*Jesteś nowy? Odsyłam do zakładki "RPG ^^" byś przeczytał wstęp i wcześniejsze części xD*
Kto nie słyszał o Raphaelu. Przywódca nowojorskiego klanu wampirów, który nie raz pomagał Nefilim.
-Macie go mnie jeszcze jakaś sprawę - powiedział Raphael, gdy dziewczyny zbierały się do wyjścia.
-Jak zawsze dobra intuicja - stwierdziła Abi - Owszem, jest sprawa. Dotyczy ona Clary, a raczej jej cichego i bliskiego zejścia zejścia tego świata.
Wampir wydawał się zainteresowany słowami Abigail. Dziewczyna przystąpiła, więc do wyjaśniania sytuacji i roli wampirów w całym przedsięwzięciu. Po usłyszeniu wszystkiego Raphael uśmiechnął się.
-Podoba mi się pomysł i jestem chętny do współpracy, ale... - Wampir uśmiechnął się chytrze.
"Zawsze miski być jakieś 》ale《" pomyślała Abi. Z Dziećmi Nocy bez interesu się nie dogadasz.
-Wiec czego chcesz w zamian, Raphaelu? - dziewczyna była ciekawa co chłopak wymyślił.
-W zamian chce byście wydały mi Simona, oczywiście.
"No tak, teraz mamy problem" przeszło Abigail przez myśl.
Propozycja Raphaela była dość jasna. Wiedziała, że tak będzie, bo Simon jako wampir może przebywać na słońcu, dlatego jest nazywany "Chodzący za Dnia". Również odpowiedź była oczywista. Sissi pomyślała o Isabelle. Nie mogła mogła do tego dopuścić.
-Wybacz Raphaelu, ale nie możemy tego zrobić - powiedziała.
Abigail dobrze wiedziała, że nie mogą tego zrobić.
-Tak jak powiedziała Sissi, nie możemy.
Raphael pokręcił głową. Jak widać nie miały tu czego szukać.
-W takim razie nie macie nic ciekawego do zaoferowania - powiedział wampir - Miło było was spotkać. Zaraz ktoś odprowadzić was do wyjścia.
Mówiąc Mówiąc to Raphael machnął na jakiegoś wampira z boku. Dziewczyny ruszyły na nim korytarzem.
"Teraz jesteśmy w punkcie wyjścia" pomyślała Abi.
Wyszły z hotelu w milczeniu. Po raz pierwszy żadna nie wiedziała co powiedzieć, chociaż wewnętrznie wiedziały co myśli druga. Skoro wampiry odpadają to trzeba wymyślić coś innego. Sissi nie chciała śmierci Clary, tylko żeby się odsunęła. Nic więcej. Cóż....życie nastolatki jest trudne, ale życie nastoletniej Nocnej Łowczyni jeszcze gorsze. Wyszły akurat przez (o dziwo) pusty park, kiedy usłyszały krzyki. Odruchowo ruszyły w tamtym kierunku. To co ujrzały je przeraziło. Krzyk należał do dość młodego Dziecka Lilith. Można było poznać po ubiorze. Był podniesiony i duszony przez kogoś. Wysoki, dobrze zbudowany chłopak. Gole przez ramiona zdobiły runy. Gdyby ni te bardzo jasne, prawie włosy, poznaliśmy go bez zawahania. Tej osoby właśnie wszyscy szukali. Ten, który wszystkich oszukał oraz odebrał najbliższych. Obie były zaskoczone jego widokiem. Cecile powiedziała....
-Sebastian....
Znowu trzeba szukać innego sposobu. I po co baby obrazu zabijać. Słowo pozbyć może mieć koła znaczeń. Ja bym ją wysłała na księżyc jak by była taka możliwość. Nie ma więc szukamy dalej. Może jakby ją zmienić w wilkołaki to by się usunęła. Nie, który wilkołak nam pomoże. Wszyscy kochają Clary. Z zamyślenia wyrwał ją krzyk. Jak się okazało młodego czarownika. Nie trudno było poznać osobę duszącą. Te włosy, każdy Nocny Łowca je pozna. Co ty robi Sebastian? Nie miały chyba stać bezczynnie. Abi spojrzała pytający na Sissi.
Sissi miała mord w oczach. On zabił Max'a. On zabił jej młodszego braciszka. Nie mogła mu wybaczyć. Chciała zemsty.
-Jonathan!-Nazwała co prawdziwym imieniem. On odwrócił się i puścił małego czarownika. Cecilie odbyła serafinskiego ostrza. Na jego minie gościło zdziwienie. Objął wzrokiem najpierw Abi, a potem na Sissi
-Herondale....Lightwood.... - same wypowiedziane słowa z jego ust zdenerwowały Sissi. W jednej chwili Sebastian ucieka, a w drugiej zielonooka za nim pędzi. Abigail oczywiście krzyczała, żeby go zostawiła. Jednak ona jej nie posłuchała. Biegła za nim, kiedy była blisko chciała się zamachnąć. Wtedy usłyszała czyjś głos w głowie. Był znajomy...lecz to nie możliwe. Powiedział tylko "Nie...". Zatrzymała się. Miała łzy w oczach. Miała gdzieś syna Valentine. Padła na kolana. Ciężko oddychała. Wspomnienia z tamtej nocy wróciły. Czekała tam, aż przebiegła do niej Abi.
Gdy Sissi popędziła za Sebastianem pierwsze co jej wpadło do głowy to “Alec mnie zabije”. Ruszyła biegiem za swoją parabatai. Cecilie goniła chłopaka po całym parku. Naprawdę przelecieli chyba cały wszeż, wzdłuż i jeszcze na skos. W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała się gwałtownie i opadła na kolana. Abi od razu do niej podbiegła. Sissi płakała i chyba nie było z nią najlepiej. Sebastian gdzieś zniknął. Abigail pochyliła się i zaczeła uspokajać Cecilie.
Gdy w końcu się uspokoiła była trochę zła na siebie. Dała się ponieść emocjom. To się nie powinno zdarzyć. Trzeba powiedzieć reszcie, że widziały Sebastiana. Wracały właśnie w milczeniu przez mniejsze uliczki, kiedy usłyszały ciche odgłosy z końca zaułka. Sissi podeszła w tamtym kierunku. Leżało zwykle pudło. Otworzyła je lekko, a jej oczom ukazał się kot o złotawej sierści z białymi plamami i skarpetkami na nogach. Po wielkości można było stwierdzić, iż był młody. Z całego jego wyglądu najbardziej rzucali się złote niczym złoto oczy. Zza ramienia dziewczyny od razu rzuciła się Abi.
Sissi udało udaliśmy uspokoić, wiec ruszyły w drogę powrotną. W jednej z bocznych uliczek Cecilie nagle skręcił i powoli podeszła do jakiegoś pudła. Abi patrzyła jak dziewczyna je otwiera. Usłyszała, że coś w środku miałkneło. Nim Sissi zdążyła mrugnąć Abigail była była już była już przed pudełkiem podziwiając słodkiego kotka. Zachwycała się nim i jego przyjacielem. W pudełku siedział bowiem puszysty szczeniak. Przypominał haskiego, nawet jedno oko miał brązowe, a drugie niebieskie. Sama słodycz.
-Boże, jakie one są słodkie. Dwa małe cudeńka.
-One? Przecież jest tu tylko - spojrzała ponownie na pudełko i się przeraziła.- Co tu robi pies? Nie było go tu?!- szczeniak szczeknął i z machającym ogonkiem wyszedł z prowizorycznego domku. Doczłapał się małymi łapkami na kolana zielonookiej. Sissi nie mogła się oprzeć zwierzęciu. Lubiła wszystkie, ale w rywalizacji pomiędzy psami i kotami wolała tych pierwszych. Spojrzała na Abi błagalnym wzrokiem.
-Abi~
niedziela, 30 sierpnia 2015
piątek, 7 sierpnia 2015
KnB ~other story~ Rozdział 19.5 "Szczęśliwe święta z dodatkiem smutku"
~*~
-Haa~! Tyle tu fajnych rzeczy, prawda Kushina?!
-Prawda, a do tego te promocje w sklepach....
-...i jedzenie na stoiskach!- roześmiałyśmy się obie. Tydzień przedświąteczny to najbardziej ruchliwe dni w mieście. Skuszone sklepowymi obniżkami wybrałyśmy się z Kiyo na małe...no dobra, większe zakupy. Mamy już 20 grudnia, więc najwyższa pora nabyć dla wszystkich prezenty gwiazdkowe i nie będą mnie tyle kosztować. W tym roku rodzina moja i Sei będą razem świętować, dlatego to dla mnie duża szansa na zaciśnięcie się wspólnych więzów. Bardzo się z tego cieszę, bo przez trzy lata pod rząd ten czas spędzałam sama. Wspólne święta...jak to brzmi. Właśnie, jeśli chodzi o wigilie to mam jeszcze jedno ważne święto. Zapomniałam o tym! Przecież dwa dni wcześniej są....
-Kiyo pójdziemy do innych sklepów, muszę kupić jeszcze jeden prezent
-Pewnie, a dla kogo kupujesz?- zarumieniłam się lekko
-...
-Nie kupiłaś mu już?
-To nie na święta.
~*~
-Dobra- patrzę ponownie na tę samą stronę- Jeszcze 2 łyżeczki cukru waniliowego i jajko- Wykorzystuje ostatnią wolną chwilę, by to upiec. To już jutro. Całą noc szukałam tego przepisu, więc musi być idealnie. Nie mogło być za słodkie, bo niezbyt przepada.
-Kushina?- W pierwszej chwili pomyślałam, że to moja mama, ale nie, ten głos był bardziej delikatny, jak kołysanka grana na fortepianie. Odwróciłam się powoli w kierunku drzwi lekko zdziwiona, przecież nie powinno być nikogo w domu. Ostatnio to bardzo trudne przebywać samemu w domu. Odzwyczaiłam się mieszkać z tyloma osobami, no Sei to wyjątek. Wracając do postaci w progu, poznałam te mowę.
-Akashi-san, co Pani tak wcześnie jest w domu?
-Wcześniej wróciłam- Podeszła bliżej mnie. Czasami zastanawiałam się, jak ona to robi, że wygląda tak pięknie i młodo. Ciekawe jak by wyglądała jej córka, gdyby ją miała, na pewno miała by po niej urodę.- Robisz ciasto Kushina?- Uśmiechnęła się do mnie, a ja przytaknęłam- Ucieszy się
-S-skąd Pani wie, że....
-chodzi o mojego syna?- Widać po kim Sei tak na prawdę odziedziczył logiczne myślenie.- To dość proste, poza tym są jutro jego urodziny. Pewnie sam o nich zapomniał, więc jestem uszczęśliwiona, iż o tym pamiętasz Kushina
-Jak mogłabym zapomnieć, w końcu on pamiętał o moich.
-Opowiadał mi- ŻE CO?! Mówił jej?! Dobra za gorąco mi na twarzy, rumieńcu znikaj mi z twarzy!- Kushina, pamiętaj o takich chwilach, każda z nich jest cenniejsza niż największe skarby świata, nawet te mało znaczące. Zachowaj je w sercu i pielęgnuj, a wyrosną z nich wspaniałe wspomnienia oraz jeszcze jednak ważna rzecz...
~*~
Dochodzi 16, za godzinę powinien przyjść. Sama siebie zdziwię, ale mam dość siedzenia samej w domu. Nawet Sei musi jeszcze załatwić rzeczy związane z klubem, jednak to ostatni taki dzień. Nie mam już nic do roboty, wszystko przygotowane, teraz czekam tylko na niego, bo będzie pierwszy. Postawiłam jeszcze tort na stole, który moim skromnym zdaniem wyszedł świetnie jak na pierwszy raz z takim złożonym przepisem. Przekładany tort miętowy z musem owocowym, przyozdobiony orzechami. Podziękuję potem Setsu za książkę, gdzie to znalazłam. Obok tego dzieła sztuki ustawiłam mój prezent. Usiadłam na krześle z rękoma skrzyżowanymi na stole, na nich była także moja głowa. Wpatrywałam się w to, co przygotowałam. Czy się ucieszy? Będzie zaskoczony? A może będzie zły? Zawahałam się na chwilę lecz potem przypomniałam sobie słowa jego matki. Na pewno się ucieszy. Przymknęłam powieki. Kto by pomyślał, że przy zrobieniu takiej małej rzeczy traci się tyle energii. Zastanawiałam się, jak by to było, gdyby ja i Sei...razem, ale jak...małżeństwo. Jego mama, byłaby wtedy też moją, wszyscy byśmy byli jedną dużą rodziną. Tak, te marzenia porwały mnie w krainę Morfeusza.
~*~
~Seijuurou~
Zostało mi tylko kilka podpisów pod papierami i mogę iść do domu. Trzeba w końcu pomóc w ostatnich przygotowaniach. Wziąłem kurtkę oraz czapkę, wyszedłem ze szkolnego kantorka. Na dworze było zimno, ale bez śniegu, szkoda. W pociągu odczytałem wiadomość od mamy, że trochę się dziś spóźni, a także, że Kushina mi pomorze. Przed te kilka dnia zauważyłem, iż obie się do siebie zbliżyły. Więcej rozmawiają i spędzają radośnie czas. Im więcej czasu przebywają ze sobą, tym więcej widzę podobieństwa. Może nie z wyglądu, a z charakteru. Gdy wróciłem zauważyłem światła dochodzące z kuchni. Poszedłem bliżej w tamtym kierunku to, co zobaczyłem zaskoczyło mnie. Na stole stał apetycznie wyglądający tort, prezent, a obok głowa, a raczej rude włosy Kushiny zasłaniające twarz. Wtedy dopiero przypomniałem sobie o urodzinach, a ona o nich pamiętała. Uśmiechnąłem się na ten widok. Potem chyba mnie usłyszała, bo podniosła głowę i zaspanym, słodkim głosem powiedziała
-Wszystkiego Najlepszego Sei.
~*~
~Kushina~
-Wszystko było przepyszne
-Podziękuj swojej córce, gdyby mi nie pomogła nic bym nie zrobiła
-Akashi-san to była dla mnie czysta przyjemność mogąc Pani pomóc.
-Dobrze, może zacznijmy rozdawać prezenty.- mój tata zawsze wpadnie na dobry pomysł. Zgodnie z tym każdy z nas dostał od każdego prezent, aczkolwiek brak obecności ojca Akashiego była dość smutna. Jego żona tłumaczyła =, mówiąc, że prowadzenie dość dużego przedsiębiorstwa wiążę się w wyrzeczeniami. Trochę przykre. Wracając, najpierw podarowałam rzeczy obojgu moich rodziców, potem matkę Sei, a na końcu jego samego. To on do mnie podszedł i szarmancko włożył mi w dłoń upominek. Rozejrzał się, czy rodzice nas nie widzą, ucałował mnie w policzek
-Wesołych świąt Kushina
-Dziękuję Sei, wesołych świąt i jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin
-Dziękuję Bardzo- Przez te zapatrywanie sobie w oczy nie zorientowaliśmy się, że zostaliśmy sami w pokoju. Rozejrzeliśmy się na boki, a Sei popatrzył górę z uśmieszkiem. Odruchowo zrobiłam to samo. Pod sufitem wisiała jedna, głupia, zielona cholera.
-Jemioła?
-Wiesz, co się robi wedle tradycji, gdy się stanie z kimś pod jemiołą, prawda Kushina?- Może pominę scenę o całowaniu...
~*~
Kiedy była w swoim pokoju po tym dość długim dniu marzyłam tylko o moim miękkim łóżku. Jednak odgłos pukania mi rozwiał moje plany. Zastanawiałam się, kto to może być o tak później porze.
-Proszę- Przez moment myślałam, ze to Sei, ale pomyliłam się o jedno pokolenie w tył.
-Dobry wieczór Kushina.
-Akashi-san, coś się stało?- Czemu była ubrana jakby gdzieś wychodziła, ja byłam w mojej ulubionej piżamie w króliczki.
-Chciałam tylko z Tobą porozmawiać. Mogę?- Kiwnęłam jej potakująco głową. Usiadła obok mnie na małej ławeczce przed toaletką.
-Chciałam Ci podziękować Kushina.
-Mnie? Za co?
-Za to jak opiekujesz się Seijuurou.- mówiła to takim spokojnym głosem
-Ja się wcale....
-Ależ ta, Kushina. To widać, że jesteście sobie bliscy i jak bardzo się wspieracie. Jak Ty go wspierasz. Niestety mnie oraz mojego męża nie ma zawsze obok, więc radzi mnie fakt, iż to właśnie Ty przy nim jesteś. Jestem z tego powody niezwykle szczęśliwa, że wybrał Ciebie. Może jeszcze tego nie dostrzegasz, ale odkąd ze sobą mieszkacie stał ię bardziej radosny, a to dzięki Tobie
-Ale ja nic nie zrobiłam...
-Po prostu jesteś. To się liczy. Oh, Kushina, ja Cię znam od małego i cieszę się, że rośniesz na piękną, mądrą i kochającą kobietę. Jesteś dla mnie jak córka, a w głębi serca chciałabym być dla Ciebie jak matka- Czy ona chce, żebym...-Ale mam też jedną prośbę
-Jaką?
-Bądź przy Seijuurou, niezależnie od sytuacji. On potrzebuje Ciebie.
-Jeśli....-odwagi Kushi!- jeśli będzie tego chciał, to go nigdy nie zostawię.
-To dobrze. Przynajmniej mogę być spokojna, że zostawię go w Twych rękach. Właściwie mam jeszcze jedną sprawę.
-Co takiego?- Sięgnęła do kieszeni płaszcza, wyjmując coś z niego. Było to małe, eleganckie, bordowe pudełko. Wzięła moją dłoń i na płasko położyła przedmiot.
- Otwórz- Rozchyliłam wieko, a oczom ukazał mi się owalne broszka. Była cała ze złota, wzór wydawał się skomplikowany, a jednak bardzo symetryczny. Posiadała małe diamenciki umiejscowione jak na róży kierunków oraz jeden wielki rubin po środku, ten kamień był przytrzymywany przez złote listki. Widać, że była to stara rzecz i niesamowicie droga. Od razu pokręciłam przecząco głową
-Akashi-san, ja....ja nie mogę jej przyjąć....
-Kushina, ta broszka jest w tej rodzinie od wieków, przykazywana z pokolenia na pokolenie. Dostałam ją od swojej świętej pamięci teściowej jak wchodziłam do tej rodziny. Powiedziała mi, bym kiedyś ją przykazała dalej, więc tak robię.
-Skąd Panie, wie, że ja....
-Kushina, obiecałaś mi, że będziesz trwać przy Seijuurou, prawda?- Kiwnęłam głową, a ona się uśmiechnęła- Właśnie dlatego Ci ją daje.- Spojrzałam ponownie na broszkę. Nie wiem, czy da mi szczęście, czy tylko zniewolenie.- Nie bój się. Ja miałam prawie tyle samo lat, co Ty, gdy ją dostałam. Nie mówię, że wiążę ze sobą olbrzymie brzemię, ale wierzę, iż dasz radę Kushina- Złapała lekko mój podbródek i uniosła ku górze. Spojrzałam jej w oczy, były takie radosne.- Pamiętaj, gdy nadejdzie pora przykaż ją następnemu pokoleniu. To twój obowiązek.
~*~
Jest środek nocy, a ja wciąż nie mogę zasnąć, po ten sprawie z broszką. Teraz leży na mojej szafce nocnej. Jutro ją głębiej schowam. Wyszłam z pokoju do kuchni po sok pomarańczowy, zawsze mi pomaga a bezsenność. Gdy miałam już wejść do salony usłyszałam przyciszone głosy. Stanęłam w połowie kroku na schodach. Te głosy należą do Sei i jego matki.
-Jeszcze raz przepraszam, że tak wcześnie wyjeżdżam Seijuurou.- jak to wyjeżdża?!
- Nie szkodzi, przynajmniej byłaś na kolacji, w porównaniu do innych.
-Nie win ojca, bardzo ciężko pracuje w firmie, byś mógł ją kiedyś przejąć.
- Rozumiem
-Mam coś dla Ciebie, Seijuurou- Usłyszałam dźwięk otwieranego pudełka, a potem coś na podobieństwo dzwonków
- Gwizdek?
-Przyda Ci się w roli kapitana.
-Dziękuje mamo.
-Nie ma za co synku- Na zegarze wybiła 3 nad ranem.- Muszę już iść.
-Uważaj na siebie, mamo- Przytuliła go do siebie.
-Ty też synku. Pamiętaj, że Cię kocham i nie tylko ja.
Gdy już wyszła chciało mi się płakać, ale będę silna. Sei wciąż stał przy drzwiach. Nie pamiętam w którym momencie do niego podeszłam i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Wróci- powiedziałam
-Dziękuję Kushina, za wszystko.
~*~
Następnego dnia oboje z Sei nakrywaliśmy do stołu na obiad. Moi rodzice jeszcze nie wrócili ze sklepu, bo oczywiście musieli zapomnieć kilka składników. Kiedy brałam się za następne kompletowaniu sztućców, zadzwonił telefon Sei. Nic sobie z tego nie robiłam, więc odwróciłam się do niego plecami.
- Słucham?...Tak, przy telefonie....Jaką?....-była tam dłuższa chwila cieszy kiedy nagle usłyszałam trzask talerza o podłogę. Szybko się odwróciłam w jego stronę. Stał niby normalnie, ale w jego oczach widziałam co innego- Do widzenia
- Co się stało Sei?!- spojrzał na mnie
-Nic, Kushina, nic
- A stłuczony talerz to nic?!
-Wróciliśmy~! Ojej, co się tu stało?
-Przez przypadek upadł mi talerz. Przepraszam.
-No trudno. Poza tym to tylko talerz.- zerknęłam na chłopaka. Miał mały uśmiech na twarzy, ale czemu mi się wydawało, że to tylko maska, a pod nią skrywa się coś o wiele gorszego?
********************
Hiii~! Kushi's back~!!
Na wstępnie wybaczcie mi brak rozdziały, ale serio wi fi na moim obozie marny i przy okazji telefon nie lubi pisać długich notek ;______;
Ale jest, 19,5~! W końcu była jedna ze scen, które miałam już zaplanowane od początku istnienia myśli na to opowiadanie. Ktoś zgadnie o którą chodzi~?^^ Albo ktoś wpadnie na pomysł o co chodzi w tytułem? Wszystkie teorie możliwe xD
Ogólne bardzo długo zajęło mi same wymyślenie tej notki, może być? Taaa....a wzięłam się za nią, gdy jest największy gorąc. Ile u Was jest stopni? U mnie 33, ale z pomocą wiatraka, nie wytrzymałabym ;___________;
Mam nadzieje, że się podoba~ Jakieś uwagi, życzenia, zażalenia na moje lenistwo, proszę w komentarzach~^^
rozpływająca się jak nutella w mojej lodówce
~Kushi~
[EDIT] Jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego jeszcze nie mogłam nic napisać, niech piszę w komentarzu z chęcią opowiem, co się stało biednej Kushi, gdy walczyła z instruktorem xDD
[EDIT2] LBA no. 3~! {dodaje tutaj xD}
1. Od kiedy blogujesz?
Od mniej więcej 2 lat~ (według wpisu prologu na starym blogu)
2. Kolekcjonujesz coś?
Hm....Kiedyś zbierałam kapsle, ale teraz nic~
3. Skąd pomysł na prowadzenie bloga?
Pytać Aleks xD
4. Jakiej piosenki najbardziej nie lubisz?
Exo- Two moons ;_______;
5. Na jakie strony internetowe wchodzisz codziennie?
Było już takie pytanie~
6. Wymień dwa ulubione słodycze
Czekolada z oreo i dorayaki z nadzieniem z anko <3
7. Masz swojego ulubionego bloga?
Mam kilka~
8. Masz zwierzęta?
Jeszcze nie, ale niedługo~^^
9. Wolisz owoce, czy warzywa?
OWOCE <3 <3
10. Ile czasu codziennie przeznaczasz na swojego bloga?
Może nie na samym blogu jako witrynie, ale w zeszycie pisząc nowe notki to spędzam przynajmniej po 2-3 godzinki~
11. Czy ty lub twój blog znajduje się jeszcze w innych miejscach w Internecie? Twitter, Facebook, Ask?
Jako osoba prywatna tak, mam fb, twittera, aska, epenpal'a, a blog jest jeszcze na wattpad'zie ^^
~*~
-Haa~! Tyle tu fajnych rzeczy, prawda Kushina?!
-Prawda, a do tego te promocje w sklepach....
-...i jedzenie na stoiskach!- roześmiałyśmy się obie. Tydzień przedświąteczny to najbardziej ruchliwe dni w mieście. Skuszone sklepowymi obniżkami wybrałyśmy się z Kiyo na małe...no dobra, większe zakupy. Mamy już 20 grudnia, więc najwyższa pora nabyć dla wszystkich prezenty gwiazdkowe i nie będą mnie tyle kosztować. W tym roku rodzina moja i Sei będą razem świętować, dlatego to dla mnie duża szansa na zaciśnięcie się wspólnych więzów. Bardzo się z tego cieszę, bo przez trzy lata pod rząd ten czas spędzałam sama. Wspólne święta...jak to brzmi. Właśnie, jeśli chodzi o wigilie to mam jeszcze jedno ważne święto. Zapomniałam o tym! Przecież dwa dni wcześniej są....
-Kiyo pójdziemy do innych sklepów, muszę kupić jeszcze jeden prezent
-Pewnie, a dla kogo kupujesz?- zarumieniłam się lekko
-...
-Nie kupiłaś mu już?
-To nie na święta.
~*~
-Dobra- patrzę ponownie na tę samą stronę- Jeszcze 2 łyżeczki cukru waniliowego i jajko- Wykorzystuje ostatnią wolną chwilę, by to upiec. To już jutro. Całą noc szukałam tego przepisu, więc musi być idealnie. Nie mogło być za słodkie, bo niezbyt przepada.
-Kushina?- W pierwszej chwili pomyślałam, że to moja mama, ale nie, ten głos był bardziej delikatny, jak kołysanka grana na fortepianie. Odwróciłam się powoli w kierunku drzwi lekko zdziwiona, przecież nie powinno być nikogo w domu. Ostatnio to bardzo trudne przebywać samemu w domu. Odzwyczaiłam się mieszkać z tyloma osobami, no Sei to wyjątek. Wracając do postaci w progu, poznałam te mowę.
-Akashi-san, co Pani tak wcześnie jest w domu?
-Wcześniej wróciłam- Podeszła bliżej mnie. Czasami zastanawiałam się, jak ona to robi, że wygląda tak pięknie i młodo. Ciekawe jak by wyglądała jej córka, gdyby ją miała, na pewno miała by po niej urodę.- Robisz ciasto Kushina?- Uśmiechnęła się do mnie, a ja przytaknęłam- Ucieszy się
-S-skąd Pani wie, że....
-chodzi o mojego syna?- Widać po kim Sei tak na prawdę odziedziczył logiczne myślenie.- To dość proste, poza tym są jutro jego urodziny. Pewnie sam o nich zapomniał, więc jestem uszczęśliwiona, iż o tym pamiętasz Kushina
-Jak mogłabym zapomnieć, w końcu on pamiętał o moich.
-Opowiadał mi- ŻE CO?! Mówił jej?! Dobra za gorąco mi na twarzy, rumieńcu znikaj mi z twarzy!- Kushina, pamiętaj o takich chwilach, każda z nich jest cenniejsza niż największe skarby świata, nawet te mało znaczące. Zachowaj je w sercu i pielęgnuj, a wyrosną z nich wspaniałe wspomnienia oraz jeszcze jednak ważna rzecz...
~*~
Dochodzi 16, za godzinę powinien przyjść. Sama siebie zdziwię, ale mam dość siedzenia samej w domu. Nawet Sei musi jeszcze załatwić rzeczy związane z klubem, jednak to ostatni taki dzień. Nie mam już nic do roboty, wszystko przygotowane, teraz czekam tylko na niego, bo będzie pierwszy. Postawiłam jeszcze tort na stole, który moim skromnym zdaniem wyszedł świetnie jak na pierwszy raz z takim złożonym przepisem. Przekładany tort miętowy z musem owocowym, przyozdobiony orzechami. Podziękuję potem Setsu za książkę, gdzie to znalazłam. Obok tego dzieła sztuki ustawiłam mój prezent. Usiadłam na krześle z rękoma skrzyżowanymi na stole, na nich była także moja głowa. Wpatrywałam się w to, co przygotowałam. Czy się ucieszy? Będzie zaskoczony? A może będzie zły? Zawahałam się na chwilę lecz potem przypomniałam sobie słowa jego matki. Na pewno się ucieszy. Przymknęłam powieki. Kto by pomyślał, że przy zrobieniu takiej małej rzeczy traci się tyle energii. Zastanawiałam się, jak by to było, gdyby ja i Sei...razem, ale jak...małżeństwo. Jego mama, byłaby wtedy też moją, wszyscy byśmy byli jedną dużą rodziną. Tak, te marzenia porwały mnie w krainę Morfeusza.
~*~
~Seijuurou~
Zostało mi tylko kilka podpisów pod papierami i mogę iść do domu. Trzeba w końcu pomóc w ostatnich przygotowaniach. Wziąłem kurtkę oraz czapkę, wyszedłem ze szkolnego kantorka. Na dworze było zimno, ale bez śniegu, szkoda. W pociągu odczytałem wiadomość od mamy, że trochę się dziś spóźni, a także, że Kushina mi pomorze. Przed te kilka dnia zauważyłem, iż obie się do siebie zbliżyły. Więcej rozmawiają i spędzają radośnie czas. Im więcej czasu przebywają ze sobą, tym więcej widzę podobieństwa. Może nie z wyglądu, a z charakteru. Gdy wróciłem zauważyłem światła dochodzące z kuchni. Poszedłem bliżej w tamtym kierunku to, co zobaczyłem zaskoczyło mnie. Na stole stał apetycznie wyglądający tort, prezent, a obok głowa, a raczej rude włosy Kushiny zasłaniające twarz. Wtedy dopiero przypomniałem sobie o urodzinach, a ona o nich pamiętała. Uśmiechnąłem się na ten widok. Potem chyba mnie usłyszała, bo podniosła głowę i zaspanym, słodkim głosem powiedziała
-Wszystkiego Najlepszego Sei.
~*~
~Kushina~
-Wszystko było przepyszne
-Podziękuj swojej córce, gdyby mi nie pomogła nic bym nie zrobiła
-Akashi-san to była dla mnie czysta przyjemność mogąc Pani pomóc.
-Dobrze, może zacznijmy rozdawać prezenty.- mój tata zawsze wpadnie na dobry pomysł. Zgodnie z tym każdy z nas dostał od każdego prezent, aczkolwiek brak obecności ojca Akashiego była dość smutna. Jego żona tłumaczyła =, mówiąc, że prowadzenie dość dużego przedsiębiorstwa wiążę się w wyrzeczeniami. Trochę przykre. Wracając, najpierw podarowałam rzeczy obojgu moich rodziców, potem matkę Sei, a na końcu jego samego. To on do mnie podszedł i szarmancko włożył mi w dłoń upominek. Rozejrzał się, czy rodzice nas nie widzą, ucałował mnie w policzek
-Wesołych świąt Kushina
-Dziękuję Sei, wesołych świąt i jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin
-Dziękuję Bardzo- Przez te zapatrywanie sobie w oczy nie zorientowaliśmy się, że zostaliśmy sami w pokoju. Rozejrzeliśmy się na boki, a Sei popatrzył górę z uśmieszkiem. Odruchowo zrobiłam to samo. Pod sufitem wisiała jedna, głupia, zielona cholera.
-Jemioła?
-Wiesz, co się robi wedle tradycji, gdy się stanie z kimś pod jemiołą, prawda Kushina?- Może pominę scenę o całowaniu...
~*~
Kiedy była w swoim pokoju po tym dość długim dniu marzyłam tylko o moim miękkim łóżku. Jednak odgłos pukania mi rozwiał moje plany. Zastanawiałam się, kto to może być o tak później porze.
-Proszę- Przez moment myślałam, ze to Sei, ale pomyliłam się o jedno pokolenie w tył.
-Dobry wieczór Kushina.
-Akashi-san, coś się stało?- Czemu była ubrana jakby gdzieś wychodziła, ja byłam w mojej ulubionej piżamie w króliczki.
-Chciałam tylko z Tobą porozmawiać. Mogę?- Kiwnęłam jej potakująco głową. Usiadła obok mnie na małej ławeczce przed toaletką.
-Chciałam Ci podziękować Kushina.
-Mnie? Za co?
-Za to jak opiekujesz się Seijuurou.- mówiła to takim spokojnym głosem
-Ja się wcale....
-Ależ ta, Kushina. To widać, że jesteście sobie bliscy i jak bardzo się wspieracie. Jak Ty go wspierasz. Niestety mnie oraz mojego męża nie ma zawsze obok, więc radzi mnie fakt, iż to właśnie Ty przy nim jesteś. Jestem z tego powody niezwykle szczęśliwa, że wybrał Ciebie. Może jeszcze tego nie dostrzegasz, ale odkąd ze sobą mieszkacie stał ię bardziej radosny, a to dzięki Tobie
-Ale ja nic nie zrobiłam...
-Po prostu jesteś. To się liczy. Oh, Kushina, ja Cię znam od małego i cieszę się, że rośniesz na piękną, mądrą i kochającą kobietę. Jesteś dla mnie jak córka, a w głębi serca chciałabym być dla Ciebie jak matka- Czy ona chce, żebym...-Ale mam też jedną prośbę
-Jaką?
-Bądź przy Seijuurou, niezależnie od sytuacji. On potrzebuje Ciebie.
-Jeśli....-odwagi Kushi!- jeśli będzie tego chciał, to go nigdy nie zostawię.
-To dobrze. Przynajmniej mogę być spokojna, że zostawię go w Twych rękach. Właściwie mam jeszcze jedną sprawę.
-Co takiego?- Sięgnęła do kieszeni płaszcza, wyjmując coś z niego. Było to małe, eleganckie, bordowe pudełko. Wzięła moją dłoń i na płasko położyła przedmiot.
- Otwórz- Rozchyliłam wieko, a oczom ukazał mi się owalne broszka. Była cała ze złota, wzór wydawał się skomplikowany, a jednak bardzo symetryczny. Posiadała małe diamenciki umiejscowione jak na róży kierunków oraz jeden wielki rubin po środku, ten kamień był przytrzymywany przez złote listki. Widać, że była to stara rzecz i niesamowicie droga. Od razu pokręciłam przecząco głową
-Akashi-san, ja....ja nie mogę jej przyjąć....
-Kushina, ta broszka jest w tej rodzinie od wieków, przykazywana z pokolenia na pokolenie. Dostałam ją od swojej świętej pamięci teściowej jak wchodziłam do tej rodziny. Powiedziała mi, bym kiedyś ją przykazała dalej, więc tak robię.
-Skąd Panie, wie, że ja....
-Kushina, obiecałaś mi, że będziesz trwać przy Seijuurou, prawda?- Kiwnęłam głową, a ona się uśmiechnęła- Właśnie dlatego Ci ją daje.- Spojrzałam ponownie na broszkę. Nie wiem, czy da mi szczęście, czy tylko zniewolenie.- Nie bój się. Ja miałam prawie tyle samo lat, co Ty, gdy ją dostałam. Nie mówię, że wiążę ze sobą olbrzymie brzemię, ale wierzę, iż dasz radę Kushina- Złapała lekko mój podbródek i uniosła ku górze. Spojrzałam jej w oczy, były takie radosne.- Pamiętaj, gdy nadejdzie pora przykaż ją następnemu pokoleniu. To twój obowiązek.
