-Nie wiem jak Ty, ale ja jestem padnięta~! Myślałam, że szybciej się z tym uwiniemy, a tu jeszcze więcej się tego nabrało!- marudziła młoda dziewczyna ubrana całkowicie na czarno. Miała na sobie dopasowaną czarną podkoszulek
, spodnie i kurtkę bez rękawów. Włosy związane
w wysokiego kucyka sięgały do polowy pleców. Na dworze było ciemno. Godzina mogła wskazywać godzinę dwunastą w nocy.
-Padam... Dlaczego akurat te demony musiały być w grupie- oczywiście marudziły obie. Co się dziwić po tak męczącym polowaniu, dziewczyny miały dość. Abigail ubrana była tylko w czarny t-shirt i spodnie tego samego koloru wlokła się za swoim parabatai przeczesując ręką swoje krótkie, czarne włosy.
-Instytut, nareszcie!- wykrzyknęła na widok starej budowli.
Gdy doszły do drzwi Instytutu Cecilia chwyciła za klamkę. Kiedy chciała je otworzyć w ostatnim momencie się powstrzymała.
-Co jest?-spytała jej przyjaciółka
-Która godzina?
-Około północy
-Zapomniałam.-odwróciła się do czarnowłosej.-obiecałam bratu, że później wrócimy.
Chciała już pędzić do swojego łóżka, ale dlaczego życie ma być proste. Urosła barw.
-Obiecałaś bratu tak- powiedziała stając w drzwiach instytutu z wielkim uśmiechem. Ona już doskonale wiedziała co się dzieje~
-No bo.....powiedział, że chce mieć instytut dla siebie. Izzy jest u Simona, a Jace U tej ameby- wkurzyła się na samą myśl o niej.- Ale wiesz co się tak dzieje.- spojrzała na Abi, taaa ...ona wiedziała co jej brat właśnie robi i z KIM.
No tak Jace mówił, że idzie do Clary. Skrzywiła się na samą myśl o niej.
-Znając Aleca... - mówiąc to ruszyła do przodu odliczając kroki - Raz, dwa, trzy... - w tym momencie usłyszała z wnętrza instytutu głośny jęk. Tak to nie była trudna zagadka. Odwróciła się do Sissi z uśmiechem - to idziemy odpocząć czy będziemy miłe?
-Znając mojego brata....- jęk Aleca z daleka można poznać. Nie miała nic przeciwko tego, ze spotyka się z Magnusem, ale mógł by nie przesadzać z odgłosami! Chyba Bane umie wyciszyć pokój. A biedny braciszek nie wie, ze ja już nie raz widziałam co wyprawiają w pokoju. A wszystko przez Abi, która ich po prostu uwielbia.
- Ja bym odpoczęła, ale Ty byś coś innego zrobiła, prawda Abi?- zadziorny uśmiech zawitał na jej twarzy.
Dziewczyna zrobiła niewinne oczy i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Nie wiem o co ci chodzi. Zresztą jestem zbyt padnięta by robić cokolwiek. I dodatkowo jestem głodna - to mówiąc odwróciła się i ruszyła w stronę kuchni. Po kilku krokach zatrzymała się jednak, zawróciła, wciągnęła do środka Cecilie i zatrzasnęła dość głośno drzwi. Potem jakby nigdy nic wznowiła wyprawę do kuchni, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Dobrze wiesz, ze masz dożywotni zakaz wstępu do kuchni.
Nadęłam policzki patrząc nad jej ramieniem na kuchnie. Gotowanie wcale nie szło mi tak źle. No dobra nie oszukujmy się… Już Izzy lepiej gotuje ode mnie. Ona przynajmniej nie wysadza kuchni. Uniosłam ręce w geście poddania się.
-To ty coś przygotuj, a ja idę się ogarnąć do pokoju. Jak wrócę chce jeść. Jak nic nie będzie to sama zrobię - pogroziłam.
To nie tak, ze Abi źle gotuję… no może. Chodzi o to, ze raz jak gotowała wysadzila cała kuchnie. Od tamtej pory ma zakaz tak na wszelki wypadek. W tym domu tylko Maryse i właśnie Cecile gotowała. Pod nieobecność matki młodsza wypełniała ten obowiązek.
-Chcesz coś konkretnego?-rzuciła do przyjaciółki.
Abigail po prostu nigdy nie musiała sama gotować to i nie ma tej umiejętności. Inna sprawa, że jakoś nikt nie garnął się by ją tego uczyć, więc co ona będzie się wysilać. Nad zadanym jej pytaniem musiała się chwile zastanowić. W końcu machnęła ręką.
-Wiesz co lubię - powiedziała tylko i zniknęła w korytarzu.
Słowo 'wszystko' byłoby dobrym określenie na to co lubi Abigail. Chociaż ona też ma coś szczególnego i łatwego wręcz. Wzięła garnek, wlała wodę i gotowała. Dorzuciła makaron. Podsmażyła mięso na patelni. Dodała pomidory z puszki, przyprawy i mieszała przez chwilę. Mniejsza ilość makaronu dała do zielonej miski, większą na talerz, polała po równo sosem. Resztę zostawiła dla reszty. Może się skuszą. Brudne naczynia włożyła do zlewu. Jest zbyt zmęczona by teraz zmywać.
Abi w tym czasie przemierzała korytarze instytutu. Tak, nie byłaby sobą gdyby nie przeszła przy okazji koło pokoju Alec’a gdzie panowała teraz cisza. Mimo zmęczenia uśmiech znowu zawitał na jej ustach. Gdy już mniej więcej wyglądała jak człowiek wróciła do kuchni gdzie stało gotowe danie.
-Jak zawsze strzał w dziesiątkę - pochwaliła łapiąc talerz.
- W końcu myślimy tak samo.-usiadła przy stole. Zaczęła mieszać sos z makaronem w przeciwieństwie do Abi. Niby robią praktycznie to samo, ale niektóre nawyki mają różne.
-Ciszej się zrobiło, nie?- I ponownie głośny lęk Aleca. Kurde Magnus jest niewyżyty.- Cofam to. Chyba druga runda…
Wesoło zajadała się makaronem. Słysząc jęki pokręciła głową.
-Mam nadzieję, że trzeciej nie będzie, jednak mam ochotę spać tej nocy - wtedy coś zwróciło jej uwagę - Ok, pozbył się Izzy, Jace’a i nas, ale jak nakłonił Maryse by zostać sam w instytucie?
Kolejne jęki zaczęły denerwować Abi i potęgowały chęć by wparować im do pokoju. Co jak co, ale zmęczona Abigail to zła Abigail.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz