- jęk Aleca z daleka można poznać. Nie miała nic przeciwko tego, ze spotyka się z Magnusem, ale mógł by nie przesadzać z odgłosami! Chyba Bane umie wyciszyć pokój. A biedny braciszek nie wie, ze ja już nie raz widziałam co wyprawiają w pokoju. A wszystko przez Abi, która ich po prostu uwielbia.
- Ja bym odpoczęła, ale Ty byś coś innego zrobiła, prawda Abi?- zadziorny uśmiech zawitał na jej twarzy.
Dziewczyna zrobiła niewinne oczy i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Nie wiem o co ci chodzi. Zresztą jestem zbyt padnięta by robić cokolwiek. I dodatkowo jestem głodna - to mówiąc odwróciła się i ruszyła w stronę kuchni. Po kilku krokach zatrzymała się jednak, zawróciła, wciągnęła do środka Cecilie i zatrzasnęła dość głośno drzwi. Potem jakby nigdy nic wznowiła wyprawę do kuchni, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Dobrze wiesz, ze masz dożywotni zakaz wstępu do kuchni.
Nadęłam policzki patrząc nad jej ramieniem na kuchnie. Gotowanie wcale nie szło mi tak źle. No dobra nie oszukujmy się… Już Izzy lepiej gotuje ode mnie. Ona przynajmniej nie wysadza kuchni. Uniosłam ręce w geście poddania się.
-To ty coś przygotuj, a ja idę się ogarnąć do pokoju. Jak wrócę chce jeść. Jak nic nie będzie to sama zrobię - pogroziłam.
To nie tak, ze Abi źle gotuję… no może. Chodzi o to, ze raz jak gotowała wysadzila cała kuchnie. Od tamtej pory ma zakaz tak na wszelki wypadek. W tym domu tylko Maryse i właśnie Cecile gotowała. Pod nieobecność matki młodsza wypełniała ten obowiązek.
-Chcesz coś konkretnego?-rzuciła do przyjaciółki.
Abigail po prostu nigdy nie musiała sama gotować to i nie ma tej umiejętności. Inna sprawa, że jakoś nikt nie garnął się by ją tego uczyć, więc co ona będzie się wysilać. Nad zadanym jej pytaniem musiała się chwile zastanowić. W końcu machnęła ręką.
-Wiesz co lubię - powiedziała tylko i zniknęła w korytarzu.
Słowo 'wszystko' byłoby dobrym określenie na to co lubi Abigail. Chociaż ona też ma coś szczególnego i łatwego wręcz. Wzięła garnek, wlała wodę i gotowała. Dorzuciła makaron. Podsmażyła mięso na patelni. Dodała pomidory z puszki, przyprawy i mieszała przez chwilę. Mniejsza ilość makaronu dała do zielonej miski, większą na talerz, polała po równo sosem. Resztę zostawiła dla reszty. Może się skuszą. Brudne naczynia włożyła do zlewu. Jest zbyt zmęczona by teraz zmywać.
Abi w tym czasie przemierzała korytarze instytutu. Tak, nie byłaby sobą gdyby nie przeszła przy okazji koło pokoju Alec’a gdzie panowała teraz cisza. Mimo zmęczenia uśmiech znowu zawitał na jej ustach. Gdy już mniej więcej wyglądała jak człowiek wróciła do kuchni gdzie stało gotowe danie.
-Jak zawsze strzał w dziesiątkę - pochwaliła łapiąc talerz.
- W końcu myślimy tak samo.-usiadła przy stole. Zaczęła mieszać sos z makaronem w przeciwieństwie do Abi. Niby robią praktycznie to samo, ale niektóre nawyki mają różne.
-Ciszej się zrobiło, nie?- I ponownie głośny lęk Aleca. Kurde Magnus jest niewyżyty.- Cofam to. Chyba druga runda…
Wesoło zajadała się makaronem. Słysząc jęki pokręciła głową.
-Mam nadzieję, że trzeciej nie będzie, jednak mam ochotę spać tej nocy - wtedy coś zwróciło jej uwagę - Ok, pozbył się Izzy, Jace’a i nas, ale jak nakłonił Maryse by zostać sam w instytucie?
Kolejne jęki zaczęły denerwować Abi i potęgowały chęć by wparować im do pokoju. Co jak co, ale zmęczona Abigail to zła Abigail.
czwartek, 11 czerwca 2015
Kuroko no Basuke ~other story~ (Rozdział 18 "Projekt")
Sen to najlepsza pora w ciągu dnia. Uspokaja i rozluźnia ciało, jak także umysł. W tym czasie pojawiają się sny. Mogą być straszne lub nie, złożone z marzeń, lub lęków. Te objęcia Morfeusza mogą być jeszcze bardziej przyjemniejsze, kiedy leżysz na czymś miękkim, miłym, ciepłym, gdzie czujesz się bezpiecznie.... albo też na kimś. Tylko czemu, akurat ten "ktoś" musi mnie z tej jakże błogiej chwili wyciągnąć? Jego cichy szept przy moim uchu była jednocześnie rozkoszna, a także potworna. Chcąc, nie chcąc rozwarłam powieki, a mym oczom ukazała się jego twarz, spokojna z lekkim uśmieszkiem.
-Już dojeżdżamy Kushina. Czas wstać- powiedział. W głowie miałam scenę z wczorajszej nocy. To się na serio działo. On na prawdę wyznał mi miłość. To znaczy, że teraz jesteśmy razem? Jest moim....chłopakiem?- Kushina?- Wyrwałam się z rozmyśleń. Czułam ciepło na twarzy.
-Wybacz, zamyśliłam się, Akashi....
-Seijuurou- poprawił mnie
-Hee...?
-Mów mi po imieniu, w końcu jesteśmy ze sobą, prawda Kushina?- On rzeczywiście tego chce. Trudno mi będzie się przestawić z nazwiska do imienia. Akashi od zawsze mówił do mnie 'Kushina', a nie po nazwisku. Jakby wiedział, że będzie mógł do mnie tak powiedzieć.
-Taa...Sei...sei- Nie potrafiłam wydusił z siebie całości. Spokojnie, wdech, wydech.-Sei....nie mogę- To trochę zawstydzające i frustrujące nie mogąc powiedzieć imienia ukochanej osoby- Przepraszam-Spuściłam wzrok. Poczułam jak kładzie mi rękę na głowę, co automatycznie spowodowało, że na niego spojrzałam
- W porządku. Na początek może być. Będziemy nad tym pracować.- Akashi Seijuurou- mistrz zawstydzania dziewczyn. Reszta tej krótkiej podróży upłynęła nam w spokojnej atmosferze. Na szczęście w domu już się tego typu rzeczy nie powtarzały. Za tydzień powrót do szkoły, do swoich normalnych obowiązków.
-Już dojeżdżamy Kushina. Czas wstać- powiedział. W głowie miałam scenę z wczorajszej nocy. To się na serio działo. On na prawdę wyznał mi miłość. To znaczy, że teraz jesteśmy razem? Jest moim....chłopakiem?- Kushina?- Wyrwałam się z rozmyśleń. Czułam ciepło na twarzy.
-Wybacz, zamyśliłam się, Akashi....
-Seijuurou- poprawił mnie
-Hee...?
-Mów mi po imieniu, w końcu jesteśmy ze sobą, prawda Kushina?- On rzeczywiście tego chce. Trudno mi będzie się przestawić z nazwiska do imienia. Akashi od zawsze mówił do mnie 'Kushina', a nie po nazwisku. Jakby wiedział, że będzie mógł do mnie tak powiedzieć.
-Taa...Sei...sei- Nie potrafiłam wydusił z siebie całości. Spokojnie, wdech, wydech.-Sei....nie mogę- To trochę zawstydzające i frustrujące nie mogąc powiedzieć imienia ukochanej osoby- Przepraszam-Spuściłam wzrok. Poczułam jak kładzie mi rękę na głowę, co automatycznie spowodowało, że na niego spojrzałam
- W porządku. Na początek może być. Będziemy nad tym pracować.- Akashi Seijuurou- mistrz zawstydzania dziewczyn. Reszta tej krótkiej podróży upłynęła nam w spokojnej atmosferze. Na szczęście w domu już się tego typu rzeczy nie powtarzały. Za tydzień powrót do szkoły, do swoich normalnych obowiązków.
~*~
- No opowiadaj jak było!- Ledwie weszłam do klasy i od razu Kiyo do mnie przyszła chcąc mnie o wszystko wypytać.
-Kiyo może na długiej przerwie? Wtedy będziemy miały więcej czasu.- Przytaknęła. Akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Powiedziałam jeszcze mojej koleżance półszeptem-Ogólnie było fajnie.- Natychmiast zaczęła się ekscytować i uśmiechać jak głupi do sera. Dziś pierwszą naszą lekcją była geografia. Nie powiem, że kochałam ten przedmiot, ale także go nie nienawidziłam. Był mi obojętny i tyle. A tematem zajęć były....
-Dziś porozmawiamy o wulkanach- Nie obeszło się bez zadowolonych odgłosów w klasie. Budowa zewnętrzna i wewnętrzna, rodzaje, skutki i tak dalej. Nie to wszystkich ciekawiło, więc usłyszeliśmy padło to właściwe pytanie.
-A co z wybuchami?!
-To właśnie będzie wasza praca- powiedziała tajemniczo nauczycielka.
-Heee?!
- Waszą pracą domową będzie zrobienie makiety wybranego przez Was wulkanu, rzecz jasna pomniejszonego oraz zaprezentowanie go podczas Festiwalu Naukowego w przyszłym miesiącu.- Nie było tego w ulotce informacyjnej na dniu otwartym! No dobra....nie byłam tu na Dniu Otwartym, ale i tak ta szkołą zaskakuje mnie na każdym kroku.
-Każdy robi swój?- odezwała się dziewczyna siedząca w drugiej ławce pod ścianą.
-Nie robicie to w parach....- Rozległy się okrzyki,
szczęścia-...ale ja Was dopasuję. Pamiętajcie też, że ta ocena bardzo wpłynie na ocenę roczną.-które zmieniły się w jęki. Chwila ona sobie nas wybierze? A jak trafię na kogoś z kim nie będę mogła się dogadać? Nie żeby mi na stopniach zależało, niemniej jednak wyniki końcoworoczne są ważne. Rozejrzałam się po sali. Z kim chciałabym być?
-Gorzej być nie może, co Kushi?- Spojrzałam się przed siebie na twarz mojej przyjaciółki. Oto moja odpowiedź: Kiyo!- Mam nadzieje, że może będziemy razem pracować.
- Też bym tego chciała- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Albo przynajmniej nie być z jakimś chłopakiem.- Chłopak....w sumie też bym nie chciała, chociaż....Zerknęłam na czerwonowłosego, on chyba znał każdy mój ruch, każdą moją myśl, bo nasze oczy skrzyżowały się w tym samym momencie. Jego niewielki uśmiech znaczył mniej więcej "Na pewno będziemy razem". Wzrok Kiyo poszedł w ślady mojego, a na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Musisz mi WSZYSTKO opowiedzieć. Z nim włącznie- powiedziała do mnie
-Kiyo późn.....
- Oto pary....- zaczęła nauczycielka. Szła po kolei listy- Akashi Seijurou....- proszę, proszę, proszę!-....i Sakuna Megi- Nie, tylko nie ona! Sama mina chłopaka pokazywała, że nie jest szczęśliwy. Sakuna Megi to jedna z tych "popularnych" dziewczyn. Była rok starsza od nas, ale nie z powodu nie zdania. Jak to ona twierdziła "przez rok jeździła po całym świecie wraz z ojcem". Miała paskudny charakter. W okół siebie miała swoją grupkę "przyjaciółek" również pół mózgów. Jedyne czego się obawiam, że ona może się dostawiać do Akashiego. Z mojego rocznika miała już prawie każdego lecz nie jego. Dobra jeszcze ja musiałam wiedzieć z kim będę- Nakamina Kiyomi i Tadashi Ryo- dziewczynie upadła, aż głowa na ławkę, a Ryo przybił piątkę z kolegą. Ten z kolei był po prostu głupi i cyniczny. Współczuje Kiyo. Kiedy ja będę? Prawie koniec listy a mnie nie ma.- Hanasami Kushina i Renji Setsuka- Oprzytomniałam na dźwięk mojego nazwiska, a także nazwiska mojej pary. To ta dziewczyna, która siedzi za mną. Nie rozmawiałam z nią jeszcze, więc nie wiem jak zareaguje. Już po mnie.
~*~
- Gorzej już był nie mogło!- W końcu była pora obiadowa. Wraz z Kiyo zamiast siedzieć w stołówce poszłyśmy zjeść na dziedzińcu.
- Zawsze mogło być gorzej- Starałam się ją jakoś pocieszyć.
- Ty nie masz za parę kompletnego idioty! Mogę się pożegnać z dobrą oceną z geografii....
- Nie przejmuj się, Kiyo, może nie będzie tak źle. Jakby co możesz liczyć na moją pomoc- Spojrzała na mnie.
- Serio?- Przytaknęłam jej. Rzuciła mi się na szyję- Dziękuję Kushi, jesteś wspaniała!
- Bez przesady, nic jeszcze nie zrobiłam.- Gdy się uwolniłam od niej zobaczyłam dwie postacie wychodzące z drzwi z północnej części szkoły. Był to Akashi z Nijimurą. Rozmawiali zawzięcie na jakiś temat. W pewnym momencie czerwonowłosy dostrzegł mnie i mi pomachał uśmiechając się lekko. Były kapitan także na mnie spojrzał również dając mi krzepiący uśmieszek. Odmachałam Akashiemu. Czarnowłosy powiedział coś mojemu chłopakowi na ucho, a on przytaknął. Co mu powiedział?
-Zakochana para....- Zanuciła mi pod uchem Kiyo. Trzepnęłam ją delikatnie dłonią po ramieniu. Ona w odpowiedzi się zaśmiała. Kiedy odwróciłam głowę w stronę chłopaków ich już nie było.- Dobra, teraz możesz mi wszystko opowiedzieć, bo wiem, że coś się działo między wami.- Wiedziałam, iż poruszy ten temat.
-Zaczęło się od...- Całą przerwę poświęciłam tej opowieści. Dziewczyna stwierdziła pod koniec, że to słodkie i życzy nam jak najlepiej.
~*~
- Może najpierw decydujemy jaki wulkan robimy?
- Mnie to obojętne- Westchnęłam. Siedzę teraz z Renji w bibliotece na nasze pierwsze spotkanie projektowe.
- Może Etna?- Spytałam.
- Gdzie to?- Jej zagubiona mina serio wskazywała, że nie wiedziała.
- W Europie, we Włoszech- wyjaśniłam. Chyba już wiem, czym kierowała się nauczycielka. Dobierała nas, żeby lepsi byli z gorszymi.
- Może być.- Rzuciła tylko.
- Ok. Z czego chcemy go zrobić? Papier-mâché? Masa solna? Glina? Gips?- Zastanawiała się. Może jest nadzieja, że nie będę musiała wszystkiego sama robić!
- Może pianka montażowa? Można z niej dużo zrobić i będzie lekkie.- To było to! Potem zrobiłyśmy wstępny projekt. Dobrze się z nią współpracowało. Wiem, dlaczego sobie nie radziła z geografią, miała duszę artysty. Gdy tylko wzięła się za szkic, dobrała także odpowiednie kolory oraz zatwierdziła, że może zająć się wykończeniem.
- Teraz zostało nam jedna kwestia.- Oderwałam się od kartki i popatrzyłam na nią- U kogo robimy? Bo szkole nie możemy.- Pomyślałam chwilę. U mnie się nie da, bo....bo to w sumie nie mój dom, tylko Akashiego.
- U mnie nie możemy
- Za to u mnie tak. Przy okazji będziemy miały pod ręką przybory plastyczne- Powiedziała z uśmiechem.
- To postanowione.- Przybiłyśmy sobie piątkę.
~*~
Po dwóch tygodniach pracy mogłam z dumną powiedzieć, że mój i Renji projekt zmierza ku końcowi. Dziś przyszłam do niej na pierwsze malowanie. Była dobra zabawa. Te 14 dni spędzone na rozmowach z nią zbliżyły nas. Nie była już tylko dziewczyną z klasy, tylko koleżanką. Oczywiście z Kiyo byłam bliżej, chociaż miała teraz sporo roboty, konkurs i ten projekt. Dlatego zgodnie z obietnicą przyjdę do niej dziś z pomocą. Jednak najpierw skończę moją część. Nie trwało to długo. Po 2,5 godzinach skończyłyśmy, a Renji przyniosła ładnie wyglądające ciasto. Kiedy ugryzłam kawałek nie mogła nie skomentować.
- Jakie to pyszne!
- Dziękuję, starałam się.
- Sama piekłaś?- Przytaknęła-Masz talent, Setsuka
- Staram się, by było jak najlepsze
~*~
Gdy wieczorem wróciłam do domu miałam dość. Byłam zmęczona. Praca Kiyo przynajmniej idzie do przodu, w tym tempie zdąży do festiwalu. Padłam na kanapę plackiem i przysięgam nie wstaje. Jedyne czego chciałam to spać i było by tak, gdyby nie obracany klucz w zamku.
- Wróciłem.- na odpowiedź mruknęłam coś.- Kushina?
- Nie żyję...- Zaśmiał się cicho, poszedł w moim kierunku.
- Zmęczona?- Zapytał głaszcząc mnie po włosach. Kiwnęłam głową- To idź spać- Spojrzałam na niego.
-Ale będę musiała wstać
- Takie życie, Kushina- Ostatecznie się poddałam i ruszyłam się. Gdy miałam już iść na górę zostałam zatrzymana przez pociągnięcie moje ręki do tyłu. Akashi trzymał mnie blisko siebie.- Nie było Cię wczoraj w klubie, wiesz?- Wiedziałam, że o czymś zapomniałam!
-Wiem, przepraszam. To przez ten projekt nie mam na nic czasu.
- Na mnie też- Szepnął ledwo słyszalnie.
- Przepraszam, ale jak tylko to się skończy będę mieć więcej czasu dla...nas.- Zarumieniłam się.
-Rozumiem- Pocałował mnie w czoło puszczając. Będąc w połowie schodów przypomniałam sobie o dręczącej mnie sprawie.
-Ehm...Sei?- Odwrócił się. Robię postępy, umiem już powiedzieć początek jego imienia.
- Tak?
-Pamiętasz może jak z dwa tygodnie temu spotkałem mnie i Kiyo na dziedzińcu podczas przerwy obiadowej?
-Pamiętam
- Rozmawiałeś wtedy z Nijimurą. Kiedy Ci odmachałam on coś Ci powiedział, a ty przytaknąłeś. O co wtedy spytał?- Widziałam jego lekko zdziwioną minę. Dodałam szybko- Jeśli mogę spytać- Chłopak uśmiechnął się
-Ciekawska jesteś, wiesz?- Coraz bardziej czułam wypieki na twarzy.- Ale Ci odpowiem.- Podszedł do mnie i złapał za rękę- Pytał, czy jesteś moją dziewczyną- Zagłębiłam się w jego czerwonych oczach- Odpowiedziałem, że tak- Podziękowałam mu za te reakcje. Czyli teraz on też wie. Kto jeszcze wie?
-Kushina...- Poczułam jego dłoń na policzku- nie ukrywaj tego uczucia- Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo przeszkodziły mi w tym jego usta przyciśnięte do moich.
**************************
Hi~!
Chciałam na początku Was wszystkich przeprosić za moją długą nie obecność >< To nie tak, że nie wchodziłam tutaj, ale nie miałam pomysły na napisanie tego co chciałam. W dzień, w dzień, codziennie zaglądałam tutaj w nadziei, że może jakaś namiastka weny do mnie przyjdzie i coś mi podpowie. Wróciła dziś z urlopu xD Na szczęście rok szkolny zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nimi WAKACJE~! Kto się cieszy~?^^ Teraz postaram się częściej pisać rozdziały i wymyślać nowe pomysły (zacznę je spisywać xDD)
Cóż...to chyba wszystko co mam do powiedzenia....chociaż.... Proszę o komentarze~! XD Lubie je czytać~^^ No i mam nadzieje, że ta notka się podobała~^o^
Do zobaczenia w następnej~~!
~Kushi~
PS. Pamiętam jak była w gimnazjum i trzeba było zrobić projekt gimnazjalny by ukończyć szkołę. Wraz z moimi trzema koleżankami z ówczesnej klasy zdecydowałyśmy się na WULKAN xD Skąd pomysł. I na przyszłość, dla tych co chcą się bawić w takie, czy podobne rzeczy PIANKA MONTAŻOWA TO NAJLEPSZY SUROWIEC DO PRACY XDD Polecam :D Pamiętam też, że dopiero trzeci zrobiony wulkan trafił do rąk pani od geografii xD Pierwszy (masa solna) złamał się jeszcze przed malowaniem, a drugi (również masa solna) rozleciał się w drodze do szkoły. Zapamiętać: Masa solna + deszcz = katastrofa +zielone spodnie od farby xDD
-Kiyo może na długiej przerwie? Wtedy będziemy miały więcej czasu.- Przytaknęła. Akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Powiedziałam jeszcze mojej koleżance półszeptem-Ogólnie było fajnie.- Natychmiast zaczęła się ekscytować i uśmiechać jak głupi do sera. Dziś pierwszą naszą lekcją była geografia. Nie powiem, że kochałam ten przedmiot, ale także go nie nienawidziłam. Był mi obojętny i tyle. A tematem zajęć były....
-Dziś porozmawiamy o wulkanach- Nie obeszło się bez zadowolonych odgłosów w klasie. Budowa zewnętrzna i wewnętrzna, rodzaje, skutki i tak dalej. Nie to wszystkich ciekawiło, więc usłyszeliśmy padło to właściwe pytanie.
-A co z wybuchami?!
-To właśnie będzie wasza praca- powiedziała tajemniczo nauczycielka.
-Heee?!
- Waszą pracą domową będzie zrobienie makiety wybranego przez Was wulkanu, rzecz jasna pomniejszonego oraz zaprezentowanie go podczas Festiwalu Naukowego w przyszłym miesiącu.- Nie było tego w ulotce informacyjnej na dniu otwartym! No dobra....nie byłam tu na Dniu Otwartym, ale i tak ta szkołą zaskakuje mnie na każdym kroku.
-Każdy robi swój?- odezwała się dziewczyna siedząca w drugiej ławce pod ścianą.
-Nie robicie to w parach....- Rozległy się okrzyki,
szczęścia-...ale ja Was dopasuję. Pamiętajcie też, że ta ocena bardzo wpłynie na ocenę roczną.-które zmieniły się w jęki. Chwila ona sobie nas wybierze? A jak trafię na kogoś z kim nie będę mogła się dogadać? Nie żeby mi na stopniach zależało, niemniej jednak wyniki końcoworoczne są ważne. Rozejrzałam się po sali. Z kim chciałabym być?
-Gorzej być nie może, co Kushi?- Spojrzałam się przed siebie na twarz mojej przyjaciółki. Oto moja odpowiedź: Kiyo!- Mam nadzieje, że może będziemy razem pracować.
- Też bym tego chciała- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Albo przynajmniej nie być z jakimś chłopakiem.- Chłopak....w sumie też bym nie chciała, chociaż....Zerknęłam na czerwonowłosego, on chyba znał każdy mój ruch, każdą moją myśl, bo nasze oczy skrzyżowały się w tym samym momencie. Jego niewielki uśmiech znaczył mniej więcej "Na pewno będziemy razem". Wzrok Kiyo poszedł w ślady mojego, a na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Musisz mi WSZYSTKO opowiedzieć. Z nim włącznie- powiedziała do mnie
-Kiyo późn.....
- Oto pary....- zaczęła nauczycielka. Szła po kolei listy- Akashi Seijurou....- proszę, proszę, proszę!-....i Sakuna Megi- Nie, tylko nie ona! Sama mina chłopaka pokazywała, że nie jest szczęśliwy. Sakuna Megi to jedna z tych "popularnych" dziewczyn. Była rok starsza od nas, ale nie z powodu nie zdania. Jak to ona twierdziła "przez rok jeździła po całym świecie wraz z ojcem". Miała paskudny charakter. W okół siebie miała swoją grupkę "przyjaciółek" również pół mózgów. Jedyne czego się obawiam, że ona może się dostawiać do Akashiego. Z mojego rocznika miała już prawie każdego lecz nie jego. Dobra jeszcze ja musiałam wiedzieć z kim będę- Nakamina Kiyomi i Tadashi Ryo- dziewczynie upadła, aż głowa na ławkę, a Ryo przybił piątkę z kolegą. Ten z kolei był po prostu głupi i cyniczny. Współczuje Kiyo. Kiedy ja będę? Prawie koniec listy a mnie nie ma.- Hanasami Kushina i Renji Setsuka- Oprzytomniałam na dźwięk mojego nazwiska, a także nazwiska mojej pary. To ta dziewczyna, która siedzi za mną. Nie rozmawiałam z nią jeszcze, więc nie wiem jak zareaguje. Już po mnie.
~*~
- Gorzej już był nie mogło!- W końcu była pora obiadowa. Wraz z Kiyo zamiast siedzieć w stołówce poszłyśmy zjeść na dziedzińcu.
- Zawsze mogło być gorzej- Starałam się ją jakoś pocieszyć.
- Ty nie masz za parę kompletnego idioty! Mogę się pożegnać z dobrą oceną z geografii....
- Nie przejmuj się, Kiyo, może nie będzie tak źle. Jakby co możesz liczyć na moją pomoc- Spojrzała na mnie.
- Serio?- Przytaknęłam jej. Rzuciła mi się na szyję- Dziękuję Kushi, jesteś wspaniała!
- Bez przesady, nic jeszcze nie zrobiłam.- Gdy się uwolniłam od niej zobaczyłam dwie postacie wychodzące z drzwi z północnej części szkoły. Był to Akashi z Nijimurą. Rozmawiali zawzięcie na jakiś temat. W pewnym momencie czerwonowłosy dostrzegł mnie i mi pomachał uśmiechając się lekko. Były kapitan także na mnie spojrzał również dając mi krzepiący uśmieszek. Odmachałam Akashiemu. Czarnowłosy powiedział coś mojemu chłopakowi na ucho, a on przytaknął. Co mu powiedział?
-Zakochana para....- Zanuciła mi pod uchem Kiyo. Trzepnęłam ją delikatnie dłonią po ramieniu. Ona w odpowiedzi się zaśmiała. Kiedy odwróciłam głowę w stronę chłopaków ich już nie było.- Dobra, teraz możesz mi wszystko opowiedzieć, bo wiem, że coś się działo między wami.- Wiedziałam, iż poruszy ten temat.
-Zaczęło się od...- Całą przerwę poświęciłam tej opowieści. Dziewczyna stwierdziła pod koniec, że to słodkie i życzy nam jak najlepiej.
~*~
- Może najpierw decydujemy jaki wulkan robimy?
- Mnie to obojętne- Westchnęłam. Siedzę teraz z Renji w bibliotece na nasze pierwsze spotkanie projektowe.
- Może Etna?- Spytałam.
- Gdzie to?- Jej zagubiona mina serio wskazywała, że nie wiedziała.
- W Europie, we Włoszech- wyjaśniłam. Chyba już wiem, czym kierowała się nauczycielka. Dobierała nas, żeby lepsi byli z gorszymi.
- Może być.- Rzuciła tylko.
- Ok. Z czego chcemy go zrobić? Papier-mâché? Masa solna? Glina? Gips?- Zastanawiała się. Może jest nadzieja, że nie będę musiała wszystkiego sama robić!
- Może pianka montażowa? Można z niej dużo zrobić i będzie lekkie.- To było to! Potem zrobiłyśmy wstępny projekt. Dobrze się z nią współpracowało. Wiem, dlaczego sobie nie radziła z geografią, miała duszę artysty. Gdy tylko wzięła się za szkic, dobrała także odpowiednie kolory oraz zatwierdziła, że może zająć się wykończeniem.
- Teraz zostało nam jedna kwestia.- Oderwałam się od kartki i popatrzyłam na nią- U kogo robimy? Bo szkole nie możemy.- Pomyślałam chwilę. U mnie się nie da, bo....bo to w sumie nie mój dom, tylko Akashiego.
- U mnie nie możemy
- Za to u mnie tak. Przy okazji będziemy miały pod ręką przybory plastyczne- Powiedziała z uśmiechem.
- To postanowione.- Przybiłyśmy sobie piątkę.
~*~
Po dwóch tygodniach pracy mogłam z dumną powiedzieć, że mój i Renji projekt zmierza ku końcowi. Dziś przyszłam do niej na pierwsze malowanie. Była dobra zabawa. Te 14 dni spędzone na rozmowach z nią zbliżyły nas. Nie była już tylko dziewczyną z klasy, tylko koleżanką. Oczywiście z Kiyo byłam bliżej, chociaż miała teraz sporo roboty, konkurs i ten projekt. Dlatego zgodnie z obietnicą przyjdę do niej dziś z pomocą. Jednak najpierw skończę moją część. Nie trwało to długo. Po 2,5 godzinach skończyłyśmy, a Renji przyniosła ładnie wyglądające ciasto. Kiedy ugryzłam kawałek nie mogła nie skomentować.
- Jakie to pyszne!
- Dziękuję, starałam się.
- Sama piekłaś?- Przytaknęła-Masz talent, Setsuka
- Staram się, by było jak najlepsze
~*~
Gdy wieczorem wróciłam do domu miałam dość. Byłam zmęczona. Praca Kiyo przynajmniej idzie do przodu, w tym tempie zdąży do festiwalu. Padłam na kanapę plackiem i przysięgam nie wstaje. Jedyne czego chciałam to spać i było by tak, gdyby nie obracany klucz w zamku.
- Wróciłem.- na odpowiedź mruknęłam coś.- Kushina?
- Nie żyję...- Zaśmiał się cicho, poszedł w moim kierunku.
- Zmęczona?- Zapytał głaszcząc mnie po włosach. Kiwnęłam głową- To idź spać- Spojrzałam na niego.
-Ale będę musiała wstać
- Takie życie, Kushina- Ostatecznie się poddałam i ruszyłam się. Gdy miałam już iść na górę zostałam zatrzymana przez pociągnięcie moje ręki do tyłu. Akashi trzymał mnie blisko siebie.- Nie było Cię wczoraj w klubie, wiesz?- Wiedziałam, że o czymś zapomniałam!
-Wiem, przepraszam. To przez ten projekt nie mam na nic czasu.
- Na mnie też- Szepnął ledwo słyszalnie.
- Przepraszam, ale jak tylko to się skończy będę mieć więcej czasu dla...nas.- Zarumieniłam się.
-Rozumiem- Pocałował mnie w czoło puszczając. Będąc w połowie schodów przypomniałam sobie o dręczącej mnie sprawie.
-Ehm...Sei?- Odwrócił się. Robię postępy, umiem już powiedzieć początek jego imienia.
- Tak?
-Pamiętasz może jak z dwa tygodnie temu spotkałem mnie i Kiyo na dziedzińcu podczas przerwy obiadowej?
-Pamiętam
- Rozmawiałeś wtedy z Nijimurą. Kiedy Ci odmachałam on coś Ci powiedział, a ty przytaknąłeś. O co wtedy spytał?- Widziałam jego lekko zdziwioną minę. Dodałam szybko- Jeśli mogę spytać- Chłopak uśmiechnął się
-Ciekawska jesteś, wiesz?- Coraz bardziej czułam wypieki na twarzy.- Ale Ci odpowiem.- Podszedł do mnie i złapał za rękę- Pytał, czy jesteś moją dziewczyną- Zagłębiłam się w jego czerwonych oczach- Odpowiedziałem, że tak- Podziękowałam mu za te reakcje. Czyli teraz on też wie. Kto jeszcze wie?
-Kushina...- Poczułam jego dłoń na policzku- nie ukrywaj tego uczucia- Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo przeszkodziły mi w tym jego usta przyciśnięte do moich.
**************************
Hi~!
Chciałam na początku Was wszystkich przeprosić za moją długą nie obecność >< To nie tak, że nie wchodziłam tutaj, ale nie miałam pomysły na napisanie tego co chciałam. W dzień, w dzień, codziennie zaglądałam tutaj w nadziei, że może jakaś namiastka weny do mnie przyjdzie i coś mi podpowie. Wróciła dziś z urlopu xD Na szczęście rok szkolny zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nimi WAKACJE~! Kto się cieszy~?^^ Teraz postaram się częściej pisać rozdziały i wymyślać nowe pomysły (zacznę je spisywać xDD)
Cóż...to chyba wszystko co mam do powiedzenia....chociaż.... Proszę o komentarze~! XD Lubie je czytać~^^ No i mam nadzieje, że ta notka się podobała~^o^
Do zobaczenia w następnej~~!
~Kushi~
PS. Pamiętam jak była w gimnazjum i trzeba było zrobić projekt gimnazjalny by ukończyć szkołę. Wraz z moimi trzema koleżankami z ówczesnej klasy zdecydowałyśmy się na WULKAN xD Skąd pomysł. I na przyszłość, dla tych co chcą się bawić w takie, czy podobne rzeczy PIANKA MONTAŻOWA TO NAJLEPSZY SUROWIEC DO PRACY XDD Polecam :D Pamiętam też, że dopiero trzeci zrobiony wulkan trafił do rąk pani od geografii xD Pierwszy (masa solna) złamał się jeszcze przed malowaniem, a drugi (również masa solna) rozleciał się w drodze do szkoły. Zapamiętać: Masa solna + deszcz = katastrofa +zielone spodnie od farby xDD
sobota, 23 maja 2015
"Konie i ich właściciele" Z serii "o czym Kushi i Aleks rozmawiają w szkole xD"
Może jak już wiecie ja i Aleks chodzimy do tej samej szkoły. Dzisiejszy dzień wydawał się normalny.... no może prócz jednej przerwy xDD
Rozmawiałyśmy o tym co by się działo w opowiadaniu KnB i to było mniej więcej tak:
"K: Kushina i Akashi będą mieli psa!
A: Ale się go nie słuchają. xD
K: Co z tego. Będzie i już! xD
A: A może kota i psa?
K: Nie lubię kotów xD
A: Chomik?
K: Nie~ xD
A: Rybki~?
K: Chyba nie xDD
A: Może konia?
K: Akashi już ma konia~!
.....
śmiech xDD
K: *chce coś powiedzieć, a nie daje rady xD*
A: Co? xDD
K: Nie mogę tego powiedzieć xDDD
A: Czego? xDD
K: *pisze na kartce i podaje Aleks*
.
.
.
A: HAHAHAHAHA XDDDDD"
Co było napisane?
"Akashi ma białego konia xD"
Potem się zaczęło xDD Doszłyśmy do wniosku, że:
-Aomine ma ciemnego konia xD
-Kise lekko żółtego xDD
-Takao zna się na marchewkach xDDD
-A Mura ma z fioletowym nalotem xDDDD
TAK, jesteśmy normalne xDDD
>Aleks: Ktoś w ogóle wątpił w naszą normalność xD Wzorowy przykład normalności z nas<
Rozmawiałyśmy o tym co by się działo w opowiadaniu KnB i to było mniej więcej tak:
"K: Kushina i Akashi będą mieli psa!
A: Ale się go nie słuchają. xD
K: Co z tego. Będzie i już! xD
A: A może kota i psa?
K: Nie lubię kotów xD
A: Chomik?
K: Nie~ xD
A: Rybki~?
K: Chyba nie xDD
A: Może konia?
K: Akashi już ma konia~!
.....
śmiech xDD
K: *chce coś powiedzieć, a nie daje rady xD*
A: Co? xDD
K: Nie mogę tego powiedzieć xDDD
A: Czego? xDD
K: *pisze na kartce i podaje Aleks*
.
.
.
A: HAHAHAHAHA XDDDDD"
Co było napisane?
"Akashi ma białego konia xD"
Potem się zaczęło xDD Doszłyśmy do wniosku, że:
-Aomine ma ciemnego konia xD
-Kise lekko żółtego xDD
-Takao zna się na marchewkach xDDD
-A Mura ma z fioletowym nalotem xDDDD
TAK, jesteśmy normalne xDDD
>Aleks: Ktoś w ogóle wątpił w naszą normalność xD Wzorowy przykład normalności z nas<
poniedziałek, 11 maja 2015
Kuroko no Basuke ~other story~ Rozdział 17 "Skryte uczucie"
W nocy po tamtym incydencie miałam dziwny sen. Nie pamiętam co dokładnie tam było, ale obudziłam się z płaczem i z Momoi u boku. Opowiadała, że wydawałam jakieś przedziwne dźwięki jakby coś lub ktoś robił mi krzywdę. Martwiła się o mnie. Dawno nie miałam koszmarów. Problem był taki, że każdą moją zmorę pamiętam, nawet te złe, ale tego nie. To mnie trochę zaniepokoiło, jakby to był dopiero początek czegoś. Na szczęście dzień minął spokojnie, znaczy dla mnie i różowowłosej. My tylko przynosiłyśmy ręczniki, jakiś zimne napoje i mierzyłyśmy okrążenia chłopaków w okół plaży. Nie wiele roboty, prawda? Tak się wydaje. Pamiętajmy, że klub liczy około 150 członków, a każdy robi różne ćwiczenia w różnych miejscach w tym samym czasie. Dlatego musiałyśmy się dwoić i troić, żeby zdążyć. Zapomniałabym o piekielnym słońcu, jest przecież połowa lipca. Ciężka robota, jednak cieszę się, że tu jestem. Tak właśnie rozmyślałam patrząc na morze. Ponownie robiłyśmy "kurs" do pobliskiego źródła po wodę. Po czterech godzinach takiego chodzenia miałam z lekka dość. Bolały mnie nogi i głowa. Kiedy byłyśmy w cieniu oparłam się o skały i głęboko oddychałam
-Kushina, wszystko ok?- spytała się Momoi.
-Ok, tylko mnie trochę głowa boli
-Hee...powinnaś założyć czapkę na głowie jak ja.- fakt.
-Kushina, wszystko ok?- spytała się Momoi.
-Ok, tylko mnie trochę głowa boli
-Hee...powinnaś założyć czapkę na głowie jak ja.- fakt.
-Tyle, że zapomniałam ją wziąć z pokoju, a nie ma teraz czasu się wrócić. Dam radę.- i z powrotem. Kiedy szłyśmy dać napoje dla drugiego składu, akurat mijałyśmy regularnych. Widać po nich, że wywiązują się ze swoich obowiązkowych ćwiczeń.
-Mam dośććć~!-Murasakibara, aż padł na ziemie.
-Nie marudź. Jeszcze drugie tyle nam zostało- upomniał go Aomine.
-Jakbyś chciał szybciej skończyć, to byś się podniósł i ruszył na przód, głupku- jak zawsze Midorima musiał powiedzieć coś mądrego.
-Ale jest za gorąco~!- w sumie....patrząc na te scenę, kiedy Atsushi siedzi na piasku, a stojący nad nim Midorima go karci, przypomina mi to wielkie dziecko i ojca. Tych przyjacielskich docinek nie było końca. Ciągle miałam uśmiech na . Aczkolwiek w pewnym momencie zakręciło mi się w głowie. Zakryłam oczy ręką cofając się o kilka kroków. Oczywiście mogłam się spodziewać, że na kogoś wpadnę, tylko czemu akurat na niego...
-Widzisz? Ciągnę Cię do mnie, mała!- nie chciałam widzieć jego twarzy
-Haizaki, przymknij się- jego tu brakowało- Powinieneś trenować, rusz się, a nie stoisz
-Lubię ten twój cięty język, wiesz?- Słabo mi. Nie mogę złapać tchu....Kolejne kroki, a także następna osoba na którą potrąciłam. Tym razem, ta osoba zatrzymała mnie łapiąc za ramiona.
-Kushina, w porządku?- ściągnęłam dłoń z budzi. Rozchyliłam lekko powieki.
-Aka...shi- Nie mam sił. Nogi mi odmawiając posłuszeństwa. Oparłam się całym ciałem o niego. Głowę ułożyłam na jego ramieniu. Ciężko oddychałam.
-Kushina! Co Ci jest?!
-Spokojnie....to przez....Słońce....zaraz przejdzie- uspokoiłam go.
-Czemu nie założyłaś czapki? Udaru chcesz dostać?- albo i nie.
-Coś się stało, Kushina?- nagle cała ta zgraja popatrzyłam na nas. Nie powiem było to dość wstydliwe.
-Źle się poczuła. Odprowadzę ją do pokoju- Powoli zaczęliśmy iść w kierunku ośrodka. Była między nami niezręczna cisza. Znowu mnie ratuje. Znowu jestem dziewczyną w opałach. Czemu zawsze tak jest? Na chwilę zatrzymaliśmy się. Akashi puściła mnie, ale po chwili poczułam coś na głowę.Czapka?- Pamiętaj o niej. Bo bez tego może być gorzej.
-Przepraszam, Akashi- za to, że nie pomyślałam i zachowałam się głupio.
-Nie przepraszaj tylko wyciągnij z tego nauczkę. Następnym razem uważaj na siebie.- Zaczęliśmy iść dalej.
-Nie wiedziałem, że oni są razem- Aomine stał tak i patrzyła jak oddalam się z czerwonowłosym.
-Dopiero się zorientowałeś? Przecież to było od zawsze widać, Dai-chan! Poza tym tak słodko razem wyglądają~!- Na moje nie szczęście Momoi już fantazjuje o związku moim i Akashiego. Chwila.... to NIE związek!
-Hee~ Aka-chin i Hana-chin razem~?- Murasakibara też zainteresował się tym tematem.
-Więzi tak młodych ludzi nie można nazwać związkiem. To absurdalne.- Ten glon dodał swoje trzy grosze.
-Jesteś niemożliwy, Midorima-kun! Popatrz na nich i powiedz, że do siebie nie pasują?!
-Nie skomentuje tego.
-Jesteśmy na miejscu.- rzekł chłopak jak przechodziliśmy przez próg mojego pokoju. Pomógł mi usiąść, otworzył okno, bym miała dopływ powietrza. Po czym wyszedł lecz pokrótce wrócił z wachlarzem i butelką wody. Usiadł obok. Podał mi naczynie. Napiłam się z cztery łyki- Więcej- Spojrzałam na niego- Musisz więcej pić- zrobiłam jak kazał. Następnie złapał mnie delikatnie za ramiona powoli kładąc na ziemi. Moje nogi położył na małym stoliczku. Złapał wachlarz. Poruszał nim tworząc przyjemne, zimne podmuchy wprost na moją twarz. Kilka takich oddechów wystarczyło by się lepiej poczuć. Mój dech wrócił do normy.
-Wystarczy Akashi- Szepnęłam z chrypą. Odchrząknęłam.- Już mi lepiej.
-Na pewno?- przytaknęłam. Odłożył wachlarzyk obok. Aczkolwiek nie pozwolił mi wstać. Przystawił mi dłoń do czoła. Najpierw wewnętrzną stroną, potem wierzchem.- Masz lekką gorączkę.
-Zawsze tak mam.- popatrzył na mnie zdziwiony- Urodziłam się w najcieplejszy dzień lata wraz z nią. Lekarze mówią na nią "wieczna gorączka". Ciągle mam taką temperaturę. To w moim przypadku normalne i nie przeszkadza w życiu. Po prostu zawsze mi ciepło - Uważnie mnie słuchał.- Przydaje się to szczególnie w zimie. Przynajmniej nie będę chora.- Uśmiechnęłam się. Odwzajemnił. Wziął jedną moją dłoń w swoje ręce. Kciukiem pocierał grzbiet mojej. Patrzył na mnie nic nie mówiąc. Jedynie na mnie patrzył. Chciałam odczytać jego emocje z oczu, natomiast nie mogła. Było w nim coś tajemniczego. Coś jednocześnie strasznego, a także interesującego. Jego osoba nie dawał mi spokoju. Jakby miał dwie osobowości. Nie wiem, czemu, chciałabym je poznać jak najbardziej się da. To mnie do niego ciągnęło.
Jak na każdym wyjeździe dni mijają nieubłaganie. Mamy już przedostatni dzień. Wydaje się niby zwykły, chociaż dla mnie jest wyjątkowy. Szła na stołówkę na śniadanie, kiedy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pokazał się kontakt z nazwą "ICE Mama"
-Halo? Mama?
~Cześć kochanie. Co u Ciebie?
-Wszystko dobrze. A jak u Ciebie i taty?
~W porządku skarbie. Mamy sporo roboty. Może damy radę przyjechać na święta.
-Tak późno?
~Przykro mi myszko. Niestety taka praca zobowiązuję.
-...
~Ale nie myśl, że zapomniałam, jaki dziś jest dzień. Wszystkiego Najlepszego Kushina!
-Dziękuję mamo
~Niedługo powinien dojść do Ciebie prezent ode mnie i od taty. Mam nadzieje, że Ci się spodoba
-Będę czekać
~Dobrze rybko, ja muszę kończyć. Później się odezwę. Pa pa. Kocham Cię i jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
-Też Cię kocham. Pa
Po tej jakże krótkiej rozmowie z matulą zrobiło mi się smutno. Dopiero na święta, może, przyjadą. W takich chwilach chciałabym, żeby mieli normalną pracę, by byli blisko mnie. Z myślenia wyrwał mnie czyjaś dłoń na mym ramieniu. Odwróciłam głową za siebie. Zobaczyłam czerwonowłosego.
-Ok?- zapytał.
-Może być.
-Kto dzwonił?
-Moja mama- zdjął rękę z ramienia, a również chwycił moją.
-Co u niej?
-Dobrze. Mimo, że ma dużo pracy i przyjedzie dopiero na święta.
-Przykro mi, Kushina.
-Czasami czuję się jakbym ich już nie pamiętała. Tak rzadko ich widzę.- widziałam, że chciał coś powiedzieć, mimo wszystko się powstrzymał. Za to jak najzwyklej w świecie przytulił mnie. Nic nie mówił. Wtuliłam się w niego. Znowu czułam to samo ciepło. Jego ramiona jakby chroniły mnie przed całym złem. To zabawne jestem bliżej z Akashim niż z własnymi rodzicami.- Tęsknie za nimi- Głos mi się łamał, a w oczach były łzy. Nie, będę silna. Nie pozwoliłam im popłynąć. Nie chce by mnie taką widział. Nie przy nim.
-Pakowanie skończone!- powiedziała radośnie Momoi. Wieczorem przed odjazdem trzeba się spakować. Jutro rano nie będzie na to czasu.- Jak z Tobą, Kushina~?
-Kończę. Zostały mi tylko kilka rzeczy.
-Dobra. Ja idę do chłopaków, bo pewnie będą potrzebować pomocy, dobra?- Kiwnęłam jej głową. Wyszła z pokoju. Przesunęłam papierową ścianę, bo było duszno w pokoju. usiadła obok otworu. Ostatnio dużo myślałam nad tym co się ostatnio dzieje. Odkąd poszłam do gimnazjum trochę się zmieniłam. Zyskałam nowych znajomych. Na moje nieszczęście stałam się obiektem seksualnym Haizakiego, ale zyskałam coś ważniejszego. Kogoś, kto stał się znaczącą postacią w moim życiu. Stał mi się bliski. Minęło nie wiele czasu, a tyle się między nami wydarzyło. Tylko boję się, że to, co jest między nami to tylko przyjaźń, czy coś więcej....Ja chyba znam swoje uczucia. Pytanie jest takie, czy są one odwzajemnione?
Puk puk
-Proszę- obejrzałam się za siebie. W drzwiach stał ten, który zajmuję większość moich myśli- Stało się coś?
-Mogę wejść?- Zignorował moje zapytanie. Nawet nie odpowiedziała. Sam wszedł. Był ubrany w szare, luźne spodenki do kolan i tego samego koloru bluzę. Nie za ciepło mu. Sama jestem w spodenkach i koszulce z rękawem. Usiadł obok mnie. Patrzyliśmy na nocne bezchmurne niebo. Widok był idealny na księżyc w pełni. Ten obraz uspokajał mnie.
-Spakowałaś się?- spytał
-Jeszcze nie. Zostały mi kilka rzeczy.
-Zrób to przed pójściem spać.- zauważyłam, że coraz częściej wydaje mi rozkazy.
-Wiem- akurat w tym momencie zawiał silniejszy wiatr. Zatrzęsłam się. Chłopak to zauważył. Przysunął się bliżej, objął ramieniem przyciągając do siebie.
-Lepiej?-zerknął na mnie z półuśmiechem.
-Lepiej.- ułożyłam główkę na jego ramieniu. Przymknęłam oczy. Wsłuchałam się w muzyczny koncert świerszczy i ćwierkot ptaków. Złapał mnie za rękę
-Kushina...
-Hm....- było mi tak dobrze, że, aż nie chce by się to skończyło.
-Może niezbyt dobrze się znamy, jednak przez ten czas dużo się między nami działo. Ostatnie czasu umocniło mnie w przekonaniu, że....- mój wzrok utkwił w nim- moje uczucie do Ciebie jest silniejsze niż myślałem.- Nie możliwe...czy właśnie....wyznał mi miłość?- Może to dla Ciebie dość nagłe lecz chciałem, żebyś wiedziała. Tudzież wolałbym wiedzieć, co ty na to?
-Akashi, ja....- nareszcie przyszłą chwila, bym w końcu mu powiedziała, że go kocham, a nie mogę nic powiedzieć?! Dasz radę Kushi!- ja....- wdech, wydech- odwzajemniam te uczucie.- Teraz mi gorąco, zwłaszcza na licach. Spuściłam wzrok.
-Kushina- poczułam jego rękę na policzku. Lekko przekręcił w swoją stronę moją głowę. Natomiast nie patrzyłam na niego. Dlaczego nie mogłam? Z zażenowania?- Spójrz na mnie- koniec końców zatonęłam oczami w nim. Koniuszki palców powędrowały pod moją brodę kierując ją ku górze. Powoli zbliżał się do mnie. Nie wiem w którym momencie poczułam jego usta na moich. Były tak delikatne i miękkie. W tym krótkim pocałunku zatraciłam się. Kiedy odsunął się wyciągnął z kieszeni bluzy małe pudełko. Wręczył mi je.
-Wszystkiego najlepszego Kushina.
Kto wymyślił powrót o 5:30 rano? Nawet normalnie się obudzić nie można. Usiadłam już na miejscu czekając jak wszyscy zajmą swój fotel. Jak na tę porę przystało każdy zachowywał się jak zombie. Sama ledwo jeszcze wytrzymam bez spania. W nocy nie mogłam zasnąć. Do później nocy siedziałam z....
-Mogę się dosiąść?- zapytał z uśmiechem
-Pew...-ziewnęłam-...nie. Wybacz.- usadowił się obok.
-Zmęczona?
-Trochę. Nie mogłam...- ziewnięcie-... spać. - Autokar już ruszył z parkingu.
-Zdrzemnij się. Długa droga przed nami.- Wtuliłam się w niego. Objął mnie ramieniem- Dobranoc. Słodkich snów- szepnął mi do ucha. Ze spokojnym snem i wielkim bananem na ustach pogrążyłam się we przyjemnym śnie.
***********************
Hi~!
Mamy nową notkę i w końcu po 17 rozdziałach mogę oficjalnie przedstawić nową szkolną parę gimnazjum Teiko Kushinę i Akashiego~! Brawo dla młodej pary~^^ Niech im się powodzi w przyszłości~(no na pewno tej dalszej...~^^)
No mam nadzieje, że długość notki się podoba xD Jeśli ją jakieś uwagi, to piszcie w komentarzach. Do zobaczenia w następnym rozdziale
Bye~
PS. Przypominam, że to opowiadanie jest dostępne również na Wattpad'zie link: >TUTAJ<
-Mam dośććć~!-Murasakibara, aż padł na ziemie.
-Nie marudź. Jeszcze drugie tyle nam zostało- upomniał go Aomine.
-Jakbyś chciał szybciej skończyć, to byś się podniósł i ruszył na przód, głupku- jak zawsze Midorima musiał powiedzieć coś mądrego.
-Ale jest za gorąco~!- w sumie....patrząc na te scenę, kiedy Atsushi siedzi na piasku, a stojący nad nim Midorima go karci, przypomina mi to wielkie dziecko i ojca. Tych przyjacielskich docinek nie było końca. Ciągle miałam uśmiech na . Aczkolwiek w pewnym momencie zakręciło mi się w głowie. Zakryłam oczy ręką cofając się o kilka kroków. Oczywiście mogłam się spodziewać, że na kogoś wpadnę, tylko czemu akurat na niego...
-Widzisz? Ciągnę Cię do mnie, mała!- nie chciałam widzieć jego twarzy
-Haizaki, przymknij się- jego tu brakowało- Powinieneś trenować, rusz się, a nie stoisz
-Lubię ten twój cięty język, wiesz?- Słabo mi. Nie mogę złapać tchu....Kolejne kroki, a także następna osoba na którą potrąciłam. Tym razem, ta osoba zatrzymała mnie łapiąc za ramiona.
-Kushina, w porządku?- ściągnęłam dłoń z budzi. Rozchyliłam lekko powieki.
-Aka...shi- Nie mam sił. Nogi mi odmawiając posłuszeństwa. Oparłam się całym ciałem o niego. Głowę ułożyłam na jego ramieniu. Ciężko oddychałam.
-Kushina! Co Ci jest?!
-Spokojnie....to przez....Słońce....zaraz przejdzie- uspokoiłam go.
-Czemu nie założyłaś czapki? Udaru chcesz dostać?- albo i nie.
-Coś się stało, Kushina?- nagle cała ta zgraja popatrzyłam na nas. Nie powiem było to dość wstydliwe.
-Źle się poczuła. Odprowadzę ją do pokoju- Powoli zaczęliśmy iść w kierunku ośrodka. Była między nami niezręczna cisza. Znowu mnie ratuje. Znowu jestem dziewczyną w opałach. Czemu zawsze tak jest? Na chwilę zatrzymaliśmy się. Akashi puściła mnie, ale po chwili poczułam coś na głowę.Czapka?- Pamiętaj o niej. Bo bez tego może być gorzej.
-Przepraszam, Akashi- za to, że nie pomyślałam i zachowałam się głupio.
-Nie przepraszaj tylko wyciągnij z tego nauczkę. Następnym razem uważaj na siebie.- Zaczęliśmy iść dalej.
~*~
-Nie wiedziałem, że oni są razem- Aomine stał tak i patrzyła jak oddalam się z czerwonowłosym.
-Dopiero się zorientowałeś? Przecież to było od zawsze widać, Dai-chan! Poza tym tak słodko razem wyglądają~!- Na moje nie szczęście Momoi już fantazjuje o związku moim i Akashiego. Chwila.... to NIE związek!
-Hee~ Aka-chin i Hana-chin razem~?- Murasakibara też zainteresował się tym tematem.
-Więzi tak młodych ludzi nie można nazwać związkiem. To absurdalne.- Ten glon dodał swoje trzy grosze.
-Jesteś niemożliwy, Midorima-kun! Popatrz na nich i powiedz, że do siebie nie pasują?!
-Nie skomentuje tego.
~*~
-Jesteśmy na miejscu.- rzekł chłopak jak przechodziliśmy przez próg mojego pokoju. Pomógł mi usiąść, otworzył okno, bym miała dopływ powietrza. Po czym wyszedł lecz pokrótce wrócił z wachlarzem i butelką wody. Usiadł obok. Podał mi naczynie. Napiłam się z cztery łyki- Więcej- Spojrzałam na niego- Musisz więcej pić- zrobiłam jak kazał. Następnie złapał mnie delikatnie za ramiona powoli kładąc na ziemi. Moje nogi położył na małym stoliczku. Złapał wachlarz. Poruszał nim tworząc przyjemne, zimne podmuchy wprost na moją twarz. Kilka takich oddechów wystarczyło by się lepiej poczuć. Mój dech wrócił do normy.
-Wystarczy Akashi- Szepnęłam z chrypą. Odchrząknęłam.- Już mi lepiej.
-Na pewno?- przytaknęłam. Odłożył wachlarzyk obok. Aczkolwiek nie pozwolił mi wstać. Przystawił mi dłoń do czoła. Najpierw wewnętrzną stroną, potem wierzchem.- Masz lekką gorączkę.
-Zawsze tak mam.- popatrzył na mnie zdziwiony- Urodziłam się w najcieplejszy dzień lata wraz z nią. Lekarze mówią na nią "wieczna gorączka". Ciągle mam taką temperaturę. To w moim przypadku normalne i nie przeszkadza w życiu. Po prostu zawsze mi ciepło - Uważnie mnie słuchał.- Przydaje się to szczególnie w zimie. Przynajmniej nie będę chora.- Uśmiechnęłam się. Odwzajemnił. Wziął jedną moją dłoń w swoje ręce. Kciukiem pocierał grzbiet mojej. Patrzył na mnie nic nie mówiąc. Jedynie na mnie patrzył. Chciałam odczytać jego emocje z oczu, natomiast nie mogła. Było w nim coś tajemniczego. Coś jednocześnie strasznego, a także interesującego. Jego osoba nie dawał mi spokoju. Jakby miał dwie osobowości. Nie wiem, czemu, chciałabym je poznać jak najbardziej się da. To mnie do niego ciągnęło.
~*~
Jak na każdym wyjeździe dni mijają nieubłaganie. Mamy już przedostatni dzień. Wydaje się niby zwykły, chociaż dla mnie jest wyjątkowy. Szła na stołówkę na śniadanie, kiedy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pokazał się kontakt z nazwą "ICE Mama"
-Halo? Mama?
~Cześć kochanie. Co u Ciebie?
-Wszystko dobrze. A jak u Ciebie i taty?
~W porządku skarbie. Mamy sporo roboty. Może damy radę przyjechać na święta.
-Tak późno?
~Przykro mi myszko. Niestety taka praca zobowiązuję.
-...
~Ale nie myśl, że zapomniałam, jaki dziś jest dzień. Wszystkiego Najlepszego Kushina!
-Dziękuję mamo
~Niedługo powinien dojść do Ciebie prezent ode mnie i od taty. Mam nadzieje, że Ci się spodoba
-Będę czekać
~Dobrze rybko, ja muszę kończyć. Później się odezwę. Pa pa. Kocham Cię i jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
-Też Cię kocham. Pa
Po tej jakże krótkiej rozmowie z matulą zrobiło mi się smutno. Dopiero na święta, może, przyjadą. W takich chwilach chciałabym, żeby mieli normalną pracę, by byli blisko mnie. Z myślenia wyrwał mnie czyjaś dłoń na mym ramieniu. Odwróciłam głową za siebie. Zobaczyłam czerwonowłosego.
-Ok?- zapytał.
-Może być.
-Kto dzwonił?
-Moja mama- zdjął rękę z ramienia, a również chwycił moją.
-Co u niej?
-Dobrze. Mimo, że ma dużo pracy i przyjedzie dopiero na święta.
-Przykro mi, Kushina.
-Czasami czuję się jakbym ich już nie pamiętała. Tak rzadko ich widzę.- widziałam, że chciał coś powiedzieć, mimo wszystko się powstrzymał. Za to jak najzwyklej w świecie przytulił mnie. Nic nie mówił. Wtuliłam się w niego. Znowu czułam to samo ciepło. Jego ramiona jakby chroniły mnie przed całym złem. To zabawne jestem bliżej z Akashim niż z własnymi rodzicami.- Tęsknie za nimi- Głos mi się łamał, a w oczach były łzy. Nie, będę silna. Nie pozwoliłam im popłynąć. Nie chce by mnie taką widział. Nie przy nim.
~*~
-Pakowanie skończone!- powiedziała radośnie Momoi. Wieczorem przed odjazdem trzeba się spakować. Jutro rano nie będzie na to czasu.- Jak z Tobą, Kushina~?
-Kończę. Zostały mi tylko kilka rzeczy.
-Dobra. Ja idę do chłopaków, bo pewnie będą potrzebować pomocy, dobra?- Kiwnęłam jej głową. Wyszła z pokoju. Przesunęłam papierową ścianę, bo było duszno w pokoju. usiadła obok otworu. Ostatnio dużo myślałam nad tym co się ostatnio dzieje. Odkąd poszłam do gimnazjum trochę się zmieniłam. Zyskałam nowych znajomych. Na moje nieszczęście stałam się obiektem seksualnym Haizakiego, ale zyskałam coś ważniejszego. Kogoś, kto stał się znaczącą postacią w moim życiu. Stał mi się bliski. Minęło nie wiele czasu, a tyle się między nami wydarzyło. Tylko boję się, że to, co jest między nami to tylko przyjaźń, czy coś więcej....Ja chyba znam swoje uczucia. Pytanie jest takie, czy są one odwzajemnione?
Puk puk
-Proszę- obejrzałam się za siebie. W drzwiach stał ten, który zajmuję większość moich myśli- Stało się coś?
-Mogę wejść?- Zignorował moje zapytanie. Nawet nie odpowiedziała. Sam wszedł. Był ubrany w szare, luźne spodenki do kolan i tego samego koloru bluzę. Nie za ciepło mu. Sama jestem w spodenkach i koszulce z rękawem. Usiadł obok mnie. Patrzyliśmy na nocne bezchmurne niebo. Widok był idealny na księżyc w pełni. Ten obraz uspokajał mnie.
-Spakowałaś się?- spytał
-Jeszcze nie. Zostały mi kilka rzeczy.
-Zrób to przed pójściem spać.- zauważyłam, że coraz częściej wydaje mi rozkazy.
-Wiem- akurat w tym momencie zawiał silniejszy wiatr. Zatrzęsłam się. Chłopak to zauważył. Przysunął się bliżej, objął ramieniem przyciągając do siebie.
-Lepiej?-zerknął na mnie z półuśmiechem.
-Lepiej.- ułożyłam główkę na jego ramieniu. Przymknęłam oczy. Wsłuchałam się w muzyczny koncert świerszczy i ćwierkot ptaków. Złapał mnie za rękę
-Kushina...
-Hm....- było mi tak dobrze, że, aż nie chce by się to skończyło.
-Może niezbyt dobrze się znamy, jednak przez ten czas dużo się między nami działo. Ostatnie czasu umocniło mnie w przekonaniu, że....- mój wzrok utkwił w nim- moje uczucie do Ciebie jest silniejsze niż myślałem.- Nie możliwe...czy właśnie....wyznał mi miłość?- Może to dla Ciebie dość nagłe lecz chciałem, żebyś wiedziała. Tudzież wolałbym wiedzieć, co ty na to?
-Akashi, ja....- nareszcie przyszłą chwila, bym w końcu mu powiedziała, że go kocham, a nie mogę nic powiedzieć?! Dasz radę Kushi!- ja....- wdech, wydech- odwzajemniam te uczucie.- Teraz mi gorąco, zwłaszcza na licach. Spuściłam wzrok.
-Kushina- poczułam jego rękę na policzku. Lekko przekręcił w swoją stronę moją głowę. Natomiast nie patrzyłam na niego. Dlaczego nie mogłam? Z zażenowania?- Spójrz na mnie- koniec końców zatonęłam oczami w nim. Koniuszki palców powędrowały pod moją brodę kierując ją ku górze. Powoli zbliżał się do mnie. Nie wiem w którym momencie poczułam jego usta na moich. Były tak delikatne i miękkie. W tym krótkim pocałunku zatraciłam się. Kiedy odsunął się wyciągnął z kieszeni bluzy małe pudełko. Wręczył mi je.
-Wszystkiego najlepszego Kushina.
~*~
Kto wymyślił powrót o 5:30 rano? Nawet normalnie się obudzić nie można. Usiadłam już na miejscu czekając jak wszyscy zajmą swój fotel. Jak na tę porę przystało każdy zachowywał się jak zombie. Sama ledwo jeszcze wytrzymam bez spania. W nocy nie mogłam zasnąć. Do później nocy siedziałam z....
-Mogę się dosiąść?- zapytał z uśmiechem
-Pew...-ziewnęłam-...nie. Wybacz.- usadowił się obok.
-Zmęczona?
-Trochę. Nie mogłam...- ziewnięcie-... spać. - Autokar już ruszył z parkingu.
-Zdrzemnij się. Długa droga przed nami.- Wtuliłam się w niego. Objął mnie ramieniem- Dobranoc. Słodkich snów- szepnął mi do ucha. Ze spokojnym snem i wielkim bananem na ustach pogrążyłam się we przyjemnym śnie.
***********************
Hi~!
Mamy nową notkę i w końcu po 17 rozdziałach mogę oficjalnie przedstawić nową szkolną parę gimnazjum Teiko Kushinę i Akashiego~! Brawo dla młodej pary~^^ Niech im się powodzi w przyszłości~(no na pewno tej dalszej...~^^)
No mam nadzieje, że długość notki się podoba xD Jeśli ją jakieś uwagi, to piszcie w komentarzach. Do zobaczenia w następnym rozdziale
Bye~
PS. Przypominam, że to opowiadanie jest dostępne również na Wattpad'zie link: >TUTAJ<
Subskrybuj:
Posty (Atom)