~*~
Jest środek nocy, a ja wciąż nie mogę zasnąć, po ten sprawie z broszką. Teraz leży na mojej szafce nocnej. Jutro ją głębiej schowam. Wyszłam z pokoju do kuchni po sok pomarańczowy, zawsze mi pomaga a bezsenność. Gdy miałam już wejść do salony usłyszałam przyciszone głosy. Stanęłam w połowie kroku na schodach. Te głosy należą do Sei i jego matki.
-Jeszcze raz przepraszam, że tak wcześnie wyjeżdżam Seijuurou.- jak to wyjeżdża?!
- Nie szkodzi, przynajmniej byłaś na kolacji, w porównaniu do innych.
-Nie win ojca, bardzo ciężko pracuje w firmie, byś mógł ją kiedyś przejąć.
- Rozumiem
-Mam coś dla Ciebie, Seijuurou- Usłyszałam dźwięk otwieranego pudełka, a potem coś na podobieństwo dzwonków
- Gwizdek?
-Przyda Ci się w roli kapitana.
-Dziękuje mamo.
-Nie ma za co synku- Na zegarze wybiła 3 nad ranem.- Muszę już iść.
-Uważaj na siebie, mamo- Przytuliła go do siebie.
-Ty też synku. Pamiętaj, że Cię kocham i nie tylko ja.
Gdy już wyszła chciało mi się płakać, ale będę silna. Sei wciąż stał przy drzwiach. Nie pamiętam w którym momencie do niego podeszłam i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Wróci- powiedziałam
-Dziękuję Kushina, za wszystko.
~*~
Następnego dnia oboje z Sei nakrywaliśmy do stołu na obiad. Moi rodzice jeszcze nie wrócili ze sklepu, bo oczywiście musieli zapomnieć kilka składników. Kiedy brałam się za następne kompletowaniu sztućców, zadzwonił telefon Sei. Nic sobie z tego nie robiłam, więc odwróciłam się do niego plecami.
- Słucham?...Tak, przy telefonie....Jaką?....-była tam dłuższa chwila cieszy kiedy nagle usłyszałam trzask talerza o podłogę. Szybko się odwróciłam w jego stronę. Stał niby normalnie, ale w jego oczach widziałam co innego- Do widzenia
- Co się stało Sei?!- spojrzał na mnie
-Nic, Kushina, nic
- A stłuczony talerz to nic?!
-Wróciliśmy~! Ojej, co się tu stało?
-Przez przypadek upadł mi talerz. Przepraszam.
-No trudno. Poza tym to tylko talerz.- zerknęłam na chłopaka. Miał mały uśmiech na twarzy, ale czemu mi się wydawało, że to tylko maska, a pod nią skrywa się coś o wiele gorszego?
********************
Hiii~! Kushi's back~!!
Na wstępnie wybaczcie mi brak rozdziały, ale serio wi fi na moim obozie marny i przy okazji telefon nie lubi pisać długich notek ;______;
Ale jest, 19,5~! W końcu była jedna ze scen, które miałam już zaplanowane od początku istnienia myśli na to opowiadanie. Ktoś zgadnie o którą chodzi~?^^ Albo ktoś wpadnie na pomysł o co chodzi w tytułem? Wszystkie teorie możliwe xD
Ogólne bardzo długo zajęło mi same wymyślenie tej notki, może być? Taaa....a wzięłam się za nią, gdy jest największy gorąc. Ile u Was jest stopni? U mnie 33, ale z pomocą wiatraka, nie wytrzymałabym ;___________;
Mam nadzieje, że się podoba~ Jakieś uwagi, życzenia, zażalenia na moje lenistwo, proszę w komentarzach~^^
rozpływająca się jak nutella w mojej lodówce
~Kushi~
[EDIT] Jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego jeszcze nie mogłam nic napisać, niech piszę w komentarzu z chęcią opowiem, co się stało biednej Kushi, gdy walczyła z instruktorem xDD
[EDIT2] LBA no. 3~! {dodaje tutaj xD}
1. Od kiedy blogujesz?
Od mniej więcej 2 lat~ (według wpisu prologu na starym blogu)
2. Kolekcjonujesz coś?
Hm....Kiedyś zbierałam kapsle, ale teraz nic~
3. Skąd pomysł na prowadzenie bloga?
Pytać Aleks xD
4. Jakiej piosenki najbardziej nie lubisz?
Exo- Two moons ;_______;
5. Na jakie strony internetowe wchodzisz codziennie?
Było już takie pytanie~
6. Wymień dwa ulubione słodycze
Czekolada z oreo i dorayaki z nadzieniem z anko <3
7. Masz swojego ulubionego bloga?
Mam kilka~
8. Masz zwierzęta?
Jeszcze nie, ale niedługo~^^
9. Wolisz owoce, czy warzywa?
OWOCE <3 <3
10. Ile czasu codziennie przeznaczasz na swojego bloga?
Może nie na samym blogu jako witrynie, ale w zeszycie pisząc nowe notki to spędzam przynajmniej po 2-3 godzinki~
11. Czy ty lub twój blog znajduje się jeszcze w innych miejscach w Internecie? Twitter, Facebook, Ask?
Jako osoba prywatna tak, mam fb, twittera, aska, epenpal'a, a blog jest jeszcze na wattpad'zie ^^
~*~
Subskrybuj:
Posty (Atom)