*Jesteś nowy? Odsyłam do zakładki "RPG ^^" byś przeczytał wstęp i wcześniejsze części xD*
-Albo to już trzecia, czy czwarta-zadziała się. - Też bym chciała spać tej nocy, więc jak jest już dorosły to może też odpowiedzialny za swoje młodsze rodzeństwo- O wilku mowa, akurat do kuchni weszła Isabell wyraźnie radosną.- Jaka szczęśliwa Izzy.-spojrzała porozumiewawczo z Abi. Dziewczyna usiadła z reszta- Co u Simona?
Abigail widząc spojrzenie rozpromienionej jak słońce Izzy już doskonale wiedziała co działo się u Simona. Dlaczego wszyscy mają obiekty westchnień, jakiekolwiek amebowate by mnie były, a ona nie. Tak Abi powoli łapała doła ze zmęczenia. Co było zrozumiałe. Była prawie pierwsza w nocy, wszyscy są rozbudzenie jak w południe, a temat rozmowy to czy Magnus zostanie jutro na śniadaniu. Dziewczyna mimowolnie ziewnęła.
-Jeszcze nie skończyli?-spytała Izzy. Jej siostra zaprzeczyła.
-Jak jesteś głodna to jest obiad- młodsza Lightwood'owa zrobiła jak siostra powiedziała. Jadły w milczenie. Chwile później zakończyły się jęki, za to słyszała kroki.
- Przez Ciebie nie mam już sił i tyłek mnie boli- żalił się Alec
-Sam chciałeś więcej. Rano będzie lepiej- objął chłopaka ręka w pasie. Weszli do kuchni. Popatrzyła na dziewczyny- Mówiłeś, ze się sióstr pozbyłeś. Patrzyły się na nich. Oboje ubrani tylko w spodniach z mierzwionymi włosami. Już Alec miał coś powiedzieć, lecz Abi zaczęła.
-Po pierwsze: niezłe zerżnięcie Magnus.
Alec cały czerwony zaczął zabijać ją wzrokiem. Magnus za to uśmiechnął się kocio.
-Dzięki - odparł.
-Po drugie - tu spojrzała na nich dobitnie - czy to jak trzasnęłam drzwiami nie było dość wymowne, że już jesteśmy.
Alec dalej w kolorze dorodnego pomidora patrzył wszędzie tylko nie na zebranych w pokoju. Magnus natomiast widząc spagetti bezceremonialnie i bez najmniejszego skrepowania wziął trochę przysiadł się do dziewczyn.
-Abigail!-powiedział oburzony jej zachowaniem. Później spojrzał na Izzy.
-Na mnie nie patrz, nie dawno przyszłam - uspawiedliwiła się. Ostatecznie wzrok stanął na drugiej siostrze
-Cecilia....- oho. ...zaczął pełnym imieniem, znaczy, ze zaczyna się gadanie.-miałaś byś później.
- Nie moja winą, ze skończyliśmy wcześniej niż myślałam. I tak wam nie przeszkadzałyśmy.-jest tylko rok starszy, a zachowuje się jakby był 10 lat starszy. Jak Magnus z nim wytrzymuje.
-Alexandrze daj im spokój i tak długo ich nie było.- Bane z prośbą spojrzał na kochanka.
-Nie piekl się tak Alec. Złość piękności szkodzi - powiedziała Abi całkowicie ignorując jego mordercze spojrzenia. Byli w tym samym wieku. On ledwie miesiąc starszy, a ma się za nie wiadomo kogo. Oczywiście po słowach Magnusa uspokoił się i usiadł koło niego. Abigail znowu ziewnęłą słuchając wznowionej rozmowy Sissi i Izzy.
Rozmowy z Izzy są świetne. Zawsze się dogadywały. Aczkolwiek kiedy spojrzała na Ani zrozumiała, że jest zmęczona i to bardzo. Wstała od stołu i wzięła po skończonym posiłku naczynia. Położyła je z pozostałością do zlewu. Jutro ktoś to posprząta.
-Dobra Abi, Izzy idziemy spać już późno.- Herondale pokazała jej dziękując uśmiech. Wstała od stołu i wyszły z kuchni. Ruszyły na piętro do pokoi, gdy akurat wchodził Jace. Pewność siebie Sissi obniżył się natychmiastowo. Miała do niego słabość. Chociaż ich początki nie były łatwe. W przeciwieństwie do swojej siostry Sissi nie mogła go bliżej poznać, by się otworzył. Dopiero Alec tego dokonał. A Cecilia zaprzyjazniła się z Abigail i zostały parabatai. W następnym roku ich bracia także tego dokonali. Wtedy Jessi ją irytować, a od pewnego czasu te uczucie zmieniło się. Myślała, że da radę mu powiedzieć. Jednakże wtedy pojawiła się ona.
Tak, była bardzo wdzięczna Sissi. Widząc swojego brata uśmiechnęła się i złapała go zanim ten skierował się do kuchni.
-Zanim tam pójdziesz chcę cię tylko poinformować, że mamy gościa - powiedział dobrze wiedząc, że Jace zrozumie. Nie pomyliła się bo brat zaraz zrobił w tył zwrot i zniknął na piętrze. Wtedy dopiero Abi się skrzywiła.
-Boże, coś mnie skręca gdy myślę, że był u tej ameby - tu spojrzała na swoją parabatai. Doskonale wiedziała co tu się kroi i, że ich wspólna nienawiść do Clary dodaje dziewczynie sił.
Zielonooka ciężko westchnęła. Chciała powiedzieć parę rzeczy na głos, ale się powstrzymała. Nie to, że nie lubiła Clary tylko weszła w nasze życie jakby nigdy nic i myśli, że tak jest super. Była trochę zazdrosna, bo odkąd "przyszła" Jace mało czasu spędza z rodziną. Fakt faktem plotka, że Jace to jej brat okazał się kłamstwem zaniepokoiło ją. Gdy jeszcze myślała, iż są spokrewnieni cieszyła się, teraz po powrocie z Idrisu stała się bardziej markotna. Nie tylko z powodu śmierci najmłodszego brata, ale i Jace'a.
Widząc to jaka Sissi stała się osowiała zgarnęła ją do swojego pokoju i zamknęła drzwi. Ona nie lubiła Clary całym sercem. Nie dość, że wyskakuje znikąd to potem ten strach, że jest jej siostrą. Co prawda o bracie nie miała wysokiego mniemania, ale to był jej brat. Jednak widziała to jak cała sytuacja boli brązowowłosą. Proszę was, w przeciwieństwie do Jace’a, Abi nie była ślepa. Nawet jakby była to Cecilie była jej parabatai, czuła to co się dzieje.
-Dobra koniec. Pomogę ci - powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
Wiedziała, że Abi nie znosila Clary. Zdziwiła się, kiedy pociągnęła ją do swojego pokoju. Tym bardziej słowa 'pomogę Ci'.
- Co? W czym?
-Nie oszukasz mnie. Widzę jak patrzysz na mojego brata. Tak się składa, że ja nie lubię ameby, znaczy Clary, a tobie jej obecność jest nie na rękę. Jako wspierający się parabatai razem się jej pozbądźmy - powiedziała z tym swoim uśmiechem zwiastującym kłopoty. Gwoli ścisłości jej pomysły zawsze wpędzały je obie w duże tarapaty.
Przejrzala ją. Powiedziała całą prawdę. Chciałaby, żeby tak było, ale nie można się tak po prostu pozbyć.
-Jakbyś to zrobiła, co? Nie da się normalnie "się kogoś pozbyć"- zkrzyżowała ramiona na piersi. Jak Abi coś wymyśli to zwiastuje nie szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz