No wiec ten... wstawiam to tez tu. Wcześniej zapomniałam, ale nadrabiam błąd bo nudny wykład... rozumiecie xd
*************************************
Blondyn siedział na kanapie z piwem w ręku i patrzył jak jego przyjaciel dość odważnie rozmawiał z jakąś dziewczyną. Zawsze go to bolało. Zawsze gdy Dominik obdarzał większym zainteresowaniem jakąś dziewczynę. Teraz jednak szatan był pijany, a sam ten fakt uspokajał trochę Michała. To znaczy że nie pójdą za daleko bo blondyn będzie mógł ich przypilnować. Chłopak odrzucił długie włosy do tylu i wziął kolejny łyk piwa. Ta impreza organizowana była z rozmachem jeśli chodzi o alkohol. Jego przyjaciel się nie oszczędzał. Pił ile mógł i na pewno już nie wie co się wokół niego w ogóle dzieje. Michał pił mniej tylko po to by po wszystkim oboje trafili do swoich domów, a nie spali gdzieś na chodniku cali zarzygani. Jego spojrzenie bezwiednie znowu powędrowało do szatana i cycatej blondynki. Michał jej nie znał, ale denerwowało go samo patrzenie na nią. Co na to poradzić? Już od dawna darzył swojego przyjaciela uczuciem zupełnie innym niż powinien. To było nieodwzajemnione, ale mimo to Michał nie odstępował Dominika na krok. Był trochę żałosny... Liczył na coś co nie może się zdarzyć. Dziewczyna odeszła od chłopaka, a tamten uśmiechniętych wrócił do blondyna spokojnie siadając obok na kanapie. Na ręku miał cyfr... Dostał jej telefon! Kolejny? Na każdej imprezie dostawał przynajmniej dwa. Niby normalka, ale w Michale i tak się zagotowało. Ukrył to pod spokojnym uśmiechem posłanym do szatyna, który chwalił się dumny ze zdobyczy. Czekała ich długa noc...
Pod drzwiami mieszkania Dominika znaleźli się grubo po północy. Blondyn sięgnął do kieszeni przyjaciela po klucze. Jak zawsze ulokowane były w tylnej kieszeni na tyłku.
-Powinieneś naprawdę nosi je gdzie indziej - mruknął pod nosem blondyn wyjmując powoli klucze i otwierając drzwi. Dominik oczywiście nie był w stanie samemu otworzyć domu...
Mieszkanie było puste, jego rodzice wyjechali. Długowłosy poprowadził szatyna do pokoju. Chciał zostawić go na łóżku i sobie iść. Niestety Dominik miał inne plany. Pociągnął Michała przygniatając sobą do materaca. Poczuł, że przyjaciel się o niego ociera i usłyszał jego pomruk. Dominik był już twardy i blondyn poczuł to przez materiał.
-Serio stary? - spytał cicho i próbował go z siebie zepchnąć - aż tak masz ochotę poruchać? - dodał gdy poczuł zimną rękę szatyna pod swoją koszulką. Sunęła po jego skórze powoli starając się jednocześnie pozbyć ubrania blondyna. Przyjaciel westchnął i zaczął odpychać Dominika. Był jednak drobniejszej budowy, a szatyn dwóch kilogramów nie ważył. Chłopak który go trzymał był pijany, ale dalej silny i ciężki, więc wszystko co mógł zrobić blondyn to lekkie szamotanie się pod przyjacielem. No i oczywiście musiał przypadkowo się o niego otrzeć. Bo jakby mogło być inaczej... Zasłonił usta by uniknąć jakichkolwiek niechcianych odgłosów. W głowie huczało mu, że musi to przerwać. Gdzieś w głębi jednak mu się to aż za bardzo podobało. Dlatego też przestał odpychać Dominika i miał tylko nadzieje, że przyjaciel nie zapomni tego razem z nadejściem następnego dnia. Może teraz zrobić coś czego zawsze pragnął. Wiedział, że nie powinien bo to prawie jak wykorzystanie. W końcu szatyn nie wie co się wokół niego dzieje. No, ale Dominik sam zaczął...
Gdy przyjaciel zaczął całować go po szyi Michał uległ już całkowicie. Szatyn podjął nieudolne próby pozbycia się koszulki chłopaka, który w myślach powtarzał sobie, że wszystko jest dobrze i tak jak powinno być. Zauważył starania Dominika i pośpieszył z pomocą. Wkrótce prawie wszystkie ubrania, zarówno jego jak i szatyna leżały porozrzucane na ziemi. Dominik był wyraźnie zniecierpliwiony i nie miał zamiaru bawić się w żadne gry wstępne. Szybkie tempo wydarzeń lekko speszyło jego przyjaciela, ale starał się dostosować do szatyna dobierającego się do jego tyłka. Gdy więc chłopakowi zostały podsunięte palce nie musiał długo zastanawiać się o co chodzi. Rozumiał... Uchylił wargi biorąc w usta wystawione palce, przesuwając po nich językiem. Cały czas patrzył przyjacielowi prosto w oczy... Dominikowi wyraźnie się to spodobało, co można było wywnioskować po wydarzeniach między jego nogami. Nie trwało to jednak długo. Gdy palce były gotowe szatyn zabrał je w okolice wejścia blondyna nie czekając na nic i wkładając pierwszy.
"Nieprzyjemne uczucie" przemknęło przez myśl Michała. Pijany chłopak zaczął błądzić po szyi Michała ustami, przygryzał ją, a nawet zrobił mu malinkę... W widocznym miejscu. Blondyn już widział te plotki i spekulacje ludzi... Szybko jednak przestał się tym przejmować skupiając na poruszającym w jego wnętrzu palcu. Zaraz dołączył do niego następny. to wywołało jęk blondyna. Przeniósł rękę na usta by to uciszyć co znowu nie spodobało się Dominikowi. Ręka Michała została siłą zabrana i wraz z drugą przytrzymana nad jego głową dość mocno. Dominik trzymając jedną ręka nadgarstki przyjaciela, drugą rozciągał go w tym momencie dokładając trzeci palec. Teraz to blondyn zrobił się niecierpliwy. Długo czekał na tą chwilę i nie chciał tego przeciągać. Dlatego tym bardziej uśmiechnął się widząc, że Dominik zdejmuje ostatnią pozostałą część swojej garderoby, bokserki. Michał spojrzał w dół i zawahał się, a przez jego myśli przeszło tylko jedno słowo... "Duży". Znowu chciały najść go wątpliwości, ale stanowczo odgonił je od siebie.
Szatyn rozłożył bardziej nogi przyjaciela i wszedł w niego dość mocnym ruchem. Michał krzyknął i szarpnął się. Początki zawsze bolały, więc starał się uspokoić. Zacisnął oczy jakby miało to coś pomóc. Dominik na szczęście nie zaczął się poruszać od razu co dało jego przyjacielowi czas na oswojenie się i przywyknięcie. Szybko jednak szatyn poruszył biodrami zniecierpliwiony co oznaczało koniec czasu na przyzwyczajenie. Michał odchylił głowę do tyłu i wydał z siebie jęk. Dominik wykorzystał sytuację znowu dobierając się do szyi przyjaciela. Blondyn był zadowolony chociaż nie chciał by odbyło się to takich okolicznościach. Po pijaki to najgorsza możliwa okazja... W tej chwili wyłączył myślenie, całkowicie oddając się przyjemności. Dominik przyspieszył, co tylko ułatwiło sprawę Michałowi. Przestał myśleć o następnych dniach, zmartwieniach i ewentualnych złych konsekwencjach. Z ust blondyna wydobywały się jęki na które Dominik tylko uśmiechał się i przyspieszał. Przyjemność jaką oboje czuli była obezwładniająca. Pochłaniała każda komórkę ich ciał. To wszystko narastało i z biegiem czasu Michał poczuł, że jest na granicy. Tej cienkiej granicy, którą był w stanie przekroczyć dzięki pojedynczemu dotykowi czy pchnięciu szatyna. Zaraz po tym doszedł wyginając się w łuk z jękiem. Niewiele więcej było potrzebne Dominikowi by skończył brudząc przyjaciela. Padli koło siebie dysząc ciężko zmęczeni, ale pełni satysfakcji...
Szatyn zaraz po wszystkim zasnął jak niemowlak. Pomógł mu oczywiście alkohol we krwi. Blondyna za to zaczęło dopadać poczucie winny. Odgonił je od siebie uśmiechając się szeroko. Był przekonany, że teraz relacja z przyjacielem zmieni się na taką jak on sam chciał już od dawna. W końcu wstał uświadamiając sobie, że co jak co, ale nie może zostać tu na noc. Ubrał się nawet szybko i wyszedł zamykając drzwi do mieszkania drugim kluczem. Dominik nie był w stanie sam ich zamknąć..
Pierwsze co zrobił po powrocie do domu to zaliczył łaziankę gdzie umył się. Dopiero później padł na łóżko myśląc o wydarzeniach dnia dzisiejszego, a raczej dzisiejszej nocy. Uważał, że teraz może być już tylko lepiej... W końcu co może pójść nie tak...
Następnego dnia Dominik wstał z bólem głowy i brakiem ochoty by ruszyć się z łóżka, a co za tym idzie z cichego mieszkania. Oczywiście w związku z tym do szkoły nie dotarł. Po wzięciu proszków na kaca znowu zasnął jakby nigdy nic. Michał natomiast cały w skowronkach dotarł do tego więzienia dla nastolatków, które podobno ma im pomagać. Raczej często zwyczajnie szkodzi... Blondyn nie zastał przyjaciela, ale po takiej imprezie mógł się tego spodziewać. Nie narzekał. Miał naprawdę świetny humor i nic nie mogło mu go zepsuć.
Na każdych zajęciach robił dokładne notatki i pilnie słuchał tego co mówią nauczyciele by zaraz po lekcjach znaleźć się pod drzwiami domu przyjaciela. Wszedł wołając go. Szatyn zdążył się już pozbierać i teraz był już w stanie używalności. Zaczęło się przekazywanie wiadomości z lekcji i tych towarzyskich, pokazywanie notek. Nikt jednak nie poruszał bardzo ważnego tematu. A blondyn czekał aż Dominik to zrobi... pierwszy. Zbliżał się wieczór, a ten moment nie następował...
W końcu za oknem zrobiło się ciemniej i Michał powiedział dość. Sam zaczął temat. Najpierw powoli...
-Dominik to co wczoraj się stało.... - mruknął patrząc na przyjaciela uważnie. Ten podniósł na niego wzrok lekko zdziwiony.
-Co się stało? Zrobiłem coś? - spytał najpewniej bojąc się, że wygłupił się w tłumie, nie pamięta tego, a cała szkoła mówi tylko o nim. Michał zauważył zmieszanie przyjaciela. Domyślił się, że nic nie pamięta. No,ale postanowił to ciągnąć... Musi. Skoro coś się wydarzyło, znaczy, że on coś czuj,e a jedynie nie zdaje sobie z tego sprawy lub nie chce zdawać sobie sprawy... Nabrał odwagi, spojrzał przyjacielowi w oczy i pochylił się do przodu zaczynając pocałunek. Czuł jak szatyn nieruchomieje w szoku, ale nie odsunął się. Za to zrobił to Dominik po wyjściu z pierwszego osłupienia. Odsunął się i to aż wstając z łóżka na którym siedzieli razem nad zeszytami. Michał spojrzał na niego z nadzieją w oczach.
-Wczoraj mi się bardzo podobało... Podobasz mi się już od dawna, ale zawsze były jakieś dziewczyny i ty wydawałeś się niezainteresowany, więc nie zaczynałem tematu... A teraz...- mruknął chłopak czekając na reakcję szatyna. Długo nie musiał czekać... Przyjaciel spojrzał na Michała z wyrazem obrzydzenia wypisanym na twarzy.
-Porąbało cię! Nigdy nie widziałem w tobie nikogo więcej jak przyjaciela... A ty!? Ja nie jestem pedałem! Mam dziewczynę, a chłopcy całkowicie mnie nie interesują. Jak mogłeś coś takiego pomyśleć!? Cokolwiek stało się wczoraj nic nie znaczyło... Byłem pijany! Bardzo pijany! -krzyknął Dominik wyraźnie zły. Michał skurczył się wręcz w sobie słysząc jego słowa - zakochałeś się we mnie? Jesteśmy czy raczej byliśmy przyjaciółmi. Nie wierzę... Zdecydowanie BYLIŚMY przyjaciółmi. Nie zbliżaj się do mnie! Wyjdź! - skończył pokazując drzwi i wyganiając blondyna wzrokiem. Ten nie wiedząc co jeszcze mógłby zrobić zwyczajnie złapał rzeczy i uciekł z mieszkania przyjaciela.
Następnego dnia Dominik odsuwał go jak mógł i unikał zasłaniając się każdą osobą w szkole. Sytuacja ta utrzymywała się pierwszy, drugi, trzeci dzień... Zmieniła się w tydzień, ten w dwa tygodnie. To wszystko przytłaczało blondyna. Zaczął omijać zajęcia, nie zjawiał się w szkole. Znajomi stracili z nim kontakt w stu procentach. Michał zaczął zamykać się też przed rodziną. Izolował się od świata.
Po miesiącu nareszcie opuścił swój azyl. Udał się do baru. Przy barze poznał kilka osób. Widział ich pierwszy raz w życiu... nie znał wcale... Wypił naprawdę dużo... Ledwo trzymał się na nogach. Był w kiepskim stanie. Zaczął się chwalić swoimi umiejętnościami wspinaczkowymi. Michał faktycznie był w tym dobry... Wicemistrz polski we wspinaczce to nie tak mało... Był dumny ze swoich umiejętności. W pewnym momencie jeden z mężczyzn siedzący przy barze i nie mniej upity od Michała zaproponował zakład, że chłopak nie da rady przeskoczyć z dachu jednego bloku na dach sąsiedniego. Michał nie myślał wiele, gdy usłyszał adres i zakład przyjął... Znał go naprawdę dobrze bo było on miejscem zamieszkania jego byłego przyjaciela. Budynki były naprawdę blisko... Nie bał się. Często tam skakał z nudów, a Dominik siedział na jednym z dachów patrząc. Lubił patrzeć na wyczyny Michała...
Chwilę później byli już na dachu pierwszego. Pogoda była dobra. Nawet budowa dachu działała na korzyść blondyna. Gdyby był trzeźwy nie byłoby to dla niego żadnym wyzwaniem...
No, ale nie był trzeźwy... Budynek miał dziesięć pięter... To nie była zabawa, ale żaden nie był na tyle myślący w tym momencie by powiedzieć stop.
Michał wykonał skok... Potem było już tylko gorzej. Nieodpowiednio złapał się krawędzi dachu. Jego koordynacja ruchowa spadła znacząco przez zamroczenie alkoholem. Nie miał siły podciągnąc się na górę, ani nie mógł się nigdzie podeprzeć. W końcu nie dał rady. Ręce nie mogły utrzymać jego ciężaru. Zsunął się i poleciał w dół. Na spotkanie z asfaltem. Miał spowolnione myślenie. Nim w ogóle zrozumiał co się dzieje było po wszystkim.
Chwilę później można było usłyszeć odgłos syren i zobaczyć tłumek gapiów zebrany wokoło dziwnie powykręcanego ciała na chodniku....
Jego cierpienie skończyło się w niespodziewany sposób. Nie pojawi się już w szkole... Nie uśmiechnie się do przyjaciela, czy nie spojrzy na niego z ta ukrytą głęboko w oczach miłością... To koniec.
--------------------------------------------
Dominik poderwał się do siadu dysząc ciężko jak po biegu. Obudziła go syrena za oknem. Głośna i namolna. Podbiegł do okna łapiąc po drodze telefon i spojrzał dziewięć pięter w dół. Z tej wysokości niewiele widział. Było ciemno, a na dole był tłumek gapiów. Wybrał jedyny kontakt wyciągnięty na ekran główny i przyłożył aparat do ucha. Słuchał monotonnego, przerywanego sygnały. Czekał długo stresując się coraz bardziej. W końcu ktoś odebrał. Długo panowała cisza. Po drugiej stronie słychać było jak ktoś się przewraca.
-Czego chcesz Dominik? Jest środek nocy - usłyszał w końcu szatyn na co odetchnął z ulgą.
-Nic skarbie. Widzimy się jutro w szkole, prawda? - spytał uśmiechając się mimowolnie. Znowu zapadła chwilowa cisza.
-Jesteś wariatem - usłyszał nareszcie głos który miał do niego ewidentną pretensję za pobudkę z błahego powodu.
-Też cie kocham Michał - mruknął ze śmiechem szatyn - Dobranoc.
~Alex